Menu

Opowiadania

środa, 27 listopada 2019

Agony - Rozdział XXX.

-Wow. Tego się nie spodziewałam. -Sasuke splótł ręce na torsie, aczkolwiek mimo silnej potrzeby nie wywrócił oczami. Nie zrobił też niczego innego co mogłoby w jakikolwiek "nieetyczny" dla większości społeczeństwa sposób zgorszyć do niego dziewczynę.
-Zgodzisz się czy nie. To było proste pytanie. -Odrzekł po dość długiej chwili, nieudolnie próbując ukryć w głosie nutę zakłopotania i irytacji. Hinata uniosła kąciki ust ku górze, mimowolnie pokazując nagły przypływ rozbawienia. Nie chciała rozeźlić chłopaka, ale samo to że właśnie delikatnie ukąsiła jego dumę wydawało jej się warte swojego zachowania.
-Nie będę pytała dlaczego, ani po co. Chętnie wybiorę się z tobą na to wesele. -Odparła w końcu, splatając palce za plecami. Wiedziała od samego początku że za zaproszeniem zdecydowanie kryje się jakiś motyw. Owszem, delikatnie ją to ciekawiło ale nie chciała naciskać. Wierzyła że odpowiedzi przyjdą wraz z rozwojem wydarzeń, a nawet jeśli nie - nie była na tyle wścibska żeby na siłę dowiadywać się o jego prywatnych powodach. Uchiha nie robił tego ani z sympatii, ani innych prozaicznych powodów którymi kierowałaby się normalna osoba. Starając się spojrzeć na tą sytuację jego oczyma - faktycznie mogła być najlepszą kandydatką. Nie zadawała wielu pytań, nie robiła pretensji, a przede wszystkim nie była też w nim zakochana. Ta ostatnia sprawa prawdopodobnie stanowiła klucz do relacji. Gdyby Sasuke zaprosił Sakurę z pewnością odebrałaby to na swój sposób. Powiadają bowiem że miłość zaślepia. Jeżeli więc istniała osoba która pasowałaby do tego stwierdzenia to byłaby nią Sakura Haruno. I to nie tak że Hinata nie lubiła różowowłosej. Wręcz przeciwnie. Po prostu... w pewnym sensie rozumiała jej sposób myślenia. Była pewna że dla niej wspólne pójście na wesele, po tylu niedogodnościach związanych z miłością jej życia będzie oznaczało nową nadzieję. Sasuke najwidoczniej doskonale zdawał sobie z tego sprawę i nie chciał dopuścić do podobnej sytuacji. To było... jakby to ująć. Nawet miłe z jego strony. Przychodząc z kimś innym w delikatny, subtelny sposób zasugeruje swoje stanowisko. Biorąc pod uwagę to że próbował zabić Harunę już kilkukrotnie, jego plany były o wiele lepsze niż wyznanie prawdy prosto w twarz. Zresztą to i tak nic by nie dało. Gdy ktoś jest zbyt mocno w czymś zatracony czysta prawda będzie jedynie dodatkowym bodźcem aby zapierać się w swojej pierwotnej decyzji, nie przyjmując prawdziwych faktów do wiadomości.
-Więc? Twój brat też z kimś idzie? -Zapytała, odgarniając część długich włosów na plecy. Sasuke był na tyle uprzejmy że nie odszedł od razu po usłyszeniu odpowiedzi. Czekał aż ich rozmowa definitywnie się skończy.
-Wydaje mi się że nikogo nie zaprosi, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. -Stwierdził po krótkiej chwili namysłu i machnął ręką jakby odganiał wyjątkowo natrętną muchę. Chciał w ten sposób dać do zrozumienia że mówienie o Itachim i jego ewentualnych planach na to wesele mało go interesuje albo przynajmniej irytuje na swój sposób właśnie przez tą niewiedzę. Hinata zaraz po Itachim była drugą osobą która mogła spodziewać się z jego ust takiego szczerego przedstawienia sytuacji bez prób jak najszybszego ucięcia konwersacji. Można powiedzieć że oboje w pewien pokręcony sposób dogadywali się między sobą. Uchiha nie potrafił jednak powiedzieć co było spoiwem. Zdawał sobie sprawę że gdyby sprawy potoczyły się inaczej od początku to prawdopodobnie nigdy nie zamieniłby z Hinatą nawet słowa. Gdy byli dużo młodsi jej charakter był dla niego czymś odrażającym, a słabość którą pokazywała na każdym kroku odpychała go i sprawiała że nie miał ochoty się z nią zadawać. Na dodatek mocne zauroczenie Młotkiem tylko dodawało kolejnych minusów. Sasuke zacisnął palce nieco mocniej na swoich ramionach i rzucił dziewczynie kolejne przeszywające spojrzenie. Nie wiedział co doprowadziło do przemiany Hyuugi, ale ta wersja zdecydowanie bardziej jej pasowała. Tą jedną rzecz musiał przyznać.
-W takim razie widzimy się w Sobotę. -Rzekła Hinata i w przypływie śmiałości klepnęła Uchihę w łopatkę, unosząc przy tym kąciki ust ku górze. Była niezwykle rozbawiona jego skondensowaną miną. Spiął się i wyglądał trochę jakby ktoś właśnie z zaskoczenia dźgnął go kunaiem.
-Wyluzuj. -Dodała, nie mogąc już ukrywać tego że niezwykle ją to bawi, po czym włożyła dłonie do kieszeni fioletowej bluzy i ruszyła w stronę pól treningowych. -Aha. I włóż na siebie coś fioletowego! -Krzyknęła z dala, mając nadzieję że usłyszy. I faktycznie tak się stało, ale nie odwrócił się już do niej nawet na chwilę. Zamiast tego głośno prychnął pod nosem, zastanawiając się dlaczego w ogóle zgodził się na tę szopkę. Im więcej widział w tym normalności i czynności zwyczajowych dla sielankowego życia tym bardziej czuł się nieswojo. Nie należał do tego świata tak jak wszyscy po nim oczekiwali. Był zranionym przez życie, dzikim zwierzęciem które powinno samotnie przemierzać świat. Żadnych przywiązań, swoboda obyczaju. Westchnął, przeczesując roztrzepane kosmyki włosów, a w głowie jak na zawołanie pojawił się obraz twarzy Itachiego, który idealnie odzwierciedlał to dlaczego wilk pozwolił zrobić z siebie psa. Brat był jego jedynym łącznikiem z tym światem pełnym spokoju. Gdyby połączenie zostało nagle zerwane... nie wiedział tego na pewno, nie potrafił już ocenić siebie samego, ale podejrzewał że istniało bardzo duże prawdopodobieństwo że wróciłby do tego kim był. Bez żadnych skrupułów.
-Shikamaru. -Zagadnął gdy tylko znalazł się we framudze okna, przy okazji płosząc bruneta, który akurat zajmował się składaniem jakiegoś ubrania. Sasuke zrezygnował z normalnej próby wejścia do jego domu. Wiedział że w pobliżu była Temari, a szczerze powiedziawszy wolałby uniknąć z nią rozmowy. To tylko przeczucie, ale wiedział że ze względu na Gaarę miała do niego jakiś problem. Nie była to stosunkowo mocna uraza, ale dobrze wiedział jaką drogą powstała. Temari zależało na Gaarze, Gaarze zależało na Naruto, a Naruto miał przez całe życie obsesję na punkcie Sasuke. I tu koło się zamyka. Przez to że Kage piasku, ze względu na swojego przyjaciela zbyt często zawracał sobie głowę Uchihą to jego siostra zapewne martwiła się że skończy martwy. Dodatkowym powodem przez który odmówił sobie przyjemności wejścia do środka było też to, że nie był pewien czy kobieta wie tyle ile potrzeba o przeklętej ziemi. Mieli nie wtajemniczać nikogo więcej bez wyraźnego powodu, a jak miał niby wyjaśnić blondynce że przyszedł zabrać ze sobą Shikamaru? Po co? Na piwo? Ha, ha boki zrywać. Kto jak kto, ale ona nie była na tyle naiwna aby się nabrać na tak słaby żart.
-Daj mi chwilę. Zaraz zejdę. -Sasuke zamrugał, ale skinął głową i zeskoczył w dół. Teoretycznie nie powinien być zaskoczony biorąc pod uwagę to że Shikamaru zawsze uchodził raczej za tego inteligentnego, ale nie mógł podejrzewać że tak po prostu zrozumie go bez słów. Taki obrót wydarzeń był całkiem przyjemny. Uchiha splótł ze sobą dłonie na torsie i wlepił spojrzenie w masywne drzewo, którego cień padał praktycznie na cały dom Naara. Stanowił całkiem miłą ochronę przed słońcem. Dzisiaj jego promienie irytowały go jeszcze bardziej ze względu na ciemne elementy ubioru. Tak czy inaczej, nie wyobrażał sobie żeby tylko ze względu na słońce zmieniać barwy na przykładowo biały. Zmarszczył nos z obrzydzeniem i pokręcił głową, odwracając się w stronę drzwi. Zostały zamknięte na tyle głośno że nie musiał się nawet wysilać aby wykryć obecność dodatkowej osoby.
-Dlaczego akurat teraz? -Zapytał Naara, poprawiając na ramieniu torbę. Musiał wziąć ją na wszelki wypadek. Zawsze pozostawał dość przezorny, zwłaszcza że w miejscu do którego zmierzali zawsze można było pobrać nowe próbki gleby.
-Jest piątek, prawda? Nie wydaje mi się żebyś znalazł czas jutro. Zresztą nie byliśmy tam od kilku dni. Według mnie powinniśmy sprawdzać stabilność przynajmniej co drugi dzień. Patrząc na to jak szybko skażenie się rozprzestrzeniało, w chwili naszej nieuwagi mogłoby zmieść wioskę w powierzchni ziemi w ciągu dwudziestu czterech godzin. -Shikamaru pokiwał w milczeniu głową, musząc się z nim zgodzić. Widocznie wszystko zostało wcześniej odpowiednio przemyślane i nie było potrzeby ponownie tego analizować.
-Jakieś postępy przy badaniach? -Zadał zamiast tego kolejne pytanie, przyśpieszając kroku, aż w końcu biegli całkowicie swobodnie przez las. Lepszym wyjściem było załatwienie tego przed zmrokiem.
-Wiem że sprawa jakoś sama w sobie wiąże się z moim klanem. Nie dotyczy jednak iluzji, przynajmniej nie bezpośrednio. Uchiha maczali palce w wielu różnych rzeczach zanim skupili się na doskonaleniu swoich technik. W tym różnego rodzaju przepływy chakry i wszystko co mogłoby zwiększyć ich użyteczność na polu walki. Nie jest wykluczone że gdzieś moglibyśmy znaleźć samą podstawę, rdzeń z którego to powstało, ale...
-Ale z waszego domu zostało mniej niż nic więc i wszystkie ewentualne źródła pisane przepadły. -Uchiha z niezadowoleniem pokiwał głową, po czym wylądował na ziemi i wyciągnął do Naary rękę po słoiczek na próbkę ziemi znajdującej się zaledwie kilka centymetrów od nich. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dobrze, ale sęk tkwił właśnie w dokładniejszym zbadaniu próbek.
-Teoretycznie coś mogło się ostać w starych kryjówkach Uchiha, ale nie mogę wyruszyć w drogę teraz. Musielibyśmy być pewni że nic nie wymknie się w tym czasie spod kontroli.
-Tyle że ty masz na to sposób. -Stwierdził pewnym głosem Shikamaru. Wystarczyło mu jedno spojrzenie w oczy Uchihy aby się domyślić że planował coś od dłuższego czasu.
-Postawimy barierę z pieczęci demona śmierci.
-Przecież to wymaga poświęcenia kogoś. Na dodatek czy ta technika nie działa w inny sposób? Nie ma pieczętować duszy zarówno użytkownika jak i oprawcy?
-Tak, to jest jedna z oryginalnych wersji.
-Co? -Shikamaru nie mógł opanować chłodnego zaskoczenia które przylgnęło mu do twarzy.
-Jest sposób aby użyć tej techniki i stworzyć barierę. Na dodatek nie działa na tych którzy już raz umarli. Ich życie nie pachnie już jak żywi. Dlatego Bóg Śmierci z pewnością nie zażąda zapłaty. Itachi zajmie się barierą, a ja w tym czasie znajdę elementy. Trzeba w końcu zneutralizować skutki tej ziemi. Nie możemy pilnować w nieskończoność jednego miejsca. Natura w końcu znajdzie drogę żeby zaatakować. Dlatego muszę zlepić wszystkie trzy elementy. Rdzeń mający związek z Uchiha, komórki Hashiramy Senju i chakra ogoniastej bestii.

1 komentarz:

  1. Genialne ! Nie moge sie doczekac jak rozwinie sie akcja !

    OdpowiedzUsuń