Sasuke Uchiha nadal posiadał swoje umiejętności wzrokowe. Problem w tym, że były one zapieczętowane i miało tak pozostać, aż do chwili w której bariera umysłowa sama pęknie. Jak jednak można było się spodziewać, rzucone przez osłabionego Itachiego tsukuyomi nadal pozostawało zbyt silne. Na tyle silne, że mijał drugi tydzień, a on nadal błądził w ciemnościach.
-Przestań się skradać. -Rzucił przed siebie, mimo iż źródło kroków znajdywało się za nim. Bez wzroku nie miał potrzeby się odwracać. Zapamiętał poszczególne pory odwiedzin, a nawet sposób, w jaki ludzie chodzą. Czternaście dni wystarczyło aby wykształcić sobie tą umiejętność. Kiedy był naprawdę zirytowany brakiem najważniejszego zmysłu, wmawiał sobie nawet że jest to trening, mający na celu uczynić go silniejszym.
-Sakura. Czego chciałaś? -Dodał, aby zaznaczyć iż wie z kim ma do czynienia. Jej kroki były niepewne. Jako jedyna była na tyle nierozsądna aby próbować się do niego skradać. Był jednak pewien, że oczami wyobraźni dokładnie widzi sposób jej poruszania. Szła przed siebie, zatrzymywała się. Złączała ręce, zaciskała wargi i ponownie wzbierała w sobie odwagę aby podejść i się odezwać. Tyle niepewności. Wszystko czym zawsze niesamowicie gardził.
-Sasuke-kun. -Brew niebezpiecznie mu drgnęła, aczkolwiek nie poruszył się nawet o milimetr. Czekał, mając nadzieję, że nie podejdzie. Zadecydował. Jeżeli miałaby to zrobić, udusi ją.
Pragnął stąd uciec. Jak najdalej przeklętej wioski, której zapachem przesiąknięty był już zdecydowanie zbyt długo. Rozważał to wcześniej. Bez wzroku jednak nie tylko skazałby się na śmierć z rąk mieszkańców. Nawet gdyby udało mu się dzięki innym zmysłom i rozwiniętemu przez lata wyczuciu uniknąć spotkania, z pewnością po za wioską ktoś w końcu by go rozpoznał. Po pierwszym tygodniu naszła go niepokojąca myśl. Może śmierć wcale nie byłaby taka zła? Dlaczego od niej uciekam? Dwa pytania, które zostały natychmiastowo odrzucone. Umieranie nie było złe, jednak samo to, że mógłby zginąć od czegoś tak żałosnego jak uduszenie czy głupi sztylet osoby nie będącej nawet shinobi działał na niego niczym czerwona płachta. W ten sposób doszedł do pewnej konkluzji. Przez całe swoje życie jedna cecha pozostała w nim niezmienna. Duma.
Parsknął cicho, sprawiając że dziewczyna prawie podskoczyła w miejscu. Przeszła kilka kroków, ale nie był w stanie dokładnie określić ile. Skupił się więc ponownie na ocenie odległości na podstawie dźwięków. Te nie nadeszły. Sakura zatrzymała się w miejscu, najwidoczniej przewidując jego zamiary. Nieźle. Może jednak czegoś się nauczyła w czasie jego... niedyspozycji. Skrzywił się, jakby przełknął cytrynę. Nikt nie powiedział mu tego wprost. Nie przedstawił stanu, w jakim się znajdował. Nie mógł więc jasno postawić swoich wniosków. Gdzieś z tyłu wiedział jak to wyglądało. Jak przez mgłę przypominał sobie bezład ciała i brak jakichkolwiek złych, czy dobrych myśli. Po prostu pustka. Całkowita obojętność wobec działań i myśli. Zadrżał, wyczuwając ciepłą rękę na ramieniu. Zareagował błyskawicznie. Złapał ją za nadgarstek i bez zbędnej delikatności przewrócił na podłogę. Głuchy jęk bólu uświadczył go w przekonaniu, że się udało. Natychmiast odszukał gardło i zacisnął na nim obie dłonie, w każdej chwili gotów zabić.
-Drugi raz nie powtórzę pytania. -Niemalże szepnął. Wiedział, że znajdował się naprzeciwko jej twarzy. Czuł przyśpieszony oddech, a mimo tego nie potrafił dostrzec. Nic, nawet zarysu. Zirytowany zacisnął zęby, walcząc z pokusą zabicia. Zbyt długo nie miał w dłoniach katany. Obdarty z tak wielu rzeczy zdążył paradoksalnie zatęsknić za czymś, czego niegdyś nie pochwalał.
-S-sasuke-kun! Chciałam tylko z tobą porozmawiać! Nie zamieniłeś z nikim słowa od tamtego czasu! Nie możesz teraz znowu zamykać się w sobie! -Uchiha przechylił głowę w bok. Cofał wszystkie dobre stwierdzenia na temat tej kobiety, które kiedykolwiek znalazły miejsce w jego głowie. Nie zmądrzała. Była jeszcze głupsza, niż kiedykolwiek. Zaczynał nadążać za jej rozumowaniem. Naiwna nadzieja, że skoro został w wiosce, to stanie się tą samą osobą, którą był za czasów drużyny 7. Przyszła tu, bo myślała, że nawiąże z nim nić porozumienia i zostanie tą, która otworzy mu drogę do normalnego życia.
-Czy ty naprawdę jesteś taka naiwna, czy jedynie udajesz pozbawioną mózgu? -Zapytał całkowicie uspokojony. Nigdy nie wiedział co o niej myśleć. Czasami jej zachowanie było na tyle irytujące, że przestawał racjonalnie egzystować, kierując się instynktem mordercy. Głosem, który szeptał mu do ucha słodkie "zabij". Innymi razy całkowicie się wyłączał, tak jak teraz, szukając logicznego wyjaśnienia tej paranoi. Z tymi dwoma schematami chyba należało mu się jak najszybciej pogodzić. Był szalony. Temu nie zamierzał zaprzeczać, ani próbować uciekać, oszukiwać się, że jest inaczej. Ktoś taki jak on, z takimi wspomnieniami, uczuciami, myślami nie mógł skończyć inaczej.
-Nie rozumiem, Sasuke-kun. -Ponownie przerwała mu chwilę szukania samego siebie w tym chaosie. Odetchnął cicho. Czuł pulsowanie jej żyły pod palcami. Tętno znowu przyśpieszyło.
-Moja obecność w Konoha nie oznacza mojej zmiany. Nadal chcę zniszczyć wioskę i wymordować każdą istotę, która odważyła się kiedykolwiek nazwać to miejsce domem. Jakby o tym pomyśleć... zarówno ty, jak i Naruto należycie do tej społeczności więc także prędzej czy później skieruję w waszą stronę swoje ostrze. Proszę bardzo, Sakura. Czy nadal masz ochotę ze mną o tym porozmawiać? -Zapytał, nie wiedząc czy ma być obłąkańczo rozbawiony, czy dalej zastanawiać się nad jej głową. Wstał, niechętnie cofając dłoń. Trzy kroki w przód, dotknął framugi. Idealnie zapamiętał układ pomieszczenia. Wyczuwał jej strach, pot, który prawdopodobnie właśnie spływał po bladych skroniach i jednoczesne rozczarowanie. Usłyszał szloch. Odwrócił głowę w jej stronę, mimo iż nie potrafił dostrzec tego jak unosi dłonie i wyciera mokrą od łez twarz. Czekał na wybuch.
-Dlaczego Sasuke-kun?! Dlaczego sobie to robisz?! Dlaczego nadal jesteś taki uparty i nie pozwalasz sobie pomóc?! Nie rozumiesz?! Masz tu ludzi, którzy cię kochają i chcą cię odzyskać! Dlaczego nie możesz pomyśleć choć raz o innych, zamiast planować coś, przez co później będziesz cierpiał?! Wytłumacz mi to! Nie rozumiem! -Cierpliwie poczekał, aż się trochę uspokoi. Nie chciał się powtarzać. Choć nie posiadał do niej nawet odrobiny szacunku, postanowił odpowiedzieć na desperackie pytania. Ilekroć jednak szukał sposobu by choć odrobinę, w prosty sposób nakreślić swoje powody, w jego głowie zostawało tylko jedno, odrobinę melodramatyczne stwierdzenie.
-Dlaczego? -Powtórzył jej pytanie, odwracając twarz ku słońcu, które właśnie wyszło zza chmur, nieprzyjemnie drażniąc powieki. Zmrużył je więc, niewidzącym spojrzeniem próbując objąć całą długość japońskiego ogrodu.
-Ponieważ jestem mścicielem, który oszalał.
-Sakura-chan? -Z głębi domu dobiegł głos zaniepokojonego Naruto. Najwidoczniej coś usłyszał, ale nie było to na tyle dużo, aby tu przybiegł. W końcu całość tej rozmowy w jego towarzystwie skończyła by się w całkowicie inny sposób.
-Zabierz ją stąd. -Rzucił rozkazem, zdając sobie sprawę nawet bez słów, że Naruto był tu dla jej bezpieczeństwa. A także to, dlaczego postanowił najpierw poczekać na zewnątrz, dając im trochę czasu. Uchiha zrobił kolejne dwa kroki naprzód. Wyczuwając krawędź drewna zmarszczył brwi, walcząc z niepewnością. Zszedł do ogrodu, nie zdając sobie sprawy z wstrzymywanego oddechu. Nie był to strach, aczkolwiek sposób w jaki sprawdzał otoczenie nadal pozostawał dla niego rzeczą niepojętą na dłuższą metę.
Nie zwracał na nich więcej uwagi. Jego myśli zostały ponownie pochłonięte, twarz odrętwiała, a wszelkie emocje i uczucia gdzieś na chwilę zniknęły.
-Naruto, czy on...
-Tak, Sakurcia. Jego oczy znów go pochłonęły.
Skandal z tym blogspotem... Wchodzę na bloga i tak spóźniona, a do tego czasu, jeszcze żaden komentarz się nie pojawił... Co jest grane?
OdpowiedzUsuńW każdym razie, rozdział przeczytałam. Wyczuwam w nim dużą wrogość do postaci Sakury. Też jej nie lubię, tak swoją drogą. Zresztą, jak wszystkich lasek z tego anime. Tak na moje oko, to niewiele się tutaj wydarzyło. Kłótnia Sakury z Saskiem. Sasek walczący z pokusą zabicia Sakury (a mógł to zrobić, mógł!), a zarazem z własnym upośledzeniem wzrokowym. A potem typowy foch Uchichowski z trzasnieciem drzwiami i izolacją od osobników. Ale opisy sytuacji mi się podobają. Akcja może nie ma szybkiego tempa, natomiast samo tworzenie wizerunku, emocji, klimatu danej sytuacji naprawdę jest na wysokim poziomie i tu jak zwykle jestem zachwycona :)
Ale brakuje mi tu Itacza, noooo. Pewnie zanim się pojawi trochę minie. A ja mam ochotę na jakieś romansidło Itasasu.
Jak tak dalej będziesz zwalniać z akcją, to chyba sama zacznę pisać Itasasu, bo tak tego mało w internetach, że aż mi słabo.
W ogóle mam wrażenie, że też przerysowałaś trochę ten stan niewiedzy Sakury w stosunku do jego poczynań. Sakura jako dziewczyna z akademi miała tego typu napady. Dorosła Sakura trochę mniej emocjonalnie działała, choć nadal kochała Saske i uczestniczyła w jego poszukiwaniach wraz z Naruto.
Ale tutaj jest tak samo irytuja jak w anime, więc chyba choć nie wyszło trochę, to Ci wyszło xD
No i ten, w odpowiedzi na wcześniejszy komentarz. Wiem o czym piszesz. Mamy zatem podobny sposób myślenia. Zatem pewne nawyki mi zostały i lubię sobie czasem wejść na bloga i poczytać jakiś właśnie taki nietypowy paring. Plus to daje autorowi spore pole do popisu, a także wyzwanie. Bo im trudniejszy bohater i im bardziej ma odwrotny charakter od swojego kochanka, tym trudniej tworzy się akcje z przekonaniem, że właśnie to te osoby do siebie pasują idealnie :D
Ale nic. Ślad zostawiam jak obiecałam. Czekam na ciąg dalszy oczywiście i liczę że agony ruszą troszkę z akcją :)
Kurcze, noooo, bo nie odpisałaś mi... Kiedy ruszysz z tronem? *,*
Pozdrawiam i dużo weny życzę :) szkoda że nie mam komunikatora, byś mogła mi wysyłać info, kiedy dodałaś rozdział, bo bycie niepunktualnym, to mocno nie w moim stylu, a niestety nie mam czasu na ciągłą obserwacje bloga.
No nic, pozdrawiam cieplutko, życzę weny i ten ... Nie łam się tylko :D
Będę ja, może ktoś po mnie się skusi by jeszcze skomentować.
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy! :)
Od czego by tu zacząć... To chyba rekord w długości komentarza na tym blogu. Normalnie prawie tak długi jak sam mój rozdział. Dziękuję za ślad po sobie.
UsuńIdąc po kolei. Tak, moja wrogość do Sakury może być wyczuwalna tak naprawdę wszędzie. To samo tyczy się jej przerysowanego charakteru. Ciężko mi opisywać ją inaczej. Dużo osób twierdzi, że w późniejszych odcinkach Naruto jest dojrzalsza i silniejsza, ale dla mnie to po prostu pierdzielenie. Jest postacią, którą mogłabym określić najbardziej przeze mnie znienawidzoną. I nie chodzi tutaj tylko o anime. Ogólnie, Sakura jest dla mnie zadrą w oku. Dlatego choć czasami próbuję stworzyć coś innego niż przerażonego, ogłupiałego kurczaka, to rzadko mi się to udaje. Taka już moja dola. Gdy Uchiha nienawidzi to całym swoim diabelskim serduszkiem.
Wcale bym nie pogardziła! Czytanie ItaSasu zawsze było moim silnikiem i dzięki temu dobrze mi się pisało, ale od paru lat czytam w kółko te same rzeczy! Naprawdę mogłoby się pojawić coś nowego! Działaj! :)
Co do Tronu. Zabierałam się do tego w taki sposób, aby reszty nie sknocić, albowiem to opowiadanie powoli zmierza ku końcowi. Dlatego chcę kilka ostatnich rozdziałów napisać z sensem. Zwłaszcza że wielu faktów o których pisałam już nie pamiętam. Często wracam do początków i czytam swoje pierwsze rozdziały które jednocześnie pamiętam i nie żeby nie zaprzeczyć fabule.
Na dodatek mam już wymyślone dwa opcjonalne zakończenia i nie jestem pewna za które mocniej mi się oberwie od czytelników.
Co złego to nie ja, potrzeba czegoś silniejszego żeby mnie złamać :) (Na przykład matematyki)
Jeszcze raz dziękuję.
Phihihihi, nie waż mi się tutaj dziękować, bo nie ma za co. Ja tylko opisuje co widzę, a to co widzę to efekt Twojej ciężkiej pracy, Kochana, więc sobie podziekuj :D
UsuńA długie komentarz to nie jest. Naprawdę nie znasz moich możliwości. Plus masz dużą czcionkę ustawioną w komentarzach, stąd ten efekt "wielkości".
Powiem tak, rozumiem te wrogość z jednej strony, bo sama czuję rozdrażnienie jak słyszę choćby głos Sakury w anime, a co dopiero kwestia zachowania. Na pewno jako osoba kochająca się w idealnym odzwierciedleniu postaci, nie opisałabym jej jako ogłupiałego kurczaka, bo nim nie jest.No,przynajmniej w późniejszych odcinkach. Natomiast uważam nadal, że jej uczucia do Saske są mocno przerysowane i naciagniete przez autora. Ale to moje prywatne zdanie :)
Ja mam tak samo dlatego czasem po przeczytaniu tego co tworzysz aż sama mam ochotę coś napisać. Lubię ten rodzaj natchnienia. Natomiast nie piszę, bo mam lapka w rozsypce. Od x czasu. Niby mam tego smartfona, ale na nim nie zrobię dobrego szablonu na bloga. Tekst by się natomiast pisało topornie bo moje rozdziały nigdy do krótkich nie należały więc... Chyba mi nie przysługuje :)
Spokojnie ja tylko z ciekawości zapytałam o to jak Ci idzie i co w tej sprawie, nie zamierzam Cię poganiać. Nic z tych rzeczy.
Nie dziwię Ci się. I tak podziwiam, że jesteś w stanie prowadzić kilka opowiadań na raz. Ja jednego skończyć nie mogłam, taka sytuacja xD
Ale skoro już wiem, to jestem spokojna. Oczywiście efekt końcowy zostawiam Tobie. Jestem ciekawa co Ci tam w główce świta, plus łykne każdy scenariusz, grunt, by pasował do całości i nie był skończony na siłę.
A w ramach naprawdę mocnych dylematów, zapraszam do konwersacji może pomogę Ci go rozwiązać xD
Och, matma to zło. Tu każdy humanista ulega xD Dzięki, że zawsze dzielnie odpowiadasz na moje komentarze, bo to też kawałek czasu.
Oczywiście życzę weny i czekam cierpliwie :) Za błędy przepraszam. Naprawdę ciężko pisać wywody z telefonu xD
Rozumiem ból pisania przez smartfona. Sama musiałam w ten sposób publikować rozdziały prawie pół roku, co nie jest miłym doświadczeniem. Z jednej strony fajna odmiana, z drugiej zaś za wolno się pisze, wszystko potem trzeba poprawiać, a myśl ucieka i to już nie jest to samo.
UsuńTo wcale nie jest tak, że potrafię dużo pisać na raz. Wręcz przeciwnie. Mój limit to dwie historie, jeżeli są zawiłe i długie. Inaczej zaczynam gubić się w fabułach.
Ty także nie masz za co dziękować. Komentarze, zwłaszcza te długie są dla mnie niczym oczekiwanie na rozdział ulubionej książki. Lubię na nie odpowiadać, bo wtedy widzę sens w swojej twórczości. Chyba każdy twórca mniej lub bardziej wie o co mi chodzi. Odzew z drugiej strony dodaje czasem niesamowitego kopa weny.
Korciło mnie to opowiadanie i korciło. Podoba mi się ten pomysł. Szaleństwo i Sasuke to całkiem dobre połączenie. Do tego Kisame, który pomimo rozpadu Akatsuki w pewien sposób dalej jest oparciem dla swojego dawnego partnera. Podoba mi się, jakby nie patrzeć ta jedyna wieź, na której może polegać. Szkoda mi Itachiego. Musiało go wiele kosztować pozbawienie wzroku ukochanego, małego braciszka. Do tego uweilbiam Sasuke, który nienawidzi Sakury. W końcu zwykle nie patrzył na nią w żaden pozytywny sposób. Zawsze była zawadzającym murem.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak dalej się to wszystko potoczy, a szczególnie jego relacji z bratem, do którego jak na razie ciepłych uczuć nie posiada. Podoba mi się też, jak określił się mianem ' szalonego mściciela'. To bardzo dobrze obrazuje to w jaki sposób jest ukazywany.
Lubię motyw Sasuke pogrążonego w wiecznym szaleństwie i wirze emocjonalnym.
UsuńItachi nie takie rzeczy już przeżył. Skoro był w stanie wymordować swój klan, a w razie potrzeby zabić Sasuke, to odebranie mu wzroku będzie tylko kolejną rzeczą, której się dopuści.
Taak, ja też uwielbiam gdy Sasuke nienawidzi Sakury. I nie chodzi tu konkretnie o to jak ją traktował w anime czy mandze. To moje wyobrażenie i moja niechęć do tej różowowłosej postaci, której nie potrafię przezwyciężyć.
Dziękuję.
Taki Sasuke to dobry Sasuke. Owszem, był, ale to nawet jeżeli był lub jest w stanie dopuścić się innych okropnych rzeczy, to mimo wszystko sądzę, że i tak odciska na nim piętno. Ja tam po prostu nie rozumiem tego nagłego tró love ich, skoro nawet nie mieli ze sobą jakiejś bliższej relacji, aby to miało podstawy. No, ale fani SasuSaku się cieszą.
UsuńTak, a tacy jak ja nie mogą dobrnąć do końca anime/mangi. Ba, Boruto prawdopodobnie nigdy nie tknę nawet małym palcem. Dla mnie to zbyt nieznośne. Zbyt bolesne aby oglądać bez zawału serca.
UsuńTeż tak uważam. Wszystko odciska się na Itachim, ale finalnie spróbuję to przekształcić w coś... ciekawego.
Ja dobrnęłam do końca mangi, trochę jeszcze oglądałam anime, a potem ruszyłam boruto, bo Sasuke ma fajny wygląd, tak. Zabawne, bo miałam okres, gdzie go nie lubiłam, będąc dużo młodsza. Jeszcze czasy yetixa chyba. Ciesze się, że mamy podobne zdanie! No to zobaczymy, jak ci pójdzie, mam nadzieję, iż uda ci się osiągnąć zamierzony cel. ^^
Usuń