Zwierz okazał się wilkiem. Do tego bardzo młodym wilkiem, cholernie przypominającym zwykłego psa. Szara sierść zwierzaka połyskiwała w słońcu, nadając jej dosyć ciekawy wygląd. Szczenię miało szczęście. Sasuke trafił mu strzałą w łapkę, dzięki czemu Itachi mógł zabandażować zranioną kończynę bez uśmiercania Szaracza (bo tak już młodszy zdołał go nazwać). Dużo gorzej byłoby, gdyby narzędzie uszkodziło jakiś narząd. W podobnej sytuacji nie pozostałoby im nic innego jak uśmiercić go, by nie cierpiał zbyt wielkich katuszy przy powolnym umieraniu. Jednakże to nie wszystko z niespodzianek. Gdy tylko piski i skamlania bólu ucichły, ku wielkiemu zdziwieniu obydwu braci zwierz postanowił obdarzyć ich swoją sympatią, pomimo iż to właśnie przez nich został zraniony. No cóż, bywają różne przypadki, ale czegoś takiego Itachi jeszcze nie widział. Ponadto poczuł się odrobinę zazdrosny, gdy Sierściuch bezczelnie czmychnął na kolana brata, by wkupić się w jego łaski. Chociaż to jeszcze było nic. Najgorsze nadeszło wraz z tym jak Sasuke zaczął robić maślane oczy i odpowiadać na tę wielką miłość. W jednej chwili starszy pożałował, że zdecydował się uratować tę paskudną bestię. Tak jak przypuszczał, zbyt bardzo kleiła się ona do JEGO Sasuke. Krew go normalnie zalewała tuż przed tym jak uświadamiał sobie jak bardzo jest żałosny. Zazdrość o zwierzę... niżej chyba nie upadnie. W końcu skończyło się na tym, że pomimo idealnych argumentów Itachiego i namawiania brata na rozsądne decyzje, paskud wrócił z nimi do zamku. Jeden rozszedł się w jedną stronę, a drugi w drugą by czasami nie padły podejrzenia, że byli razem. Nie miał zielonego pojęcia, jak chłopak ma zamiar się wytłumaczyć z tego co zrobił, ale wolał już o tym nie myśleć. Chociaż to Pain odprowadzał Sasuke do jego części zamczyska, bo jako jeden ze straży miał tam całkowicie swobodny dostęp. Nie trzeba chyba było wspominać jaką Rudy miał minę, gdy dowiedział się o całej sytuacji. On także postarał się wybić z głowy młodzieńca szaleńczy pomysł z przygarnięciem zwierza, ale zrobił to o wiele mniej delikatnie niżeli starszy z Uchihów. Ale nawet to nie zdołało przekonać chłopaka do zmiany decyzji. Ręce opadają, świat się wali.
Itachi odetchnął uspokajająco, opierając dłonie na zimnym parapecie i przyjrzał się temu co znajdowało się za oknem bez większego entuzjazmu. Rozmyślał o wszystkim, jednocześnie starając się nie dać ponieść wyobraźni. Ostatnie wydarzenia nieco go wytrącały z równowagi. Według tego czego się dowiedział od Kabuto, który służył mu swoimi umiejętnościami szpiegowskimi, to mężczyzna który został jeszcze niedawno zabity w domniemanej komnacie Sasuke był tylko podróbką. To oznaczało iż ktoś miał w zamiarze zabić młodszego. Nie podobało mu się to. Zwłaszcza, że jakiś czas później spotkał się z podobnym przypadkiem. Tyle że ten skierowany był w jego osobę. Gdy wracał z polowania jeden z mniejszych służących zaczepił go i niechybnie starał się uczynić coś, co jego osobie raczej nie uszłoby na sucho, gdyby Uchiha nie posiadał dobrego serca. Bo wbrew temu co widać było na wierzchu nadal je miał i używał w rozsądny sposób. Itachiemu trudno było kogoś pokochać, dlatego moment w którym zaczął spotykać się z młodszym braciszkiem był dla niego wspaniały. Idealny. Pokochanie kogoś od kilku chwil po poznaniu graniczyło z cudem, szczególnie jeśli chodziło tutaj właśnie o niego.
-Wyjdź Pain. Nie musisz się przede mną chować.
Poprosił, przenosząc spojrzenie na jeden z filarów za którym to powinien stać przyjaciel. Zaczekał chwilę, a następnie oparł podbródek o dłoń, zaciśniętą w pięść, która to z kolei opierała się o zimny kamień.
-Masz już jakieś wieści?
Zapytał, gdy odpowiedziała mu cisza. Rudy wyciągnął fajkę i jak gdyby nigdy nic zaciągnął się, a następnie wypuścił z ust kłębuszek białego dymu.
-Zaostrzają szpony.
Przyglądali się sobie w ciszy, mierząc jeden drugiego badawczym spojrzeniem. Itachi westchnął. Więc to wszystko dopiero miało się zacząć.
-Wiesz, że powinieneś się nie wychylać.
-Wiem. Ale chyba nie będę miał wyboru.
Zapanowała idealna cisza, a do pomieszczenia wpadły ostatnie promienie zachodzącego słońca, oświetlając przy okazji Paina, który pod wpływem irytującego światła przymknął powieki. Jego ogniste włosy wydawały się przez to jeszcze bardziej marchewkowe, niżeli kiedykolwiek.
-Chodzi o Sasuke prawda?
Zadał pytanie, przemieszczając się w ciemniejszy kąt komnaty, aby odizolować się od źródła irytacji, którym było słońce.
-Tak.
Bezpośrednia odpowiedź Itachiego nieco go zmieszała. W zasadzie ciemnowłosy nigdy tak otwarcie nie wyrażał się na temat swoich powodów.
-Więc?
Ponaglił kontynuację jego wypowiedzi, a następnie odłożył przedmiot zatruwający środowisko swoimi oparami i przeniósł się na jedną z wygodnych kanap, jak zwykle rozkładając na niej wygodnie swoje cztery litery.
-Więc będę go popierał.
Starszy dziedzic w taki sposób zapoczątkował całkowicie nową rzecz. Nigdy wcześniej nie wydarzyło się bowiem, aby jakiś kandydat do tronu zrezygnował na rzecz kogoś mniej doświadczonego, młodszego i bardziej naiwnego. Pain prychnął, a mimo to uniósł kąciki ust ku górze. Czyżby młody Sasuke miał moc przekonywania do siebie bardziej wpływowych ludzi?
-Jesteś niemożliwy.
Stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie, wplatając palce w swoje marchewkowe kosmyki. A odpowiedział mu jedynie uśmiech. Rozbawiony, jednak szczery uśmiech długowłosego arystokraty.
-Wiem Pain. Wiem.
Nie liczyły się dla niego konsekwencje. Nawet to, że zostanie przez matkę potępiony. Po prostu chciał zapewnić bratu lepszą przyszłość. Właśnie dlatego zamierzał w to zaingerować, nie informując o niczym rodzicielki. Aby ta chora gra skończyła się jak najprędzej, a Sasuke wraz z osiemnastymi urodzinami zasiadł na tronie.
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńdobra akcja z Szaraczem :) Zazdrość Itachiego to też strzał w dziesiątkę ;)
rozdział po prostu idealny, choć jest swego rodzaju nowością. Zawsze bardziej opisywałaś uczucia Sasuke. Fajnie było poczuć co kryje się w głowie starszego z braci. W końcu on jest dużo bardziej intrygujący i pociągający :D
Cóż, postanowiłam wstawić coś nowego, czego jeszcze nie było. Nieco odskoczni nikomu nie zaszkodzi, a i pewnie częściej będę tworzyć podobne akcje. Nie wiem tylko jeszcze kiedy konkretnie.
UsuńDawno nie wchodziłam na twojego bloga. Ogólnie czytam twoje rozdziały na telefonie (przed snem. XD) Stwierdzam, że superowy rozdział (dziś przeczytałam go przed chwilą na komputerze tym razem). Ja też dodałam na swojego bloga rozdział, ale jest krótki i na razie jedna osoba skomentowała XD. Mam nadzieje, że go przeczytasz i od razu Ci mówię, że mi niezbyt mi wyszedł. XD. Życzę weny i pozdrawia Cię dzisiejsza solenizantka, czyli ja. :)
OdpowiedzUsuń