Menu

Opowiadania

piątek, 16 października 2015

Pokuta

Ślad niewinności. 
                         Odtworzył się dla mnie, bym mógł zobaczyć to, za czym tęsknię.

Przemierzyłem kawałek drogi, zatrzymując się dopiero nad małym jeziorkiem. Krystalicznie czysta woda uśmiechała się zachęcająco, a mimo tego nie uległem pokusie. Wielki dąb, huśtawka, łąka, a nawet pojedyncza chmura płynąca po niebie, była taka sama jak to zapamiętałem. Piękne lato. Dwójka braci, przemierzająca wysokie trawy w poszukiwaniu świerszczy i innych, mikroskopijnych zwierzątek. Z oddali słyszałem ich śmiech. Śmiech i radosne przekomarzania, świadczące o niebywale mocnej więzi. Nierozerwalnej na zawsze. Najlepsze lata były tymi najkrótszymi i zniknęły zbyt szybko, sprawiając, że zapominałem jakie to uczucie być niewinnym i czystym dzieckiem, nie przejmującym się tym, co będzie jutro. Zmrużyłem oczy, zdając sobie sprawę, że pieką mnie od napływu wspomnień. Tak. To właśnie wtedy byliśmy najszczęśliwsi.

Ślad bólu.
Bym nigdy nie zapomniał, o tym co się wtedy wydarzyło.

Ilekroć miałem okazję znów widzieć ten obraz, zostawałem zamykany w niebywale silnym genjutsu. Tym razem było inaczej. To moje własne wspomnienia zmusiły mnie, bym sam nie wiedział który to już raz dostrzegł scenę rozgrywającą się kilkanaście lat temu w getcie Uchiha. Wraz z każdym kolejnym zabitym, przeczuwałem, że zaczynam umierać, niknąc w odgłosie ciał ciężko opadających na splamioną krwią ziemię. Czyżbym nadal nie uodpornił się od widoku umierającej rodziny? Smutne, ale prawdziwe. Wystarczyło poczekać aż minie i odejdzie wraz z duchami przeszłości. Wróciłem tu w końcu po to, by nareszcie zaznać spokoju.

Ślad przyjaźni.
Bym pamiętał o tobie i twojej dobroci.

Niepokojące kłucie w sercu. 
-Sasuke.
Ten głos dotarł do wrażliwych uszu zbyt szybko, nim w ogóle zdołałem przestawić się na to, że ponownie wpatruję się w obraz swoich wspomnień. Uchyliłem usta, gotów krzyczeć w kierunku przyjaciela, ale ilekroć starałem się to zrobić, mój głos zagłuszała pustka. Stałem obok swojej młodszej wersji, która pełna nienawiści tylko czekała by zaatakować. A potem wiedziałem już co będzie. Pierwsza, a zarazem kolejna walka na śmierć i życie, która zmieniła między nami wszystko, poczynając od kolejnej, a zarazem jedynej więzi jaką udało mi się zaciągnąć po odejściu osoby na której polegałem.

Ślad zemsty.
Aby zapłacić za popełnione grzechy.

Bolesne i najmniej odległe wspomnienie, pozwalające jedynie na powstrzymywanie łez. Oglądałem walkę z Itachim od A do Z, starając się po raz kolejny znaleźć odpowiedź na najtrudniejsze pytania. Bezskutecznie. Doprawdy Itachi. Byłeś idealnym kłamcą. Nikt nie mógł Ci się równać. Nikt, a co dopiero ja. Jakże głupi byłem uważając, że jestem w stanie Cię pokonać w uczciwej walce. Jakże głupi, a jak też zaślepiony. I tylko po to, by skończyć właśnie w tej chwili, w taki sposób. Niekoniecznie o to ci chodziło, prawda? Chociaż nie mogłem mieć pewności o czym myślałeś. Byłeś zbyt idealny. I to ta idealność dawała Ci również wiele nieprzewidywalności. Dlatego mało kto był w stanie Cię rozszyfrować. 

Ślad pustki.
Tylko po to, by się pogodzić ze śmiercią.

Każdy w końcu umiera. Straszliwy los nie oszczędza nikogo, a szczególnie ludzi dobrych. Być może w ten sposób chciałem usprawiedliwić popełniony czyn, będący również tym ostatnim grzechem jaki urzeczywistniłem. Przyglądając się martwemu ciału brata starałem się doszukać w nim jakichkolwiek oznak życia, jakich oczywiście już dawno nie było. To samo zrobiła rzeczywista podobizna, która niedługo potem dołączyła do mężczyzny w błogim śnie, nazywanym również stanem śmierci. Jedyną różnicą było to, że potępiony popełnił samobójstwo, skazując się na oglądanie obrazów przeszłości aż do skutku, który miał nie nadejść. A w końcu znowu chciał dobrze.




5 komentarzy:

  1. Ta historia słabo do mnie przemawia. Zapewne, gdy ją pisałaś, to miałaś ciekawą wizję w głowie, ale dla czytającego (może nie każdego, może jedynie dla mnie) jest ciężka do przyswojenia.
    Chętnie przeczytałabym coś wesołego. Nie masz może ciekawego pomysłu w głowie w humorystycznym podejściu? W końcu Uchiha też mogą się uśmiechać i całkiem nieźle wyglądają, gdy im się mordki cieszą.
    Weny, czasu i chęci! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu raczej nie chodzi o to, że nie mam pomysłu, tylko ostatnio coś mnie bierze na te smutniejsze wersje. Zapewne dosyć szybko mi to przejdzie i wtedy pomyślę nad czymś wesołym. Takie rzeczy też się tu pojawią, ale z czasem.

      Usuń
  2. ItaSasuuuuuuu! *krzyczy, bo jej otp, bo jej kochane otp* Idę zatonąć w Twoim blogu, chwilę mnie nie będzie, ale potem wrócę z komentarzem. ;www;

    OdpowiedzUsuń