Menu

Opowiadania

sobota, 28 grudnia 2019

Agony - Rozdział XXXIII.

Sposób w jaki na samym początku zaplanował ich rozmowę mijał się z celem. Uświadomił mu to całkowity przypadek i wiedział że chcąc czy też nie w końcu będzie musiał zdecydować się na prostsze rozwiązanie. Udawanie dobrego i cierpliwego nie wychodziło mu dobrze więc nie widział w tym sensu. Musiał być sobą w umiarkowanym stopniu. Potrzebował tylko, albo aż cierpliwości. W każdym innym przypadku mógłby to zrobić, to pewne, ale jeśli chodziło o Sakurę to nie potrafił trzymać języka za zębami. Kiedyś zadanie byłoby zdecydowanie łatwiejsze. Możliwe że właśnie długa przerwa w ich znajomości skutkowała zanikiem pewnych zdolności, które jako dzieciak opanował w całkiem niezłym stopniu. Skazany na jej towarzystwo nie miał innego wyjścia jak tylko zaakceptować ten fakt i nauczyć się obchodzić z drużyną siódmą na porządku dziennym. Zazwyczaj radził sobie pozostając biernym i dla odmiany to Młotek budził w nim większe emocje niż ktokolwiek inny. Prawdopodobnie większość Konohy wciąż pamiętała w jaki sposób potrafili się kłócić, a wyuczone opanowanie Uchihy trafiał szlak. Podejrzewał że pozostawało mu jedynie iść na żywioł. W zasadzie to i tak nie była sprawa priorytetowa. Nawet jeżeli miało mu się nie udać to nic na tym nie straci. Mógł jedynie zyskać.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc? -Pielęgniarka odezwała się gdy tylko wszedł do budynku, właściwie zagradzając mu dalszą drogę. Już to samo w sobie było irytujące. Pierwotny plan zakładał że znajdzie Haruno na własną rękę. Proszenie o pomoc kogokolwiek kto patrzył na niego w taki sposób nie wchodziło w grę.
-Szukam Sakury Haruno. -Oznajmił chłodno, chcąc dać kobiecie do zrozumienia że nie będzie wdawał się w głębszą dyskusję.
-Cóż... Panna Haruno powinna w tym momencie znajdować się na drugim piętrze, aczkolwiek jest to miejsce przeznaczone jedynie dla personelu więc powiadomię ją o pańskim przybyciu. Co przekazać? -Zapytała, jednak Sasuke nie czekał aż skończy mówić tylko wyminął ją zwinnie i ruszył w stronę schodów. Nie słuchał nakazów od kogoś poniżej jego poziomu. Miał wrażenie że większość medycznych ninja zachowuje się w bardzo podobny, przewidywalny sposób. Trzymali się zasad, a gdy do szpitala wchodził ktoś z zewnątrz automatycznie przyjmowali że wszystkie ich polecenia zostaną bez najmniejszego sprzeciwu wykonane. Według niego na autorytet trzeba było zapracować sobie czymś więcej niż tylko pełnionym stanowiskiem.
Przeszedł przez cały korytarz, starając się w jakiś sposób znaleźć właściwe pomieszczenie, ale rozwiązanie problemu przyszło samo. Sakura wyszła z pokoju po prawo, rzucając jeszcze kilka słów do kogoś, kto widocznie był w środku po czym odwróciła się w jego stronę. Trzymała koszyk pełen igieł, prawdopodobnie do strzykawek. Po ujrzeniu go zamrugała kilkukrotnie i jakby niepewnie uchyliła usta, chcąc coś powiedzieć.
-Możemy porozmawiać? -Ułatwił jej to i zapytał, opuszczając ręce luźno wzdłuż ciała. Trzymanie ich splecionych raczej nie wydałoby się pokojową reakcją, a po napiętym wyrazie twarzy wnioskował że dziewczyna wciąż pamięta o jego ostatniej, wrogiej deklaracji.
-Proszę pana, proszę natychmiast zejść na dół! Tu nie wolno wchodzić! -Na schodach pojawiła się zdyszana pielęgniarka, która wcześniej powitała go przy wejściu. Skrzywił się delikatnie obracając w jej kierunku. Naprawdę nie chciał dawać teraz popisu swoich nerwów bo nie wiedział w jaki sposób wpłynie to na rozmowę jaką chciał przeprowadzić z Haruno.
-Jest w porządku. Wracaj do pracy, zajmę się tym. -Niepewny głos Sakury przeszedł przez korytarz i choć widać było że nie jest zadowolona z obrotu sytuacji to w pewien sposób zmuszanie Sasuke do opuszczenia szpitala wydawało się czymś wręcz oburzającym. -Może być na dachu? -Zapytała gdy tylko sylwetka wzburzonej pielęgniarki zniknęła jej z oczu. Przy ostatnim słowie głos odrobinę jej zadrżał, ale Uchiha postanowił że uda iż nic takiego nie zauważył. Skinął bez słowa głowa i ruszył przed siebie. Doskonale pamiętał gdzie powinien się kierować. Jego pierwsza poważna chęć zabicia Naruto i krótki pojedynek przerwany przez resztę ich drużyny zapadł mu mocno w pamięć. Wszystkie wspomnienia z przeszłości wydały się nawet żywsze gdy znaleźli się między białymi, wypranymi prześcieradłami. Musiały zostać rozwieszone jeszcze dzisiejszego ranka, bo zapach chemii do prania wciąż mocno unosił się w powietrzu.
-O czym chciałeś porozmawiać? -Sasuke zignorował to, że w jej wypowiedzi nie pojawiła się forma grzecznościowa, której zazwyczaj w stosunku do niego zwykła używać. Nie to było istotą sprawy, a jednak dawało mu pewien pogląd co może myśleć Sakura. Złość, niepewność czy raczej strach. Która z tych emocji przemawiała przez nią najmocniej?
-Chciałem cię przeprosić. Poniosło mnie ostatnio. -Stwierdził, uprzednio powtarzając sobie całą frazę w głowie. Przepraszanie nie leżało w jego naturze, a gdy już musiał się za nie wziąć to robił to jedynie w ostateczności. Tak jak teraz. Sądził że w konfrontacji z dziewczyną najlepszym sposobem będzie okazanie umiarkowanej skruchy, nawet jeśli nie do końca szczerej.
-Nie musisz tego robić. Przemyślałam parę rzeczy. -Sakura złączyła swoje dłonie, ale cały czas je pocierała albo wyłamywała palce w nerwowym odruchu. Mimo tego jej głos stał się spokojniejszy. Tak jakby brak napaści słownej ze strony Sasuke był czymś co sprawia że czuje się bezpieczniej. -Masz prawo do posiadania własnego zdania, a mnie nic do tego.
-Możliwe. -Skwitował krótko, biorąc głębszy wdech. -Ale powiem szczerze, nie szukam z tobą zwady. Postanowiłem póki co zostać w wiosce. Przemyślałem kilka spraw i stwierdziłem że skoro jednak działam na korzyść Konohy to dobrze będzie pozostać w... przyjacielskich stosunkach. -Delikatny grymas na twarzy dziewczyny nie umknął jego uwadze. Od początku uznał że całkiem rozsądnym posunięciem będzie obserwacja aby dobierać swoje słowa pod to jak zareaguje.
-Sakura. -Zaczął, aby zwrócić jej uwagę gdy zaczęła zbyt mocno zagłębiać się w znaczenie wypowiedzianych słów. Jej milczenie i rozbiegany wzrok wystarczyły mu jako dowód jej zamyślenia. -Wiem o twoich uczuciach do mnie. Kiedyś i teraz. -Tym razem to Sasuke delikatnie się skrzywił ale nie pozwolił aby to zauważyła. Jeżeli chciał dobrnąć do końca i osiągnąć zamierzony efekt to musiał się postarać. -Chcę jednak zagwarantować że zawsze będziesz dla mnie tylko i wyłącznie przyjaciółką. -Dokończył, nabierając dyskretnie więcej powietrza. Cóż, sprawa z byciem przyjaciółmi też była mocno naciągana ale nie widział innego słowa które mogłoby być tu odpowiednie.
-Dlaczego? -Odezwała się w końcu, a Uchiha zerknął w jej kierunku z widocznym zaskoczeniem. Nie sądził że po tym wszystkim będzie ciągnąć temat. Już prędzej spodziewałby się łez, a nawet wyrzutów. -Skąd możesz to wiedzieć, skoro nawet nie spróbowałeś? Może i teraz nic nie czujesz, ale gdybyś w końcu pozwolił mi...
-Sakura. -Przerwał jej gwałtownie, a Haruno widocznie zacisnęła zęby, starając się powstrzymać potok słów. Najwidoczniej jej reakcją na odrzucenie było zaprzeczenie i desperacka potrzeba wytłumaczenia, nawet jeśli po spokojnym przemyśleniu dochodziła do całkowicie różnych wniosków. -Jeżeli chodzi ci o to, że nie mam pojęcia czym jest zakochanie i mógłbym to sobie uświadomić po przez związek z tobą to się mylisz. Mam kogoś od bardzo dawna. Między innymi dlatego nie chcę abyś żywiła jakiekolwiek nadzieje. Skoro przez te wszystkie lata nie dałem ci nawet najmniejszej szansy to powinnaś zrozumieć. Jestem pewien że kiedyś znajdziesz kogoś kto odwzajemni te uczucia, ale tą osobą nie będę ja. -Sasuke od początku nie zamierzał poruszać tematu Itachiego, nawet pośrednio, ale potrzebował odpowiedniej wymówki, a Sakura ostatecznie zmusiła go do pogranicza prawdy i kłamstwa. Owszem, miał kogoś od dawien dawna. Itachi był z nim w końcu od samego początku i zawsze miał przeświadczenie że ich relacja to coś bardziej skomplikowanego. Nawet wtedy gdy nie było jeszcze nienawiści. Dlatego ujął wyjaśnienia w taki, a nie inny sposób.
-Czy to Hinata? -Zapytała, a on nie dał po sobie poznać że chodzi o coś zupełnie innego. Zachował kamienną twarz, wiedząc że Haruno mogła przecież tak pomyśleć. Widziała ich razem niejednokrotnie w ostatnich tygodniach.
-Nie mogę nic powiedzieć. -Odparł, robiąc kilka kroków do przodu. Przelotnie zerknął na niebo usłane pojedynczymi chmurami. Pogoda wydawała się wręcz za dobra na to co się tu wyrabiało. Miał jednak nadzieję że Sakura kupi tę opowieść i faktycznie powiąże go z Hinatą. Tak było bezpieczniej. Mając pełen obraz informacji nie powinna szukać drugiego dna.
-Rozumiem. -Jej odpowiedź brzmiała spokojnie, a jednak wystarczyło mu tylko spojrzenie aby wiedzieć że gotuje się w środku. Oczy zaczynały jej się szklić. Już myślał że spróbuje szybko zakończyć tę wymianę zdań aby uciec, ale ponownie go zaskoczyła, w pozytywny sposób. Powoli podeszła i mimo emocji, które mógł wyczytać jak z otwartej książki uniosła rękę ku górze i uśmiechnęła się do niego słabo. -Zostańmy przyjaciółmi. Jak za dawnych lat.
Sasuke nie mógł tego zignorować. Nawet pokusił się o odpowiedź w postaci imitacji uśmiechu i bez wahania uścisnął jej rękę. Jeszcze nie wiedział czy jego działania zaowocują tak jakby tego chciał, ale wyglądało na to że całość nie potoczyła się w tak zły sposób jak podejrzewał na początku.

***

-Przestańcie, rozpraszacie mnie. -Rzucił gdy spojrzenia stały się zbyt natarczywe. Zajrzał do ostatniej szuflady i wyciągnął ze środka kilka kunaiów. Następnie odwrócił się w stronę gapiów i złożył ręce na torsie, omiatając ich morderczym spojrzeniem. Itachi gapił się na niego prawdopodobnie ciekaw przeprowadzonej z Sakurą rozmowy, zaś Kisame... Najwidoczniej po prostu nieźle bawił się wiedząc że to on jest tym który na kogoś czeka, a nie odwrotnie. Gdyby to Sasuke musiał patrzeć jak inna osoba się pakuje i marnuje jego cenny czas to prawdopodobnie półgębkiem wypomniałby niekompetencję.
-Powinieneś to zrobić wcześniej, wiesz?
-Nie moja wina że przybyłeś kilka godzin przed czasem. Przylazłeś specjalnie żeby sobie popatrzeć więc nie zganiaj tego na mnie. -Odparł z irytacją, a zerknięcie na Hoshigakiego upewniło go w przekonaniu że ma całkowitą rację. Głupi rekin nawet nie krył się z tym jak bardzo rozbawiony jest denerwowaniem innych. Uchiha odwrócił się jeszcze raz i spakował ostatnie rzeczy do plecaka, po czym zarzucił go na lewe ramię i przeszedł przez pokój, z impetem przepychając się między nimi.
-Sasuke, poczekaj. -Itachi złapał go za nadgarstek po czym odwrócił w swoim kierunku. Westchnął, aczkolwiek nie wyrwał mu się. O dziwo ten dzień owocował u niego w całkiem spore pokłady cierpliwości. Miał nadzieję że przełoży się to także na powodzenie misji.
-Opowiem ci jak wrócę. -Rzucił jedynie, wiedząc że chodzi o spotkanie z Sakurą. Prawda była też taka że dopóki Kisame był w pobliżu to istniało duże ryzyko podsłuchania, a nie chciał pół drogi słuchać dogryzania na temat swoich relacji międzyludzkich. Zresztą rekinowaty był byłym partnerem Itachiego więc tego i owego mógł się domyślić. Oczywiście wątpił aby w jakiś sposób przejął się tymi informacjami. W końcu był kryminalistą i w swoim życiu pewnie niejednokrotnie złamał gorsze bariery moralne, ale myśl że jest krok przed nimi nie dawałby mu spokoju i w kółko zastanawiałby się czy nadal są bezpieczni.
-Uważaj na siebie.
-Będę. -Odpowiedział i ścisnął mocniej rękę brata. Przy osobach trzecich nie zdecydowałby się na żaden bardziej intymny kontakt, ale teraz wcale nie musiał tego robić. Dotyk ciepłych palców wystarczył mu jako pożegnanie.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam twoje opowiadania!♥️ Czekam na next.😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku ile dodane nowości. Siadam i nadrabiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajeju, co to za niespodzianka sie szykuje *?*

    OdpowiedzUsuń