Menu

Opowiadania

poniedziałek, 4 marca 2019

Les Lumières - Rozdział III.

Patrząc na wielki, biały dom z niebieskim dachem i wyjątkowo bogato zdobionym ogrodem wielokrotnie przystawał przed wejściem i zastanawiał się czy faktycznie tu mieszka. Nie dostrzegał przynależności, żadnych pozytywnych uczuć. Pustka wiążąca się z tym pozornie bliskim mu miejscem. W końcu w tym domu się wychowywał. Nie rozumiał dlaczego więc ilekroć gdybał o wyprowadzce nie widział żadnych przeszkód. Wręcz czekał na dzień kiedy w końcu będzie mógł opuścić to miejsce i stanie się panem własnego losu. Potrzebował jeszcze tylko pełnoletności. Pieniądze już miał. Jakaś przytulna kawalerka też sama się znajdzie. Nie brakowało ich w mieście. W razie czego... pozostawał mu jeszcze Itachi. Skrzywił się i podirytowany nacisnął klamkę, zostawiając za sobą glany w przedpokoju. Miał już wprawę w ściąganiu tych butów i nie zajmowało to tak dużo czasu jak kiedyś. Przekroczył próg salonu, ale już w korytarzu czuł przyjemny zapach jedzenia. Zmarszczył brwi, tak na dobrą sprawę zaskoczony tym faktem. Przelotnie zerknął na zegarek, tym bardziej upewniając się w dziwaczności całej sytuacji. Służba zazwyczaj podawała obiad około trzeciej, podczas gdy nie było nawet drugiej. Sprawa stała się dla niego jasna dopiero po odwiedzeniu kuchni. Nie zastanawiał się wcześniej co mógłby tam zastać, bo to nie miało sensu, ale matka trzymająca w jednej dłoni chochlę, a w drugiej dzbanek z wodą stanowiła dla niego całkowitą nowość. Wręcz śmieszną, zważywszy na to że jej szczupła sylwetka niemalże tonęła w zbyt wielkim fartuchu. Kawałek szmatki zasłaniał nawet przykrótką sukienkę, a jedynym dodatkowym elementem ubioru były naprawdę wysokie szpilki, dodające jej przynajmniej parunastu centymetrów. Oparł się o framugę, splótł ręce na torsie i patrzył jak kobieta w panice zerka do książki kucharskiej, po czym postukując wraca do dwudrzwiowej lodówki. Gdzieś w tle grał telewizor, podając informacje o pogodzie na kolejne dni.
-Gotowanie? Od kiedy jesteś aktorką? -Zapytał, wlewając do tego całe swoje rozbawienie i ironię, której przy rozmowie z Mikoto niestety nie potrafił się pozbyć. Jej brak zaskoczenia upewnił go jedynie w przekonaniu że kobieta od jakiegoś czasu zdawała sobie sprawę z jego obecności w kuchni.
-Nie sądziłam że wychowywaliśmy cię na komika, Sasuke. -Odparła, nawet się do niego nie odwracając. Otrzymał jedynie przelotne spojrzenie, a zaraz potem Mikoto wykrzywiła usta i wróciła do przepisu. Przez chwilę nie miał pojęcia czym spowodowany był pełen irytacji grymas, ale zrozumiał jak tylko przypomniał sobie co dzisiaj włożył do szkoły. Koszulka z zespołem metalowym. Samo zerknięcie na nią musiało doprowadzić kobietę na skraj wytrzymałości estetycznej.
-Więc? Co będziemy dzisiaj... jeść? -Zawahał się przy dokończeniu zdania, bo w zasadzie nie miał pojęcia czy matce uda się w ogóle dobrnąć do końca tego kulinarnego doświadczenia. Kiedy ostatnio próbowała gotować, a miało to miejsce przed świętami, upiekła babkę tak twardą, że nawet ojciec nie był w stanie zmusić się do zjedzenia całości tego co miał na talerzu. Skończyło się tak że całą rodziną przemycili resztę wypieku na zewnątrz i poprosili sąsiada o wyrzucenie w bezpiecznej strefie. Tam gdzie nie mogłaby tego znaleźć i zalać się łzami. Gdy Mikoto zaczynała lamentować cały dom trząsł się pod brzmieniem operowego głosu. Siłą rzeczy i tak najmniej korzystnie wyszli na tym właśnie oni sami. W związku ze zniknięciem prawie całej babki, wniebowzięta śpiewaczka postanowiła bowiem że częściej będzie przygotowywała dla nich swoje specjały, przez co jedzenie po za domem albo taktyczny odwrót na sygnał służby stał się już zjawiskiem całkiem normalnym.
-Zapiekankę. Pożyczyłam przepis od matki Naruto żeby trochę się zaprzyjaźnić, ale ostatecznie i tak postanowiłam go użyć. -Wzruszyła ramionami, jakby właśnie wcale nie przyznała się do stwarzania pozorów przed inną artystką tylko po to żeby się do niej zbliżyć. Westchnął ciężko, powstrzymując się przed pokręceniem głową i odwrócił z zamiarem odejścia, ale wtedy dzbanek spotkał się z podłogą, rozbijając na tysiące małych kawałeczków. Dramatyzmu dodała jeszcze mina kobiety, wpatrzonej w telewizor. Zmarszczył brwi, lustrując obraz pytającym spojrzeniem i zamarł prawdopodobnie jeszcze bardziej niż matka.
Les lumières. Rockowy zespół wyjątkowo utalentowanych muzyków wbija się do show biznesu z przytupem. Mimo iż ukazała się dopiero jedna piosenka, promująca ich debiutancki koncert to już podbija rankingi popularności. Istnieje duża szansa że prześcigną znajdujący się na szczycie listy przebojów nowy hit znanego zespołu "Akatsuki". Czyżbyśmy mieli do czynienia z nowymi geniuszami? Czy ktoś zagrozi najpopularniejszemu zespołowi Japonii? Piękni, utalentowani, a na dodatek tajemniczy. Cała grupa pozostaje anonimowa. "Les lumières". Zamaskowane światła. Będziemy uważnie śledzić poczynania wschodzących gwiazd...
Nie mógł usłyszeć tego co komentatorka mówiła dalej, bo krzyk matki poniósł się prawdopodobnie po całym domu. Wpatrzył się we własną podobiznę na ekranie telewizora. Widział już wcześniej fragment tego klipu. W końcu dokładnie sprawdzał wszystko zanim pozwolił aby całość została przetransportowana na youtube. Czarne stroje uzupełnione o multum koronek, błyskotek i falbanek zdecydowanie pokrywały się z jego gustami, chociaż niektóre elementy wyglądały na kompletnie bajkowe i karnawałowe. To co jednak stanowiło najważniejszą część całości to wyjątkowo ozdobne maski, zmieniona fryzura, makijaż. Przyglądając się zarówno sobie, jak i reszcie zespołu potrafił z pewnością powiedzieć że jest nierozpoznawalny. Nie było opcji żeby matka odkryła tą drogą że to on, chociaż przez krzyk poczuł wewnętrzny niepokój i dezorientację. Dlatego rozpaczliwie szukał teraz przyczyny.
-Mikoto co się dzieje? -Odwrócił się w stronę ojca, zdezorientowanego prawdopodobnie jeszcze bardziej niż on. Pojawił się w kuchni niepostrzeżenie, przez całą tą farsę jaka wynikła z zachowania matki. Ta z kolei niemalże natychmiastowo ominęła kałużę wody z rozbitego dzbanka i rzuciła się mężowi na szyję, wypłakując w jego ramię swe kryształowe łzy.
-Kochanie, muszę zadzwonić do Itachiego. Przecież to jest niedopuszczalne! Niemożliwe! Nie ma opcji żeby ktoś mógł być ponad nami. Jesteśmy najpopularniejsi, prawda? 
-Prawda. -Przytaknął jej dla własnego bezpieczeństwa, coraz lepiej rozumiejąc. Sasuke spadł kamień z serca, a nagła gula, która pojawiła się w gardle w końcu odpuściła. Odszedł także i strach, możliwość ewentualnego przyłapania. 
-Nie przejmuj się tak tym kochanie. Jestem pewien że zespół Itachiego nie jest zagrożony. -Rozpoczęcie procesu uspokajania było dobrym wyjściem. Zwłaszcza że gdy histeria matki osiągała górne wartości to bardzo ciężko zawracało się ją ze ścieżki zniszczenia. Przez ciągłe stawanie na podium stała się wyjątkowo wrażliwa na jakąkolwiek konkurencję. Zawsze musiała być pierwsza, najpiękniejsza i najlepsza. Co do tego żaden z nich nie miał wątpliwości. I o ile na co dzień wydawała się całkowicie zrównoważona psychicznie, teraz nie miał co do tego stuprocentowej pewności. 
-A jeśli jest? Muszę z nim porozmawiać. Przynajmniej go uprzedzę... Och, nie patrz tak na mnie! Będę spokojniejsza! -Jej rozeźlony wzrok już świdrował dziurę w głowie Fugaku, który uniósł ręce w geście kapitulacji. Co do tego nie było sensu dyskutować. Sasuke przełknął ślinę i wewnętrznie rozbawiony zarówno jej głupotą jak i osiągnięciem zamierzonego celu wziął ze schowka mopa i zaczął sprzątać pozostałości po wodzie i szkle. Wyglądało na to że Mikoto nie tknie rozbitego naczynia, mimo iż właściwie znajdowało się w tak opłakanym stanie tylko i wyłącznie z jej winy. Kątem oka dostrzegł że ojciec się ulatnia, nie widząc już żadnego niebezpieczeństwa, a matka sięga po telefon i niecierpliwie stuka butami, oczekując na połączenie. 
O ile nie martwił się już spostrzegawczością zarówno Fugaku, jak i Mikoto, tak Itachi stanowił kompletnie inną ligę. Miał całkowitą pewność. Jego brat jako jedyny słyszał jak śpiewa. Co prawda było to dość dawno temu, ale jednak. Sam niejednokrotnie próbował go przekonać aby pokazał rodzicom swój talent, ale nie zmuszał. Szanował odmowę, a wręcz desperackie trzymanie się sekretu. To też miało miejsce kilka lat temu. Potem Sasuke robił się coraz bardziej skryty, Itachi miał coraz mniej czasu i w taki oto sposób nie rozmawiali ze sobą tak często jak kiedyś. Zniknęły zwierzenia, zaufanie i niebywale trwała, braterska więź. Pozostały mu tylko pomieszane strzępki wszystkiego tego co kiedyś było dla nich naturalne jak oddychanie. Uchiha potrząsnął głową i wysypał zawartość szufelki do kosza, odstawiając pomoce do sprzątania pod ścianę. Nie mógł myśleć nad przeszłością do której nie potrafił wrócić. A nawet jeśli mógł, to nie był pewien czy chce. 
-Mhm. W telewizji. -Zamrugał, wracając do rzeczywistości. Oparł się biodrem o blat kuchenny, pozornie cierpliwie przysłuchując wymianie zdań. Telefon był na tyle blisko że potrafił wyodrębnić poszczególne słowa Itachiego, chociaż niedokładnie. -Nie mam pojęcia, kochanie! -Przyznała Mikoto, odpowiadając na pytanie, którego nie był w stanie dosłyszeć. Ostatecznie obrzucony jej ostrzegawczym spojrzeniem, sugerującym że nie powinno go tu być westchnął i ruszył w kierunku wyjścia. I tak nie dowiedziałby się niczego w taki sposób. Musiał czekać. Nawet gdyby brat faktycznie rozpoznał w wokaliście jego osobę to wiedział że nie powie rodzicom od razu. Będzie chciał wpierw z nim porozmawiać. Podejmując decyzję o założeniu zespołu już dawno przemyślał za i przeciw. Przygotował się na taką ewentualność i był w razie czego gotowy na zdemaskowanie. Nie spełniłyby się wtedy wszystkie jego założenia i cele jakie sobie postawił, ale nie zmieniało to faktu że i tak nie przestałby robić tego co chce, nawet gdyby przez to musiał się wyprowadzić. Potrzebował tylko czasu żeby ukończyć pełnoletniość. Może i postępował głupio, nieodpowiedzialnie i wyjątkowo szczeniacko podług dorosłych, którzy widzieli w nim tylko dzieciaka, ale to nie zmieniało tego że planował akcję od bardzo dawna. Był więc pewien że plany jakie robił nie są jedynie chwilową zachcianką. Wybrykiem niespokojnego nastolatka. Buntem. Zresztą gdy Itachi zaczynał miał raptem piętnaście lat. Westchnął po raz kolejny, tym razem nieskrępowanie i głośno, rzucając się na łóżko. Potrzebował chwili spokoju pod natłokiem dzisiejszych zdarzeń. Mentalnie przygotowywał się już do nakreślenia sytuacji wszystkim wtajemniczonym w życie zespołu. 

W tym samym czasie Itachi gestem próbował uciszyć Deidarę, który z kolei wieszał się na szyi Hidana, ściskając ją tak mocno że Jashinista tracił kolory na twarzy. W końcu jednak stracił do nich cierpliwość i wstał ze skórzanej kanapy, przekładając telefon do drugiej dłoni. Przez nich nie potrafił dokładnie zrozumieć histerycznego tonu matki. Zresztą samo uspokojenie jej i zapewnienie o wszystkim czego potrzebowała także trochę zajęło. W efekcie rozmawiał, a raczej słuchał i odpowiadał przez około pół godziny. Do momentu aż kobieta zdała sobie sprawę z trwającej w najlepsze imprezy Akatsuki i postanowiła w końcu przerwać połączenie i wrócić do gotowania. 
-Kakuzu, przełącz na pierwszy program. -Rzucił gdy tylko odłożył telefon w bezpieczne miejsce. Po za zasięg rąk Sasoriego, uwielbiającego grzebać mu w kontaktach. Skoro już wysłuchał całej tej histerii, to chciał chociaż połowicznie zrozumieć o czym matka mówiła. O ile jej powody do popadania w ten stan zazwyczaj były skrajnie różne i mało go interesowały, tak zawsze odpowiadał uprzejmie i starał się ją uspokoić. Rzadko zdarzało się że mówiła coś, co faktycznie wzbudzało większe zainteresowanie, ale dzisiaj przyszła taka sytuacja. 
-Ej, ej, ejj! Widziałem ich. Są cholernie popularni na youtube. Nagranie jest w sieci może od kilku dni, a już pobiło nasz pierwszy rekord! -Zwrócił spojrzenie na Deidarę, który porzucił poprzednie zajęcie w postaci próby mordu na Hidanie. Żaden z nich już nie pamiętał dokładnie o co poszło. Teraz pochylał się nad i tak całkiem sporym telewizorem i z iskierkami w oczach śledził zmianę scenerii.
-Wygląda na to że jesteś na bieżąco. -Przyznał Pain. Dopiero co wszedł do pomieszczenia, wycierając z puchaty ręcznik swoje mokre, rude włosy. 
-Zapowiadają się zajebiście. Muzyka całkowicie trafia w moje gusta. -Wzruszył ramionami jakby chciał zatuszować to, co i tak każdy z nich wiedział. "Jeżeli okażą się dobrzy to poruszę niebo i ziemię żeby ich spotkać". Blondyn taki już był i zachowywał się czasem gorzej niż niejedna psychiczna fanka. Wybuchła dyskusja, w którą wkręcił się o dziwo nawet zwykle milczący Kakuzu. Tylko Itachi stał na uboczu, pogrążony w zadumie. Wsłuchiwał się w dźwięk piosenki, starając wyłapać poszczególne nuty głosu wokalisty. Wydawał mu się znajomy. Przy refrenie nie miał już żadnych wątpliwości, chociaż nie potrafił potwierdzić swoich przypuszczeń dzięki obrazowi. 
Sasuke. Z pewnością słyszał Sasuke. Myśl wydawała się tak nieprawdopodobna że nie miał pojęcia czy w nią wierzyć, a co dopiero przekazać innym. Pozostawało mu więc tylko jedno wyjście. Musiał poczekać na rozmowę w cztery oczy, a potem wyciągnąć z tego stosowne wnioski. 

4 komentarze:

  1. Podobało mi się. W sumie przeczytałam dużo wcześniej, ale jakoś nie bardzo miałam wizję, aby coś ci tu ładnego napisać. Mikoto jest zabawna, nie wiem czemu, ale ją uwielbiam tutaj. Chociaż naprawdę muszą mieć przesrane, jeśli naprawdę uraczy ich w takim akcie paniki swym operowym głosem. No i Akasie, boże nie wiem czemu, ale pojawienie się tej bandy pod koniec wywołało mi banana na twarzy. Deidara, który wiesza się na Hidanie i staje się psychofanem wszystkiego co dobre w muzyce, boże zabawne. xD Kakuzu włączający się w dyskusję, gdzie na pewno nie pada słowo pieniądze - sprawa jest poważna. No i jestem ciekawa, czy Sasu jak dojdzie do tej poważniejszej rozmowy będzie starał się zwodzić brata. Podobało mi się i czekam na więcej c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikoto ma tu pełnić rolę paranoiczki i postaci która mimo iż jest popularną lalą zachowuje się jak dzieciak czasami. Akasiów będzie tutaj dużo. W końcu to zespół Itachiego. No i wszyscy będą mieli dość ciekawe charaktery.

      Usuń
  2. OMG! Tak bardzo chciałabym posłuchać tej piosenki! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału i rozmowy Sasuke z Itachim i wgl jak ich rodzice dowiedzą się o tym :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę podesłać ci moją inspirację w postaci piosenki ale jestem zdania że lepiej sobie ją wyobrazić bo każdy inaczej widzi sobie coś takiego.
      Sasuke jak zwykle - wjedzie w wielkim stylu.
      Dzięki za komentarz. :)

      Usuń