Menu

Opowiadania

środa, 9 marca 2016

Tron - Rozdział XVII.

Ciche westchnienie wydobyło się z ust chłopaka, gdy jedna z przyjemnie chłodnych dłoni przesunęła się z jego klatki niżej. Na napięty od poddenerwowania brzuch.
-Za bardzo się przejmujesz.
Zwrócił mu uwagę Itachi, marszcząc brwi. Czego jak czego, ale nie chciał przyprawić brata o zawał. Tylko tego by im teraz brakowało.
-Przepraszam. Ja po prostu...
-Csii.
Przerwał mu zdecydowanie, nie pozwalając na dokończenie zdania. Uśmiechnął się rozbrajająco, wiedząc, że to załatwi sprawę lepiej niż jakiekolwiek słowa. W końcu ten rodzaj uśmiechu był zarezerwowany tylko dla Sasuke, a jego działanie było nawet lepsze niż kubek gorącej melisy. Powodem tego zdenerwowania były oczywiście pierwsze próby jakie wraz z Itachim poczynili w stronę nauczenia chłopaka jak powinien zachowywać się władca. Młodszy nie zamierzał zgadzać się na żadnych prywatnych nauczycieli po tym jak jedna z dam uczących go tańca zaczęła nazywać go ofermą, ofiarą losu i tak dalej i tak dalej. Podobnie było z facetem, który starał się go nauczyć jak przemawiać do ludzi z przekonaniem w głosie. Oczywiście jak na szlachcica przystało był zbyt dumny aby wytrzymać humorki Sasuke uaktywniające się w najmniej odpowiednich momentach. Mężczyzna sam zrezygnował po kilku dniach. Itachi nie miał innego wyboru jak zaimprowizować. Początkowo niezbyt wierzył, że to się uda, a Sasuke będzie przy nim wystarczająco skupiony, ale ku zaskoczeniu zarówno jednego jak i drugiego pomysł nie był wcale taki głupi. Dyscyplinę, zachowanie przy stole, przemówienia i kilka innych drobiazgów mieli już za sobą. W zasadzie pozostała jedynie ta najtrudniejsza część, nad którą właśnie starali się zapanować.
-Sasuke, nie uczepiaj się mnie tak bardzo. Połamiesz partnerce wszystkie kości, o ile wcześniej się nie wywrócisz.
Mruknął, wykrzywiając usta w delikatnym grymasie. Jak na siebie chłopak miał dużo siły co w tym momencie nie było ani trochę potrzebne. Ba. Wręcz bolało gdy za każdym razem wbijał paznokcie w barki niczemu winnego Itachiego. Ale czy tego chciał czy też nie, musiał przyznać przed sobą, że było bardzo przyjemnie. Nawet jeśli od czasu do czasu Sasuke postanowił go boleśnie zdeptać, lub pokiereszować uściskiem. Uśmiechnął się sam do siebie, rozbawiony powolną paranoją.
-Wybacz.
Z jego ust wydostało się pełne niepewności westchnięcie, a paznokcie wbijane w delikatną skórę w końcu poluzowały nacisk. I tak w zasadzie przez kolejnych kilka godzin. W momencie w którym głowa Sasuke w końcu zaczęła przyswajać przekazane wskazówki za oknem niebo zrobiło się całkowicie ciemne. Powolna melodia sprawiała, że usypiał w ramionach długowłosego, co swoją drogą nieźle zaczynało go bawić. Ostatecznie to Itachi skończył jako partner, nie partnerka. Ale to może i lepiej. Sasuke nie sypiał zbyt dobrze, a to, że senność brała go o takiej porze było już prawdziwym osiągnięciem. Dlatego poczekał jeszcze chwilę zanim nie zdecydował się zanieść go do pokoju, kończąc dzisiejszą lekcję tańca w iście widowiskowym dla służby stylu.
***
Obudziły go krzyki. Z niezadowoleniem podniósł się z przyjemnie ciepłego łóżka i zmierzył wzrokiem postać śpiącą obok niego. Sasuke? Rozejrzał się po pokoju. Pamięć go nie zawodziła. Najwyraźniej po całym męczącym wieczorze zaciągnął Sasuke do łóżka i przy okazji sam w nim skończył. Zamrugał uświadamiając sobie jak to zabrzmiało, nawet jeśli to były tylko jego myśli.
,,zaciągnął Sasuke do łóżka" Parsknął cicho, pochylił się nad śpiącym księciem i ucałował przelotnie jego rozgrzane czułko, starając się oswobodzić z uścisku. Musiał sprawdzić co się działo. Pozbycie się ciepłych rąk ze swojego pasa wcale nie było proste, zwłaszcza że młodszy zakleszczył się i nie chciał puścić. W końcu jednak udało mu się to i jak najciszej wyszedł z komnaty, nie zamykając za sobą całkowicie drzwi. Na wszelki wypadek, jakby coś się stało. Przyśpieszył kroku i zatrzymał się dopiero na balkonach, dostrzegając idące w jego kierunku postacie. Zmarszczył brwi, dosłyszawszy z daleka przeklinania i groźby kierowane do osoby, która trzymała kobietę za ramię, prowadząc w jego kierunku. Starał się coś dostrzec w ciemności, poznając ten głos. 
-Matko?
Rzucił jakby dla potwierdzenia, że to właśnie ona. Jak na komendę głos ucichł, a Itachi w drugiej osobie rozpoznał Paina. Jego mina nie wskazywała na nic dobrego... czego mógł się zresztą spodziewać, wnioskując po niedawno usłyszanych wypowiedziach. Rozejrzał się dokładnie w poszukiwaniu szpiegów, gapiów czy czegokolwiek co mogłoby podsłuchiwać, a następnie skinął głową na Paina, prowadząc ich do komnaty w której zazwyczaj zajmował się takimi rzeczami. Do tego momentu poczekał z wyjaśnieniami, choć ukradkowe spojrzenia kierowane na matkę utwierdzały go w przekonaniu, że jest coraz bardziej przerażona.
Czyżby coś zrobiła?
Nie zorientował się, że wypowiedział to na głos. Rudy spojrzał na niego jak na dziwaka, a następnie prychnął, nie okazując żadnego szacunku dla kobiety. Co swoją drogą było zaskakujące. Nawet on nie pozwalał sobie na takie zachowanie w stronę rodziny królewskiej.
-Wyjaśni mi ktoś o co chodzi?
Zapytał chłodno, mając dość tajemnic. No i był rozdrażniony wybudzeniem w środku nocy. 
-To ona zabiła Fugaku.
Oświadczył grobowym tonem Pain, dodając do swojej wypowiedzi jak najwięcej jadu. Itachi zamrugał zaskoczony informacją i zmarszczył brwi.
-Dowody?
Rzucił chłodno. Sytuacja robiła się poważna, co momentalnie przywróciło mu zdolność racjonalnego myślenia. 
-Przyłapana na gorącym uczynku, gdy próbowała ukryć resztki trucizny. Matka Sasuke jej pomogła. Obecnie ta druga przebywa pod opieką strażników.
Rzucił Rudy, z trudnością się opanowując pod czujnym spojrzeniem Itachiego. To czerwona dama wyglądała na coraz bardziej zniesmaczoną i przerażoną sytuacją. Oddychała głośno, widocznie starając się przybrać na twarz jedną z masek. 
-Ten parszywiec kłamie!
Krzyknęła w przypływie paniki, starając się jakoś dotrzeć do syna. W jej oczach nawet na chwilę pojawiła się czysta panika, przemieszana ze strachem. Strachem o swoje życie?
-Widziało cię trzech strażników, gdy próbowałaś ukryć truciznę. Idealnie pasuje ona do opisu, a nigdzie w zamku się takiej nie znajdzie. I radziłbym ci się zamknąć. I tak już wystarczająco pogorszyłaś swoją sytuację starając się wpłynąć na Itachiego, pomimo iż musi on wygłaszać trafne i sprawiedliwe osądy, a ty dobrze o tym wiesz.
Prychnął z kpiną Rudzielec, nie zaszczycając kobiety spojrzeniem. Patrzył tylko na Itachiego, ufając, że nie podda się sile perswazji tej oszustki i osobiście ją ukaże. Tak aby już nikomu więcej nie wyrządziła krzywdy. Łasica z trudem oparł się o drewniane biurko i splótł ramiona na piersiach, wiercąc wzrokiem dziurę w głowie matki. Wierzył Painowi. Do tego mieli świadków. A on od dawna tylko czekał by odsunąć kobietę od władzy. A teraz miał do tego dobrą okazję. Nie wybaczyłby jej czegoś takiego. Nie tym razem. Nie chciał i nie miał ochoty w jakikolwiek sposób na ten temat dyskutować. Dowiedział się wystarczająco wiele. 
-Itachi...
Wyszeptała błagalnie, podejmując nową taktykę. Itachi musiał mieć w sobie trochę miłości do matki prawda? Prawda?
-Zostaniesz wygnana. To samo się tyczy fioletowej damy. Ani ja, ani mój brat nie potrzebujemy w królestwie kłamstwa i parszywych zdrad. 
Oderwał się od podpory i nie patrząc na przerażoną matkę wyszedł na zewnątrz, zostawiając ją w rękach Paina. Nie mógł patrzeć na to co zostało z jego rodzicielki. Jedyne za co mógł być jej wdzięczny to urodzenie... zawsze czuł, że dojdzie do podobnej sytuacji. I cóż. Stało się. Być może właśnie dlatego nie czuł żadnego smutku, współczucia. Nic. Pierwszym o czym pomyślał był jedynie Sasuke. Jak on się poczuje? Skrzywił się delikatnie. Powoli dostawał obsesji na punkcie braciszka i tego jak ten się czuł. Niezależnie od sytuacji Sasuke siedział mu w głowie, nie pozwalając funkcjonować bez siebie. Westchnął i zaciągając się chłodnym powietrzem nocy ruszył przed siebie. Nie liczył na to, że jeszcze dzisiejszego wieczoru znajdzie się w ciepłym łóżku, u boku młodszego. Musiał dopilnować wszystkiego osobiście. A zresztą... i tak by nie potrafił zasnąć. 

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Skoro wiedzmy zostaną wypędzone, to bracia będą mieli wielej spokoju. Chyba że planujesz w jakiś inny sposób skomplikować im życie.
    Weny i chęci do pisania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, to takie słodkie jak Itachi jest tak troskliwy w stosunku do Sasuke >w<
    Nie lubię tych wiedźm, jak to nazwała je ann zwill powyżej.
    A tak poza tym to rozdział świetny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero tu trafiłam i jestem zaskoczona tym jak pięknie wykreowałaś te opowiadanie. Rozdziały mimo, że nie są jakoś bardzo, bardzo długie to satysfakcjonują. Posiadasz piękny styl pisania.
    Zaraz biorę się za czytanie reszty twoich tworów, jednak te opowiadanie trwfia do moich ulubionych. Jestem w nim zakochana. :)
    Mam nadzieję, że skończysz opowiadanie i będę mogła przeczytać o dalszych losach głównych bohaterów.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. :)
      Prawdę mówiąc to ratujesz dupę mojej wenie, która ostatnio była w dość niepewnym stanie. Nie miałam zbytniej motywacji by dalej pisać, zwłaszcza że nieco wątpiłam w poprawność tego opowiadania.
      Jeszcze raz dzięki. :)

      Usuń
  4. Opowiadanie świetne, lekko się je czytało. Choć krótkie rozdziały to bardzo treściwe i nakłaniające do dalszego czytania. Życzę sporo weny i czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń