Menu

Opowiadania

niedziela, 15 listopada 2015

Tron - Rozdział IX.

-Sasuke, zwolnij.
Poprosił, nie czując się w takim galopie zbyt dobrze. Gdy koń mknął przed siebie na swojej pełnej prędkości bardzo trudno było się utrzymać na jego grzbiecie, szczególnie w dwie osoby. A na dodatek zawsze mogło się coś stać. Choć mina młodszego z braci sugerowała iż jest w siódmym niebie. Były plusy tej wyprawy. Itachi zdołał zobaczyć błogość na twarzy chłopaka, a także dowiedział się co sprawia mu prawdziwą przyjemność. W momencie w którym zobaczył jego minę, gdy wspólnie przemierzali las na jednym z szybszych rumaków zrozumiał dlaczego ten tak często urywał się z zamku i podejmował rzeczy, których robić nie musiał. Chodziło mianowicie o patrole konne, przy granicach kraju. 
-Przepraszam, zapomniałem się.
Koń zwolnił całe szczęście, a Łasic poniekąd mógł odetchnąć z ulgą. 
-W którą stronę teraz?
Zapytał Sasuke, odwracając głowę do tyłu, aby móc spojrzeć na towarzysza. To on miał ich odpowiednio pokierować, by trafili do celu. Chociaż nie miał pojęcia dokąd zmierzają.
-W prawo.
Poinstruował go Itachi, a następnie pochylił się nieco bardziej do przodu, aby móc swobodnie zaciągnąć się zapachem ubrania, które miał na sobie chłopak. Czym pachniało? Perfumy były specyficzne, aczkolwiek takie... inne. Nie pachniały jak większość teraźniejszych pachnideł. Takowe zawsze były duszące i niestrawne. Dosłownie. Ilekroć miał okazję je poczuć, robiło mu się niedobrze. Nie miał pojęcia jak ludzie z tym wytrzymują, ale trzymał się od tego zapachu tak daleko jak to tylko było możliwe.
-Zatrzymaj konia.
Poprosił, spoglądając przed siebie z uwagą. Widział przebłyski miejsca, do którego chciał go przyprowadzić. Z daleka było słychać szum wody i delikatne świergotanie leśnych ptaków. Zeskoczył ze zwierzęcia, a następnie pomógł w tej czynności bratu i skierował się w odpowiednią stronę. Złapał go za rękę, aby się nie obijał, a następnie zasłonił mu oczy, aby nie podglądał.
-Ej. Itachi. Co robisz?
Zapytał niezrozumiale, przez chwilę błądząc w miejscu i wiercąc się, aby dłonie oddały mu dostęp do światła.
-Cii. Zaufaj mi.
Poprosił krótko, reagując w odpowiednim momencie, bo jeszcze chwila, a Sasuke faktycznie wyszarpnąłby się z jego uścisku. W zasadzie był bardzo ciekaw jego reakcji, gdy już się dowie o co chodzi w tym całym zamieszaniu. Wcześniej obiecał mu tylko wycieczkę do lasu, ale to nie do końca była prawda. Zdawał sobie sprawę, że z bratem musi porozmawiać i jednocześnie chciał połączyć przyjemne z pożytecznym.
-Już.
Mruknął, a następnie odsłonił mu oczy. Znajdowali się na odkrytej przestrzeni,a tuż obok miejsca w którym stali znajdowała się rzeczka, poprzedzana małymi, ale licznymi wodospadami. Szum wody przyjemnie uspokajał, a w krystalicznie czystej wodzie od czasu do czasu można było dostrzec skaczącą rybkę.
-Jezu...
Szepnął Sasuke, autentycznie zaskoczony. Wielokrotnie przebywał w lesie... ale kto by podejrzewał, że są w nim takie cuda!
-Tu jest idealnie.
Dodał, jakby chciał pogratulować bratu tego odkrycia. Itachi z pewną dozą rozbawienia obserwował jak młodszy z braci podchodzi do strumienia, a następnie wlazł do niego po kolana i zaczął pluskać się w wodzie, jak małe, rozweselone dziecko. Nieważne, że moczył ubrania i prawdopodobnie zanim wróciliby do domu przemarzłby na kość. Łasica nie miał serca zabraniać mu tej zabawy, widząc nieopisaną radość na młodziutkiej twarzyczce. Podszedł do chłopaka, a następnie przywołał go gestem dłoni do siebie. Chwilkę trwało nim przemoczony i zdyszany powrócił na brzeg, rzucając się starszemu na szyję, jakby w ten sposób chciałby mu za to wszystko podziękować. A Itachi skorzystał z okazji i musnął przelotnie jego policzek, przytulając drobne ciałko do siebie.
-Wszystkiego najlepszego z okazji osiemnastych urodzin, braciszku.
Szepnął wprost do jego ucha, na specjalnie wypowiadając to w tak perfidny sposób. Wyczuł jak młodsze ciało drży, a następnie dojrzał jego zaskoczone spojrzenie. Nie czekając na odpowiedź z jego strony sięgnął do kieszeni spodni, wyjął z niej czerwoną chustę, a następnie przewiązał mu ją na szyi.
To był prezent.

2 komentarze:

  1. szkoda, że tak szybko przyszedł koniec rozdziału :(
    takich scen mogłoby być dużo więcej, a i tak by mi się nie znudziły.
    weny i chęci do pisania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozleniwiłam się ostatnio i to dlatego. :(
      Ale wracam do formy i piszę w miarę możliwości.~
      Miło, że tak piszesz.

      Usuń