sobota, 10 listopada 2018

Tron - Rozdział XXX.

-Gotowy? -Zapytał, w końcu przerywając najdłuższą chwilę w ich życiu. Kciukiem uspokajająco masował wierzch dłoni brata, patrząc jednak tylko i wyłącznie przed siebie. Mieli jeszcze czas. Nie było ich zbyt krótko, aby ktoś zainteresował się i zaczął szukać. Itachi sądził, że Sasuke będzie potrzebował więcej czasu aby pomyśleć, ale i tym razem się pomylił.
-Tak. -Oświadczył cicho, w końcu puszczając gorącą dłoń. Powoli sięgnął do kieszeni długiego płaszcza w celu odnalezienia kartonowego pudełka. Powoli wysunął zawartość i wyjął ze środka jedną zapałkę, natychmiast pozwalając jej zapłonąć. Jednym spojrzeniem uciszył Itachiego, który już otwierał usta, chcąc zaproponować przejęcie odpowiedzialności za to, co mieli zamiar właśnie zrobić. Reszta należała do Sasuke. Zmrużył powieki. Nie zawahał się. Rzucił przed siebie patyczek, który zaraz po zetknięciu z drewnianą podłogą rozciągnął czerwone płomyki po całej jej długości. Wystarczyło kilka chwil aby cała stodoła zapłonęła.
-Pora na nas. -Ponaglił, chwytając go ponownie za rękę. Ruszył do wyjścia, nie odwracając się w stronę życia, które wiedli. Które właśnie porzucili. Szedł w ciszy, wsłuchując się w nierównomierny oddech Sasuke, gdy wchodzili pod górkę. Powtórzył jego czynności, zakładając na głowę spory kaptur. Byli zakamuflowani na wiele różnych sposobów, ale ostrożności nigdy nie za wiele.
-Zmykajcie. Spotkamy się za parę dni w umówionym miejscu. -Szepnął Pain, skryty w cieniu jednego z drzew. To on, jako królewski strażnik pełnił najważniejszą rolę w całym planie. Był filarem, od którego zależało, czy wszystko się powiedzie.
-Nie wiem jak ci dziękować. -Rzucił Itachi, nagle rozczulony postawą przyjaciela. Nie sądził aby ktokolwiek był w stanie zrobić dla niego równie dużo co on. Rudy jednak tylko machnął ręką, uśmiechając się lekko w kąciku ust. Jemu cała sytuacja nie wydawała się ani przygnębiająca, ani stresująca. Miał jedynie udawać przed całym królestwem, że zarówno król, jak i jego brat zostali porwani i spaleni żywcem w tej małej stodole. Nic prostszego. Przez pewien czas z pewnością na świecie będzie panował zamęt, ale w końcu wszystko się uspokoi. Morderca nigdy nie zostanie odnaleziony, ponieważ nie będzie istniał.
-Idźże już. Jeżeli ktoś was tu teraz znajdzie, to niestety, ale cały wysiłek pójdzie do diabła. -Mruknął, pokręciwszy głową. Z oddali dało się dosłyszeć pierwsze dzwony na alarm. W mieście już wiedzieli, że wybuchł pożar. Nie mieli za wiele czasu. Ostatni raz spojrzał na rudego przyjaciela, jakby nie mieli się spotkać za parę dni, a to było ich pożegnanie, po czym mocniej zacisnął palce na dłoni Sasuke i ruszył w stronę lasu, gdzie w oddali czekał w gotowości mały, skromny powóz. Od dziś bowiem takie właśnie życie mieli wieść. Ciche, bez przepychu.
-Wskakujcie. Jestem pewien, że nie było żadnych gapiów, ale lepiej nie ryzykować. -Bąknął Suigetsu, przyciągając zaskoczony wzrok Sasuke. Wyszczerzył się do niego w swój typowy sposób, po czym poklepał konia po grzbiecie.
-No co? Sądziłeś, że się nie przyłączę? Chyba pogorszyły ci się zmysły. Wszystkie ryzykowne akcje to moje drugie imię. -Parsknął, najwyraźniej zadowolony, że w końcu udało mu się wywołać jakieś ciekawe emocje na twarzy Uchihy. Nie dorzucił już jednak nic więcej, bo bracia zniknęli w środku powozu. Nie przedłużał. Ruszył natychmiastowo, kierując konia na jeden z najmniej uczęszczanych szlaków. Czekała ich długa podróż.
***
Sasuke pamiętał już wszystko jak przez mgłę. Od chwili ucieczki minęło kilka miesięcy, a był wtedy na tyle skupiony, że gdy emocje opadły, pierwszą rzeczą, którą zrobiła jego głowa, było wyparcie ich z pamięci. Co jednak najważniejsze - wszystko się udało. Pierwsze tygodnie były męczarnią. Czekali na jakiekolwiek wieści od Paina, Naruko czy nawet Suigetsu odnośnie sytuacji w państwie. Czego się spodziewał? Wykrycia? Chyba tak. Mimo iż było to praktycznie niemożliwe. Miejsce w którym aktualnie żyli znajdowało się po drugiej stronie świata. Nawet władcy nie mieli prawa ich rozpoznać. Podźwignął się na ramieniu, po czym delikatnie przesunął palcami po policzku Itachiego. Jego śpiąca twarz wyglądała bardziej niż pociągająco. Nie mógł się powstrzymać aby nie zahaczyć o uchylone wargi, napuchnięte od wczorajszych pocałunków. Skupił się na tym tak bardzo, że nawet nie zauważył kiedy ręka brata odszukała jego nagi tors i tam też się zatrzymała.
-Jak długo nie śpisz? -Zapytał poniekąd zmieszany przyłapaniem na gorącym uczynku. Byli ze sobą długo, ale niespodziewane akcje Itachiego nadal potrafiły doprowadzić go do czerwoności. Wszystkim ta umiejętność wydawała się niezwykła. 
-W zasadzie od chwili w której mruknąłeś moje imię i zacząłeś dręczyć dotykiem. Nawet nie wiesz jak ciężko jest się na ciebie nie rzucić. -O ile to było możliwe, twarz młodszego Uchihy zapłonęła jeszcze bardziej, natychmiastowo prowokując Itachiego do zrealizowania swoich ostatnich słów. 
-Itachi, nie. Nie możemy. -Oświadczył cicho, mimo iż nie miał ochoty go powstrzymywać.
-Nie możemy, ponieważ? -Zapytał zaskoczony, przechylając głowę w bok.
-Kaguya. Pamiętasz? -Itachi skrzywił się ledwo widocznie, rozbawiając tym samym młodszego. Wiedział, że tym razem zapomniał o spotkaniu, mimo iż sam ją zaprosił. W końcu to miało być pożegnanie z władczynią. Musieli się do tego przygotować. 
-Co mi strzeliło do głowy, żeby się zgadzać. -Szepnął jakby sam do siebie, doszczętnie go tym rozbrajając. Mieli wobec kobiety dług. Oczywiście, plan dzięki któremu mogli żyć teraz wolni i tylko dla siebie, miał obustronne korzyści. Oni prowadzili życie jakie zawsze chcieli mieć. Z dala od intryg i niewygodnych obowiązków, związanych z dodatkową odpowiedzialnością za poddanych. Kaguya zaś znalazła sposób aby pogodzić swoich wnuków. Królestwo którym rządziła od dawien dawna miało być bowiem przeznaczone dla Indry. Młodszy mimo iż nie narzekał nigdy na decyzję babki, pozostawał więc z niczym. Itachi proponujący kobiecie królestwo, którego następcą tronu miałby być Asura, spadł jej z nieba. Niezbyt często zdarza się bowiem, aby ktoś tak po prostu oddał królestwo. I to tylko i wyłącznie ze względu na osobiste szczęście. Nie wnikała w to zbyt głęboko. Zgodziła się, przekonana że dzięki temu uniknie podziału rodziny, jednocześnie wychodząc na tym najkorzystniej.
-Mnie nie pytaj. To ty oddałeś jej tron. -Sasuke wzruszył ramionami i symbolicznie udał, że umywa ręce. Jego triumf nie trwał długo. Itachi rzucił się na niego z udawaną, karcącą miną i w trybie natychmiastowym rozpoczął tortury w postaci potoku łaskotek. 

9 komentarzy:

  1. Tym oto sposobem i ja przeszłam do końca opowiadania, czytając je dwa razy oczywiście, ponieważ długa przerwa nastąpiła nim dodałaś końcowe rodziały i tym samym zakończyłaś opowiadanie. Aż skorzystałam z okazji, że mój chłopak jest w prcy i dzięki temu mogę spokojnie klepać komentarz na jego laptopie.
    Więc jedziemy od początku. Powiem Ci, że wybrałaś sobie trudny klimat do pełnego przekonania do siebie czytelnika, bo świat kreowany przez Ciebie w tym opowiadaniu na pierwszy rzut oka nie przyciąga. Albo to tylko moje wrażenie. Bajkowy klimat w dobie wojen i kwrwii poprzez które znamy głównych bohaterów z anime zupełnie mi tu nie pasuje.
    Ale fabuła i opisy zostały dobrze skonstruowane by wprowadzić czytelnika w świat, który tworysz i jakże zachęca do czytania dalej. Dlatego nie żałuję, że przeczytałam opowiadanie dwa razy. Dzięki temu świeżym okiem mogę spojrzeć na to co stworzyłaś.
    Podoba mi się to, że ten romans Itasasu, miał łagody przebieg na początku. Chłopaki w dobie bogactwa, matek trzymających na uwiezi, intryg i ogólnie krótkich zasad, mimo iż nie pwoinni, spotykają się, poznają i z czasem zakochują. Nie biegniesz z akcją, spokojnie wszystko przedstawiasz, skupiasz się na wprowadzeniu czytelnika w nowe miejsca i nowe perypetie naszych bohaterów. Duży szacunek za to.
    Najbarziej urzekły mnie opisy krajobrazów i miejsc. Było ich trochę mało, za mało. Brakowało mi głębszych opisów zamku, w którym przebywał Saske, tej straży, własnie rycerzy i ogólnie całego świata. Jazdy konne tak małostkowo ukazywane, a przecież Saske kochał je właśnie.Urodzinowe miejsce, w tóry znaleźli się dzięki Itachiemu... To było, ale troszkę za bardzo okrojone miejscami. Tutaj miałaś spore pole do popisu, którego nie wykozystałaś do końca. Aczkolwiek rozumiem, bo inaczej opowiadaie wciąż by się ciągło, gdybyś miała dbać o każdy tego typu detal. Mimo wszystko były te opisy, ciekawiły, przyciągały. Masz rękę do tworznia klimatu, do utrzymywania czytelnika w napięciu i myślę, że to jest Twój atut. A w tym opowiadaniu bawiłaś się z tym często. Zatem masz łapkę do góry ode mnie.
    Bohaterowie. tutaj też bym się uczepiła, ale wiesz, nie będę aż tak mocno naciskać. Napisze tylko jak ja to odebrałam, więc pamiętaj, że to co ja widzę, nie każdy musi tak odbierać.
    Bardzo, ale to bardzo podobała mi się relacja Itachiego z Painem. Myślę, że postać Paina została świetnie tutaj przedstawioa. Myślę też, że obaj panowie mega do siebie pasują w sposobie myślenia i są na niemal równym poziomie wiedzy. Dlatego to było genialne dopasowanie. Ich rodzaj przyjaźni w tym opowiadaniu mega mnie urzekł.
    Naruko. Nie wiem czemu, ale zawsze, gdy opisywałaś jej wygląd, wyobrażałam ją sobie jako Naruto w wersji damskiej z jutsu dla Jirai, buahahhahahaha XD Boli mnie to, że zaniedbałaś ją trochę pod koniec opowiadania, a w ostatnich rozdziałach niemal o niej przestałaś wspominać, jaky zniknęła i nigdy nie miała miejsca w tym opowiadaniu. A szkoda, bo była jedną z barwniejszych postaci i mega podobał mi się charaker jaki jej przypisałaś.
    Suigetsu. No tego kolesia, to ja się tutaj nie spodziewałam. Mało go było, ale podobała mi się jego końcowa rola w tym opowiadaniu. Naprawdę dobrze dopasowany bohater. Znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Zawsze podobały mi się jego dialogi i to jak ruga Saske. Choć ciężko to nazwać ruganiem. Sarkazm na poziomie. To brzmi jak sedno sprawy XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Matki głównych bohaterów. No jędze totalne jak znalazł. Ale tu podobała mi się kreacja obu pań. Dokładne opisy odznaczające kolory. Bodajże czerwona i fioletowa dama. Tu opisów nie żałowałaś jeśli chodzi o wygląd czy charakter obu Pań. Choć obu nie lubilam, to tylko dzięki Tobie, bo światnie ukazałaś czytelnikwi pychę, zawiść, zazdrość i parcie do władzy absolutnej. Bardzo dobra akcja. Natomiast mało było wyglądu tych Pań.Tak mało, że do tej pory nie jestem w stanie wyobrazić sobie ich rys twarzy, koloru skóry, oczów czy włosów. Zabrakło mi tego tutaj totalnie. Jaby damy były, ale bez twarzy. Rozumiesz?
    Fugaku. W anime nigdy nie pałałam do niego miłością, a Twoim opowiadaniu bardzo mi się podobał. Szybko się pojawił i szybko zniknął, ale podobała mi się relacja, którą później próbwał utworzyć między synami. Dosłownie, jak prawdziwy tatuś z jajami. Jesli tak to mogę określić.
    Kakashi. Nieogarnięty koleś, zaprawdę powiadam Ci. Mega komicznie go przedstawiłaś (leję z sytuacji, w której pokapował się, że Saske jest królem i to jego typowe "Are"? - idealne zastosowanie w idealnym momencie). Podobał mi się ten jednostronny romans i pewne siebie znaki w stosunku do Łasica. Plus zazdrość Saske w tym momencie. Bardzo lubiałam ten wątek opowiadaniu.
    Itachi. Nie zawsze było tak, że trzymałaś się kanonu. I wiesz co? Szacunek, bo dzięki temu nadałaś Łasicy większego uroku, a mnie pola do manewru nad własną wyobraźnią. Czuły brat, kochający młodszego, dla którego więzi braterskie przerodziły się nawet w obsesję. Saske jako wieczy buntownik zazdrosny o swojego brata, łaknący jego obecności, uwag.
    Jako, że o braciach działo się tu sporo, powiem w skrócie, bo komantarz i tak jest mega długi. Sceny pierwszych zbliżeń skradły mi sece. Opisy seksu, miodzio. Czyste yaoi. Byłam zachwycna poziomem, tym, że nie zabrakło uczuć i dokładnych opisów zabaw obu Panów. Przekonałaś mnie, czytałam po parę razy XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie było wymuszone, wszystko toczyło się swoim tempem. Naprawdę przyjemnie przechdziłam przez wszelkie dobre i złe sytuacje, które dotyczyły głównych bohaterów.
    Plus cała masa mniej bądź jeszcze mniej ważnych postaci. Brakowało mi czasem w opowiadaniu dokładych opisów emocji ze strony Itachiego czy też Saske. One były, były mocno akcentowane, ale bardziej z perspektywy osoby trzeciej, tak zwanego obserwatora całej sytuacji, przez to zabrakło mi tutaj tej pewności, tego utwierdzenia, że chłopaki za sobą szaleją na maxa. Ale nie wymagam niczego spektakularnego, bo tego typu forma pisania nieco ogranicza możliwości twórcy.
    Zabrakło mi momentami opisów miejsc o czym wspomnialam na początku i że tak powiem głębszej charakteryzacji bohaterów. Naprawdę wybierając tak doskonały motyw do pobudzenia wyobrażni, trochę ograniczyłaś wyobrażnie czytelnika. Oczywiście rozumiem powody dla których było tak, a nie inaczej, ale moje serduszko nie może tego jakoś przeboleć.
    Ogólnie opowiadanie bardzo, ale to bardzo przypadło mi do gutu mimo początkowej niechęci. Zakochałam się w nim. Pomysł na zakończenie był genialny iście. Tochę za szybko się akcja potoczyła i przez to wprowadzenie niewiadomej, tego klimatu zaciekawienia oraz takie nagłe zakończenie sprawiło wrażenie zbyt szybkiego. Gdybyś to rozbiła jeszcze na dwa, trzy rozdziały, by trochę bardziej rozwinąć końcówkę, wyszłoby idealnie.
    Ale w ogólnym odczuciu, nie odbiera się tego tak źle. Szacun, bo miałam masę wizji na to zakończenie, ale nigdy bym się nie spodziewała, że skończysz tę historę w taki właśnie sposób. Podoba mi się ten element zaskoczenia.
    Pomimo wielu braków, nie mam nic do zarzucenia. Opowiadanie wyszło długie. Podziwiam, że doszłaś do jego końca, a zarazem mocno gratuluję. Dziękuję także, że mogłam je przeczytać. Myślę, że jeszcze wielokrotnie do niego wrócę, bo bardzo mi się podobał całokształt.
    Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałam napisać, ale chyba wyleciały mi już z głowy. Za ogólne powtórzenia przepraszam, jesli z czymś się nie zgadzasz, czegoś nie rozumiesz, to daj znać. Nie chcę, by w ogólnym rozrachunku komantarz wyszedł na ten ktytyczny, bo taki nie jest.
    No i co... I zostały nam Agony, zgadza się? Ale i te chylą się ku końcowi. Masz pomysł na dalsze opowiadania? Coś w głowie się kroi powoli?
    I przpraszam, że tak długo zwlekałam. Nie miałam nawet kiedy dosiąść na spokojnie, a nie ubię czytać w biegu.
    Naprawdę dziękuje za to opowiadanie. Przyjmnie się czytało. Lekko, szybko i z takim poczuciem, że to było mega dobre romansidło. A nie przepadam za romansami i to słodkimi. Więc jeśli mnie przekonałaś i skusiłam się na przeczytanie, to wiedz, że musisz mieć ogromny talent :D
    Pozdrawim, życzę weny i widzimy się pod ostatnim postem Agonów. Bo i tam muszę w końcu zajrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarz dzielony na trzy części, bo tak się rozpisałam, że blogspot nie chciał mnie wpuścić, buahhahahah XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko. Dawno nie przeżyłam takiego szoku. Autentycznie, teraz to jest najdłuższy komentarz tego bloga za co serdecznie ci dziękuję.
      Zaczynając od klimatu i przedstawionego przeze mnie świata: Nie chcę pokazywać braci Uchiha tylko i wyłącznie w kanonie znanym nam z Naruto. Czyli walka, nienawiść lub miłość. Tak naprawdę "Tron" ma jedynie dwie wspólne rzeczy z oryginalnym ich przedstawieniem. Uczucia i postacie. To zawsze będzie bazą dla moich historii, jednak staram się jak najbardziej odbiegać od tego co zostało stworzone przez autora "Naruto". Dlaczego? Ponieważ powtarzanie tego samego w końcu robi się nudne, a ja mam w głowie zbyt wiele przedstawień, żeby ciągle kroczyć jedną ścieżką.
      Niedociągnięcia w postaci braku jakiś opisów sytuacji czy miejsc, wynikają przede wszystkim z moich długich przerw od pisania. Gdy wracam z nowymi pokładami weny, jestem zbyt leniwa aby przeczytać wszystkie poprzednie rozdziały i racjonalnie je przemyśleć. (Chociaż po czymś takim mam motywację, żeby się za siebie wziąć i nie robić tych paskudnych przerw.) Dużo rzeczy pominęłam przez własną głupotę i niecierpliwość. Po prostu chciałam już, natychmiast, podzielić się pomysłem, który wpadł mi do głowy. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się pokierować kolejne historie bardziej dokładnie. Tak aby wszystkie niedociągnięcia o których wspominasz zostały zlikwidowane. Zwłaszcza zależy mi na szczegółach w opisach. Postaram się o to dbać i rozwijać.
      Kolejnym czynnikiem jest moja niepewność. Atencyjny ze mnie potwór, więc pewnie nie masz pojęcia jak bardzo uśmiechałam się, czytając to co dla mnie tutaj napisałaś. Mam problem z określeniem, czy ludziom się podoba to co piszę, czy ma to jakikolwiek sens. W skrajnych przypadkach dostrzegam wszystkie swoje niedociągnięcia i popadam w twórczego doła, najgorszego mordercę wymienionych przez Ciebie szczegółów.
      Bohaterowie są w większości wzorowani na swoich oryginałach z anime, ale tutaj znowu nie byłam pewna. Często zastanawiałam się pisząc "a co jak dam za dużo wątku pobocznego? Przecież ludzie są tu po ItaSasu" no i ograniczałam rolę przyjaciół, rodziny. Z tego co pamiętam, Pain powstał ze względu na moją nagłą sympatię do tej postaci. Naruko zaś jest dodatkiem, który stworzyłam pod wpływem impulsu. Zależało mi jednak żeby obaj bracia mieli wiernych przyjaciół, na których mogą polegać. Ogólnie chciałam aby "Tron" dotyczył wielu ciepłych relacji między ludźmi i ich problemów. Zakończenie miałam dać inne. Spotkanie po latach ze wszystkimi, którzy w jakiś sposób pomogli lub mieli dobre relacje z Uchihami. Ostatecznie zrezygnowałam z pomysłu, bo to byłoby zbyt przesłodzone i oczywiste.
      Co do matek miałam trochę wątpliwości. Miały być przede wszystkim powodem sytuacji, które się działy. Potrzebowałam ich tylko do kreacji świata. Może dlatego pominęłam szczegóły wyglądu. O dziwo, nie pamiętam dokładnego powodu. To samo tyczy się Fugaku, choć dla niego przewidziałam już nieco większą rolę. Właściwie to on zapoczątkował lawinę. Kakashi miał na celu pokazać zazdrość Sasuke, ale był też wprowadzeniem chociaż szczątkowej ilości humoru.
      Dziękuję. To dla mnie ważna uwaga, ponieważ sceny seksualne zawsze sprawiają mi najwięcej kłopotu i niepewności. Pewnie dlatego, że piszę je rzadko, bo są jedynie dopełnieniem całości historii. Są potrzebne, aczkolwiek gdyby były tylko one, to przerodziłoby się to w erotyk, a nie romans. xd Chciałabym je dawać częściej niż raz, dwa razy, ale wolę je pisać gdy akurat mam na to parcie. Wtedy wychodzą mi najlepiej. W takim stanie pisałam o tym też tutaj, a skoro ci się podoba, to chyba wychodzi na to, że całkiem mi wyszły. :)

      Usuń
    2. Łatwiej się skupić na bezpośrednich emocjach głównych bohaterów gdy piszę w pierwszej osobie, ale wtedy z kolei podcinam sobie skrzydła jeżeli chodzi o perspektywę innych ludzi. Pisałabym szczegółowo o uczuciach tylko jednej postaci. Ja, jak to ja, lubię wszystkich opisać. :)
      Także bardzo ci dziękuję. Mocno podbudowujesz mój optymizm i wenę, a to jest to, czego w tym momencie potrzebuję najbardziej. No i nie ukrywam, że tworzę właśnie w tym celu. Żeby ludzie to lubili, żeby wracali i wspominali z nostalgią, a także nieco bardziej zwrócili uwagę na temat ItaSasu, którego bądź co bądź, jest szalenie mało w Polsce.
      Szanuję twoją opinię i w żadnym wypadku nie odebrałam jej jako krytyczną. Z wieloma wadami się zgadzam, bo sama je u siebie zauważam. Konstruktywna krytyka może mnie jedynie wzmocnić, więc bardzo mi w ten sposób ułatwisz szukanie spraw do poprawki.
      Pomysły na dalsze opowiadania staram się publikować na stronie, zanim je zacznę. Żeby w razie czego ktoś przeczytał wstępny opis i dał znać, czy zarys jest interesujący. Myślałam nad tym, aby w niedługim czasie rozpocząć "Moon", bo pomysł czeka na zrealizowanie od kilku lat i delikatnie mnie nęci. No i też staram się pisać tematykę naprzemiennie. Na przykład: "Burdel" to świat współczesny, jego czarna strona, "Tron" typowa baśń z dawnych czasów o królewskim życiu, "Agony" w końcu świat Naruto. Teraz możliwe, że przyszła pora na fantastykę. Chociaż i to poddaję jeszcze zastanowieniu. Szukam powoli inspiracji więc wkrótce, jeśli wena utrzyma mi się na tym poziomie, pewnie dodam kilka nowych propozycji, które możecie wstępnie ocenić.

      Usuń
    3. Raz jeszcze - wielkie dzięki!

      Usuń
  5. Postaram się już krócej odpisać, bo nie chcę Ci też robić spamu pod postem. Wyszczególniłam tak wiele swoim okiem, bo kiedyś coś wspominałaś o tym, że pisanie tego bloga chiałabyś zacząć na poważnie i trochę inaczej, bo wcześniejszy blog Ci nie wyszedł. Fajnie jest dostać komentarz krótki i treściwy, ale w większej ilości niż jeden długi spam jak u mnie. Ale tak wyszło, bo generalnie nie byłam od początku tej historii, tak rozdział po rozdziale, więc pomyślałam, że fajnie będzie Ci pokazać moją peerspektywę.
    Oczywiście gdyby każdy tak miał pisac jak ja, to pewnie w wielu sytuacjach byśmy się nie zgodzili. Stąd naciskam, że to tylko moja perspektywa.
    Dla mnie najlepszy sposób na "nie gubienie" szczegółów jest właśnie czytanie tego co już sworzyłam. Bądź oddaję pracę w rękę zaufanej osoby, której opini się nie boję i wtedy wiem, gdzie następują niedociąnięcia i co bym mogła poprawić. Głównie też po to zakładałam bloga, by poznać zdanie ludzi i oswoić się z tym czego się bałam, bo w gruncie rzeczy, nie ma się czgo bać :D
    Niepeność niweluj do minimum. Nigdy nie bedziesz w stanie dogodzić każdemu, a czasem pomysł, który nagle rodzi się w głowie jest tym najleszym, tylko trzeba mu poświęcić trochę czasu, by ukazać go właściwie według własnego ja. Nigdy nie pisz pod kogoś, bo to nie ma snsu i często kłóci się z tym, co prywatnie Ty uważasz :)
    Trochę szkoda właśnie, że bohaterowie drugoplanowi zostali w pewnym etapie porzuceni. Uważam, że kreowanie ciągłego motywu Itasasu nie jest złe, bo własnie tej tematyce poświęcony jest Twój blog. Natomiast jeśli dodajemy tych bohaterów, łączymy ich zgrabnie z przeżyciami Itachiego i Saske, nadajemy też opowiadaniu więcej ciekawości i opowiadanie nie jest nudne :)
    O sceny seksualne się nie martw, bo moim zdaniem stosowanie ich w taki sposób jest znacznie przyjemniejsze. Gdybym chciała przeczytać hard porno, to równie dobrze mogłabym sobie obejrzeć jakiś film z tej kategorii, a tego w internecie nie brakuje.
    Itasasu ogólnie było mało, a zrobiło się jeszcze mniej, po tym, jak onet zlikwidował niemal więszość nieużywanych blogów z serwera. Dlatego taki ból dupy mam i czasem sama mam ochotę przez to coś nadziabać.
    Co do pomysłów, jak nic, po publikacji spamu wyżej, zobaczyłam nowe zakładki i już wiedziałam, co się nam w przyszłości kroi.
    Kanon? Fajnie gdy jest od a do zet, ale fajnie też, gdy odbiega od oryginału, inaczej jak pisałaś, byłoby nudno. Ja się czasem czepiam, ale pamiętaj, to tylko moje odczucia.
    Fajnie, że masz tyle pomysłów i w większości są one realizowane. Dobrze się wraca do bloga, gdzie tórczość autora się wzmacnia, a niemal z każdym nowym opowiadaniem widać właśnie ten rozwój.Twórczy dół to taka norma już po czasie piasania. Sama go przechodziłam niejednokrotnie. Natomist to, czy tak naprawdę zdecydujesz się na dalsze pisanie podczas tej wali samej ze sobą, zależy tylko od Ciebie. A nie masz się czym martwić, bo Twoje opowiadania skradły mi mocno seduszko.
    Nie bez powodu nadal je czytam i staram się komentować najlepiej jak umiem :)
    Dlatego działaj dalej i nie poddawaj się.
    A mnie czekają jeszcze Agony do nadrobienia :D
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Staram się jak mogę, zwłaszcza jeśli chodzi o lenistwo. Niweluje do minimum. Ciągłość pisania najlepiej mi to zapewnia. Mam nadzieję, że zostanie tak na długo. Postaram się podrasować wątki postaci w "Agony", bo tam także występuje spora rola innych ludzi.
    Tak, na onecie istniało najwięcej ItaSasu. Ależ nadziab coś! Ja też chętnie poczytam jakieś ItaSasu. Sama piszę go tak wiele, że często mam wrażenie, że przejęłam ponad 50% tego co już istnieje ilościowo. :) Fajnie by było przeczytać coś nowego, co nie jest napisane przeze mnie.
    Pierwszy blog mi nie wyszedł ze względu na zbyt dużą fazę podczas pisania, wiek, błędy i brak chęci ich poprawiania. Po prostu miało być napisane, opublikowane i już, żeby ktoś jarał się razem z tobą. Widząc te spacje przed przecinkiem mam ochotę schować się pod ziemię. Zaczynałam jako 10 latka, co mówi samo za siebie.
    Dzięki raz jeszcze, że jesteś i komentujesz. :) Inaczej nic by się tu nie działo.

    OdpowiedzUsuń