-W porządku?
Zadrżał i odszukał wzrokiem źródła upragnionego dźwięku. Kiedy tylko jego oczy spotkały się z pożądanym obiektem ruszył przed siebie, uprzednio odkładając przedmiot na biurko. Dopiero gdy oplótł ramiona wokół szczupłej talii i schował nos w zagłębieniu pachnących ubrań mógł w jakiś sposób odpocząć. Jakby nie było tylko na to czekał przez cały ten czas.
-Teraz już tak.
Mruknął niewyraźnie, nie racząc wyłonić twarzy znad ciemnego materiału. Potrzebował dotyku i chwili spokoju, a nie kolejnych zbędnych wypytywań. Nie obchodziło go nawet jaki wyraz twarzy obecnie posiada Itachi, choć strzelał, że jest nieźle rozbawiony. I wcale mu się nie dziwił. W końcu nie ma to jak król, który zaraz po otrzymaniu korony ucieka gdzie pieprz rośnie tylko po to by uniknąć gratulacji i nareszcie odpocząć od głośnych rozmów i muzyki. Poczuł palce na swoim podbródku, po czym posłusznie uniósł wzrok, spotykając się z bliźniaczymi tęczówkami. Nie usłyszał od niego żadnych gratulacji, żadnych pytań dotyczących dalszych planów. I właśnie to w nim uwielbiał. To, że potrafił czasem porozumiewać się bez zbędnych słów i stereotypów tworzonych przez ludzi. Takie rzeczy sprawiały, że nie tylko czuł się w jego uścisku bezpiecznie, ale też zaczynał poważnie przywiązywać. Dać wiarę, że jeszcze jakiś czas temu nie dane było im w ogóle porozmawiać. I to przez kogo? Sasuke czuł, że z matką coś jest nie tak, ale nie pytał, z doświadczenia wiedząc, że nie warto. Prawda, był zaskoczony gdy dowiedział się o snutych intrygach, ale już dawno wyrósł z naiwnego płaczu wywołanego przez niewygodne sytuacje. Życie czasami potrafiło być wyjątkowo podłą dziwką i do tego wypadało się przyzwyczaić, jeśli miał pełnić powierzoną funkcję bez żalu do samego siebie.
-Nie myśl o tym.
Uśmiechnął się półgębkiem, podejmując decyzję w ułamku sekundy. Stanowczo przyciągnął do siebie twarz brata i nie myśląc już kompletnie o niczym wpił się w jego słodkie wargi. Nim przymknął z zadowoleniem powieki zdołał dostrzec zaskoczone mrugnięcia, a następnie usłyszał ciche westchnięcie, stłumione przez nakryte wargi. Serce nieznacznie przyśpieszyło, wprowadzając zdradzieckie ciepło na twarz i przyjemne mrowienie w miejsca, w których stykał się z nim ciałem. To było chore. Zapewne tak pomyślałaby większość społeczeństwa. Ale oni nią nie byli, nie byli tacy jak inni. I Sasuke był przekonany, że dopóki Itachiemu to nie przeszkadzało mógł za nim pójść nawet i na koniec świata. Szczerze to początkowo nie pomyślał nawet, czy będzie miał coś przeciwko temu pocałunkowi, czy też nie. Jak przez mgłę pamiętał podobne wydarzenie, co bezmyślnie popchnęło go do tego czynu. Może i się usprawiedliwiał, a może nie. Wiedział tylko, że cholernie tego potrzebował i że niczego nie żałował. Zwłaszcza że po oderwaniu się od siebie Itachi nie wyglądał na chociażby odrobinę wstrząśniętego. Uniósł dłoń do jego policzka, zaciskając pulsujące od przyjemności wargi.
-Chyba powinniśmy już wracać.
Łasic odezwał się po kilku dobrych sekundach, wyplątując ciało z uścisku. I w tym momencie pomyślał, że zrobił coś źle. Autentycznie zmieszany skierował spojrzenie w stronę ozdoby na głowę i chcąc się czymś zająć sięgnął po nią, po czym podszedł do obszernego lustra, aby ją założyć. Itachi jak cień podążył za nim. Pochylił głowę i nieśpiesznie ułożył ją na ramieniu nowo wybranego króla. Sasuke nie poruszył się nawet o milimetr, wpatrując przez szkło w zamyślone oblicze długowłosego. Prawdę powiedziawszy wyglądał jakby miał zamiar oznajmić co najmniej, że podbije świat. Łasic przymrużywszy powieki przelotnie musnął rozgrzaną szyję, powstrzymując się przed zrobieniem w tamtym miejscu soczystej malinki. Źle by to wyglądało w oczach gości.
-Wieczorem Ci to wynagrodzę.
Szepnął cicho, po czym oderwał się od niego zmierzając w kierunku drzwi. Uśmiech na ustach Itachiego był dziwny. Dziwny, a zarazem zachęcający w równym stopniu, co jego wyciągnięta dłoń. Nie musiał nad tym rozkminiać. To był niejasny znak, którego nikt inny by nie zrozumiał. Ale on wiedział.
Znak będący zapowiedzią nie do końca niewinnej obietnicy.
W taki też sposób reszta przyjęcia okazała się nie tak straszna jak podejrzewał. Pomimo gorących dyskusji i rad, uśmiechał się dzielnie, dziękując za każdą czynioną mu uwagę. Ponieważ wiedział, że ON na niego patrzy. Nie było go przy nim, czasami mignął mu przed oczami, ale wiedział, że śledzi go wzrokiem. Pilnuje przed zgubnym wpływem pewnych osobistości, które to pozwalały sobie na zbyt wiele. Ale to Sasuke tego wieczoru zaskakiwał. Nie dał sobą pomiatać, jednocześnie utrzymując powagę i wyidealizowaną grzeczność w stosunku do przyjezdnych. Choć w zasadzie myślał o czymś całkowicie innym. Albo raczej o kimś. Tak jak miało być to przyjęcie z okazji koronacji, tak czuł się jak na polowaniu. Wzajemnym polowaniu na siebie. Łasica próbowała złapać zwinnie wymykającego się jastrzębia, który to powracał chwilę potem, samemu przypuszczając atak na przygotowane do tego zwierze. I tak w kółko. Na zewnątrz opanowany, w środku aż go roznosiło. Takiego podniecenia nie czuł od momentu pierwszego pocałunku i już wiedział, że ten dzień wcale nie będzie taki zły jakim się zapowiadał. Zdecydowanie.
Uniósł wzrok z nad kolejnej, żegnanej już osoby w idealnym momencie. Nieświadomy uśmieszek zwycięstwa sam wpłynął mu na usta, kiedy to oczy Itachiego odwróciły się do rozmówcy jakby nieco speszone. Tyle jak na zachętę tego co być miało całkowicie mu wystarczyło.
-Nikt ma mi dzisiaj nie przeszkadzać, nieważne co by się działo, zrozumiano? Przekaż to reszcie służby.
Rzucił stanowczo do jakiegoś strażnika, po czym niespokojnym krokiem szybko przeniósł się w kierunku schodów, pokonywanych przez jego stopy w równie chaotycznym tempie co i reszta dystansu. Nie domykając nawet drzwi zrzucił z siebie czerwoną, królewską pelerynę na podłogę i zaczerpnął głębszego oddechu. Dopiero w tym momencie całe to ciepło znalazło ujście na policzkach, piekąc jak skurczysyn. Nie miał jednak zbyt wielu alternatyw, więc musiał zadowolić się chłodem zdjętej korony.
-Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć cię w takim stanie.
Przyznał z ociąganiem Itachi, leniwie luzując guziki zapiętej pod samą szyję koszuli. Kusząco. Cholernie kusząco. Nogą idealnie trafił w drzwi, zmuszając je do głośnego trzaśnięcia.
-Och nie gadaj już tylko działaj. Itachi, proszę.
Warknął młodszy, dopadając do niego niczym polujący jastrząb. Po raz kolejny samolubnie wykorzystał sytuację, nie dając czasu na żadną odpowiedź. Ale wyraźnie wcale go nie potrzebował, bo zaraz przejął inicjatywę, popychając rozochoconego brata na dwuosobowe, wielkie łoże. A to był dopiero początek.
Pierwsza! To było cudowne, choć krótkie :( Akcja w końcu się rozkręca. Długo czekałam na ten rozdział i śmiało mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Dlatego tez nie dołuj się i pisz więcej! Czekam na kolejny. Dużo weny i wolnego czasu życzę :)
OdpowiedzUsuń//Mika
Dziękuję! *^* Nie no, ta przerwa tak jakoś na mnie podziałała, że co coś napisałam, to zaraz wydawało mi się bezsensowne i nudne. Ale mam zamiar przyśpieszyć, póki odzyskuję siły, bo to ile czasu już ciągnę to opowiadanie to jakaś masakra. Prawie rok, podczas gdy poprzednie skończyłam w trzy miesiące. Dlatego trza się wziąć za siebie. Jeszcze raz dzięęęęękuję za motywację. <3
UsuńWiem coś o tym, uwierz. Zaczęłam pisać swoje jakiś rok/dwa lata temu, udostępniłam prolog, a rozdział pierwszy mam niedokończony. Totalny brak motywacji i wiary w swoje możliwości :/ Taa...
UsuńObiecuje, że jak znajdę chwile czasu to przeczytać resztę twoich prac :)
//Mika
To jest największy problem piszących. Niby piszesz, ale przejmujesz się wieloma rzeczami i wychodzi na to, że nic nie publikujesz.
UsuńJa chętnie zajrzę do Ciebie. :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Burdel" i wszystkie części"Tronu" i uważam, że świetnie piszesz! Mam nadzieje,że szybko napiszesz next ;) ale,nic na siłę! Sama pisze i mam pare opowiadań zaczętych i brak motywacji, żeby dokończyć. Hehe, ostatnio naszło mnie na kontynuacje opa,które zaczęłam...nie pamiętam kiedy, ale to były początki początków ;)
Wracając do cb. W "Burdelu" było widać, że to są raczej twoje początki, jednak masz już tą wprawę. Praktyka czyni mistrza ;)
One-shoty... Czytałam twoje dwa, ale nad robię to! Po prostu po tymjak trafiłam na parę shotów które kończyły się śmiercią, czy też były z nie do powiedzeniami, albo składały się z tortur, a później śmiercią obu bohaterów. Teraz po prostu chcę tego uniknąć i każdy shot to dla mnie ryzyko.
Mam jeszcze pytanie. Bo w "Burdelu" Itachi miał przelecieć Sasu bo założył się z Madarą to w końcu Madara dostał materiał do fap fap, czy zakład został unieważniony? i co miał dostać Itachi za filmik z Sas-uke?;)
Pozdrawiam i ściskam,
Azu-chan;)
http://anwas-yaoi-i-nie-tylko.blogspot.com/
Cześć! Dzięki za baardzo miłe słowa. Motywacja to największy problem pisarzy na każdym kroku. Co do Burdelu, to nie jest moje pierwsze opowiadanie, a zatem nie było też początkami, bo pisałam jeszcze dwa lata wcześniej, ale może faktycznie zmienił mi się styl, bo mówią, że gdy się ciągle pisze to i styl się zmienia wraz z czasem.
UsuńRozumiem twój ból. Sama niezbyt lubię tortury i śmierci w opowiadaniach ItaSasu, bo niezmiernie zasmucają. Z tego jednak co pamiętam u mnie nie ma tego dużo.
Napisałam to w taki sposób aby zostało nieco niewiadomych. Dla ciekawości czytającego. Ale co mi tam. Nie, zakład został unieważniony. Itachi w końcu nie okazał się taki zły, co za tym szło nie mógłby też tak potraktować Sasuke. Po za tym Łasica za filmik z Sasuke miał otrzymać po kimś ważną pamiątkę, którą miał Madara.
Miśka dodasz nowy rozdział "Tronu"? Czekam, czekam i doczekać się nie mogę :) Ja też coś tam myślę o swoim, ale na razie nie mam czasu pisać (praca zabiera mi większość dnia i tygodnia). Obiecuje, że postaram się dosyć szybko coś naskrobać.
OdpowiedzUsuńWeny :*
//Mika
Dodam, dodam. Wszystko przez szkołę. Ja także mam od tego roku nową szkołę i niestety ni chuja nie jest łatwiej, więc opuszczam się tutaj. xD Obiecuję, niedługo coś będzie. :)
UsuńTy wstrętna krowo!!! Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Ale nie hue hue, ja jestem sporo do tyłu i...zaraz?! Nie napisałaś jeszcze kolejnego rozdziału?! Ty wstrętna krowo!!! Dobra, Charléne, ogarnij się, przecież to nie koniec świata...co nie? Co nie? *uderza głową w ścianę*
OdpowiedzUsuńNa co dzień zrównoważona psychicznie,
Charléne
PS Oni są taaaaaacy słooooodcy O.O
Wstrętna krowa wstrętną krową pozostanie, ole.
UsuńNapisałam, napisałam. Prawie. Tak jakby 3/4 są ogarnięte, więc postaram się szybko to dodać.
Tak ma być :)