sobota, 24 lutego 2018

Tron - Rozdział XXV.


Kichnął, wzbijając w powietrze tony pierza. W pierwszej chwili po przebudzeniu nie miał zielonego pojęcia, skąd tu tyle piór. Na dodatek nie był u siebie. Dopiero po chwili przypomniał sobie wczorajszy wieczór i na samo wspomnienie przesunął palcami po opuchniętych wargach. To był odruch. Zamknął oczy. Powędrował dłońmi po torsie, aż do karku, przywołując każdy dotyk w tamtym miejscu. Miał na sobie jedynie białą narzutę, która prawdopodobnie służyła za ochronę przed zimnem. Wstał nieco zbyt szybko, bo w pierwszej chwili skrzywił się, czując pieczenie w dole. Musiał, tak bardzo musiał to teraz zobaczyć. Miał tylko chwilę, bo po odgłosie wody wywnioskował, że Itachi prawdopodobnie właśnie poszedł zneutralizować skutki ich igraszek. Wielkie lustro obejmowało całą jego sylwetkę, a to co zobaczył, odebrało mu oddech na kilka dobrych sekund. Wpatrywał się w swoje nagie ciało, jakby nie należało do niego. Przesunął po siniaku na obojczyku, badając każde większe oznaczenie, których było... naprawdę sporo. Nieco dłużej zatrzymał się na śladzie po ugryzieniu, wyczuwając tam lekkie pieczenie skóry. Nie było nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie. Z małych ranek godziło w niego ciepło wczorajszego spotkania. Zsunął niepotrzebny materiał z ramion, tylko po to by ujrzeć jeszcze więcej śladów. Nogi delikatnie się pod nim ugięły, gdy dostrzegł płynną ciecz, powoli wędrującą po jego udzie w dół. W końcu zrobili to w łóżku, nie idąc potem się umyć. Zadrżał, gdy Itachi objął go jedną ręką w pasie, a drugą tak po prostu zgarnął własne soki z jego nagich nóg. Teraz autentycznie był bliski upadku, ale nawet gdyby to planował, to silne dłonie mu to uniemożliwiły. Kiedy zdołał się zbliżyć? W świetle słońca dostającego się przez jasne witraże mógł dokładnie dostrzec jak wyglądają i przez to nagły wstyd był jeszcze bardziej palący niż zwykle. Twarz Sasuke wręcz płonęła, ale nie mógł przerwać kontaktu wzrokowego. Lustro wyraźnie pokazywało mu to, czego nie powinno. Sięgnął do tyłu i wplątał palce w kosmyki jego włosów, niemalże za nie szarpiąc.
-Itachi... -Dreszcze podniecenia zaatakowały go równie szybko, jak i obezwładniający dotyk. Widok własnego przyrodzenia w pełnym wzwodzie i ręka, miarowo poruszająca się w górę i dół, to było dla niego za wiele jak na jeden poranek. Nawet nie zdążył głośniej krzyknąć, agresywnie zaatakowany przez jego gorące wargi. Reszta jęku utonęła w pocałunku, a stróżka śliny która niekontrolowanie spłynęła Sasuke po brodzie, jakby umknęła ich uwadze. Doszedł. Tak szybko doszedł, że sam nie mógł uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Nierówny oddech i dreszcze ekscytacji jeszcze nie zdążyły go opuścić. 
-Itachi... -Wyszeptał znów, jakby w amoku, ponownie, prawie że na oślep szukając jego warg. Nie dbał o to, że cały ubrudzony jest w spermie. Chciał po prostu rzucić się na niego i pomóc mu w problemie, który wyraźnie czuł z tyłu, na swoim udzie. Gdyby tylko tak mocno go nie trzymał, już dawno by to zrobił w bardziej konkretny sposób. 
-Sasuke, spójrz jak wyglądasz. -Nie miał siły aby odpowiedzieć. Przełknął ślinę, skinąwszy słabo głową. Itachi poluźnił uścisk i zaraz potem poczuł jak kieruje nim do tyłu. Nie dostrzegał w ich odbiciu tego, co powinno znajdować się za nim. Skupił się więc na jego twarzy, powoli wykrzywiającej w ekstazie, gdy płynnymi ruchami przesuwał po twardym członku. Ta pozycja nie była wygodna, już wolałby to zrobić ustami. Zacisnął zęby, kiedy na tę myśl zalała go nowa fala gorąca. Nie, chyba by tu umarł. Zadrżał, wypuszczając ze świstem powietrze. Itachi wygiął się lekko, szepcząc jego imię dokładnie w ten sam sposób, jak Sasuke zrobił to przed paroma chwilami. Ten widok wprawił go w euforię porównywalną do tej, którą widział na jego twarzy. Wszystko docierało do niego w zwolnionym tempie, więc rękę cofnął ze sporym opóźnieniem, opierając się o tors brata.
-To było...
-Niesamowite. -Dokończył za niego Itachi, przywołując na twarze ich obu lekkie uśmiechy. 
-Idziemy pod prysznic. -Zarządził, przelotnie całując Sasuke w ramię. Nie odpowiedział. Po prostu za nim poszedł, nie zwracając już nawet uwagi na dyskomfort w niektórych partiach ciała. Pozwolił mu na wszystko. Nawet jeśli siedział tyłem do niego, w ciasnej wannie i na dodatek pomiędzy nogami. Opadł do tyłu z cichym westchnięciem. Gąbka, miarowo namydlająca ramiona i barki skutecznie wprawiała w rozleniwienie i odwracała uwagę od wstydu, który nagle w nim zakiełkował. Zanurzył się bardziej w wodzie, chcąc chociaż trochę pomóc twarzy ochłonąć i skupił się na pomrukiwaniu pod kojącym dotykiem. Stopniowo się uspokajał, chłonąc jego bliskość.
-Perwers. -Rzucił nagle, zdając sobie sprawę, że nigdy nie posądzałby Itachiego o coś tak śmiałego. Wczoraj jedynie powoli się smakowali, dzisiaj zaś został zaskoczony i niemalże pożarty przez doznania.
-Podobało Ci się. -Odbił piłeczkę Itachi, skutecznie odbierając mu chęć do dalszej dyskusji. Gdyby Uchiha Sasuke w tym momencie zaprzeczył, byłoby to największe kłamstwo jego życia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz