Wyjaśnienia zajęły naprawdę długo, ale był na to przygotowany. Z góry założył że Naruto niczego nie zrozumie za pierwszym razem i będzie musiał powtarzać. Tak jak się spodziewał spektakularna "ucieczka" została przez niego bardzo chaotycznie skomentowana i oprawiona dodatkowo w uszczypliwy komentarz Gaary. Chociaż nawiązywało to bardziej do jego przeszłości i związku z tym jak rzekomo mógł łatwo wyjść z równowagi i rzucić się w dzikim biegu aby sprawdzić czy Itachiemu nic nie jest. Cudem powstrzymał się od odpowiedzi, całkowicie ignorując to co Kazekage powiedział, ale robił to bardziej pod ich niedawny rozejm. Przy okazji miał sposobność aby się przekonać, że przywódca piasku także zmienił się charakterem. Ten Gaara którego pamiętał pozostałby całkowicie cichy i neutralny.
-Wracając jednak do tematu. Poprosiłem zaufanego człowieka żeby sprawdzał czy z drzewem wszystko w porządku. Jakoś nie podoba mi się ta historia z krukami. Lepiej dmuchać na zimne. -Uzumaki w końcu dotknął tego co go interesowało najbardziej i na tym też skupił całą swoją uwagę.
-Wiesz że to nie wystarczy. -Rzucił stwierdzeniem, obarczając go przy okazji przeszywającym spojrzeniem. Czy Naruto był tak naiwny czy opóźniony w rozwoju? Obserwowanie sprawy z zewnątrz niczego nie zmieni. Owszem, będzie widać jeżeli skażenie znowu zacznie się rozprzestrzeniać, ale wszystko skupiało się tylko i wyłącznie na technikach wzrokowych. Zwłaszcza sharinganie. Bez niego wiedzieli tak dużo co i nic. Dodatkowo tylko Sasuke był adekwatny żeby tam chodzić i to sprawdzać. Cholernie mu się to nie podobało i miał coraz mniej ochoty na chociażby najmniejszy kontakt ze sprawą, ale po tym jak streścił swoje podejrzenia co do związku ziemi i Itachiego nie miał większego wyboru. Gdyby się nie zobowiązał prędzej czy później pewnie by tam polazł.
-Wiem i dlatego będę musiał prosić abyś od czasu do czasu się temu przyjrzał. Z bezpiecznej odległości rzecz jasna. Wolałbym też żeby ktoś ci w tych wycieczkach towarzyszył. Nigdy nie masz pewności co się zdarzy, a jeżeli faktycznie miałaby zajść taka ewentualność lepiej mieć kogoś drugiego pod ręką. -Uchiha pokiwał głową po raz pierwszy od dłuższego czasu nie poddając negacji żadnego jego słowa. Nie lubił gapiów, zwłaszcza jeżeli nie byli przez niego osobiście sprawdzeni, ale to akurat stało się czymś uzasadnionym. Lata praktyki jako osoba poszukiwana dawały mu trochę więcej doświadczenia. Tych nawyków prawdopodobnie nie mógł się już pozbyć i wcale tego nie żałował. Wewnętrznie wierzył że nadmiar podejrzliwości był zdecydowanie lepszy niż naiwna wiara w czyjeś dobre intencje. Miał sporo przykładów z realnego życia, swojego i innych. Trzeba było tylko uważnie obserwować i rozgrywać swoją partię ostrożnie.
-Chyba będę najodpowiedniejszy. -Zasugerował Shikamaru, do tej pory pozostający w całkowitej ciszy. Słuchał i analizował jak to miał w zwyczaju. Naruto jedynie uśmiechnął się lekko i skinął głową bez wszczynania przesłuchania. Dlaczego, po co i jak. Prawda, był Hokage od niezbyt dawna ale praca z Shikamaru to już całkowicie inna sprawa. Pomijając wielką wojnę shinobi to byli przyjaciółmi dłuższy kawał czasu i nauczył się tego że jak Nara coś mówi, zwłaszcza o sobie to ma w tym stuprocentową rację. Jego osądy były poparte dokładną analizą i wnioskami. Robił to co było najlepszym rozwiązaniem dla wioski.
-Liczymy na ciebie. Sasuke skontaktuje się z tobą gdy będzie planował kontrolę.-Rzekł w końcu, splatając palce na biurku. Odwrócił się w stronę reszty zgromadzonych i posłał im pokrzepiające, aczkolwiek stanowcze spojrzenie. -Skoro już mamy wszystko ustalone to pozostaje tylko jedna kwestia... Shikamaru? -Zarówno Kazekage jak i Shikamaru westchnęli praktycznie w tym samym momencie, mimo iż ten pierwszy chwilę potem uśmiechnął się w całkiem przyjemny dla oka sposób. Nie mniej reakcja spowodowała to że brew Itachiego uniosła się pytająco ku górze.
-Chciałbym żebyście przyszli dzisiaj wieczorem do mojego rodzinnego domu. To nic związanego ze sprawami wioski, ale jeżeli odmówicie to z pewnością urwie mi głowę... No nic. Nie mogę więcej powiedzieć. To też byłoby zbyt niebezpieczne... i kłopotliwe. -Ostatnie słowo dodał już na tyle cicho że mało kto był w stanie je dosłyszeć. Na dodatek kontrolnie rozejrzał się po bokach jakby spodziewał się gdzieś kogoś ujrzeć. Ponownie westchnął, a Naruto, najwyraźniej wtajemniczony już w całą sytuację zaczął dziko rechotać. Tyle absurdu i dziwactwa w tak krótkim czasie sprawiło że Sasuke miał serdecznie dość i coraz bardziej się irytował. Nie wiedział co i dlaczego, a niezbyt lubił niedoinformowanie.
-Niech będzie. -Rzucił tylko dla świętego spokoju, kierując się w stronę drzwi. Skoro skończyli to równie dobrze mógł iść potrenować. Przez natłok wydarzeń dawno nie miał czasu żeby cokolwiek ze sobą zrobić przez co czuł się źle sam ze sobą. Niegdyś wysiłek fizyczny stanowił połowę jego dnia. Oczywiście motywowany zabiciem Itachiego, ale gdy już było po wszystkim nie mógł porzucić rutyny... i tylko ona ratowała go od popadnięcia w jakiś rodzaj obłędu. Cóż. Na pewien czas.
-Obiecaj że nie będziesz robić nic lekkomyślnego i niezależnie od sytuacji w pierwszym momencie zawiadomisz Shikamaru. -Drgnął, wyrywając się z krainy myśli i zerknął ukradkiem na brata który najwyraźniej podążył za nim gdy opuszczał gabinet. Oparł się łokciami o barierkę schodów i zmierzył do uważnym wzrokiem.
-Dobrze. Pod warunkiem że ty nie będziesz się zbliżał do niczego co ma związek z ziemią. Przynajmniej do czasu kiedy coś potwierdzę. -Oznajmił, nie mając zamiaru godzić się na inne ustępstwa. To że podał mu niekompletną wersję swoich planów to i tak już według niego było dużo. Normalnie nie zdradziłby kompletnie nic, ale zakładając że coś miało się zmienić - kiedyś musiał. Wyciągnął przed siebie rękę, a ta chwilę potem została uściśnięta. Zawarli niewerbalne porozumienie. Dodał do tego skinięcie głową, a zaraz po tym nie tracąc więcej czasu ruszył schodami w dół.
-Dokąd?
-Do laboratorium. -Zauważając delikatną nutę zaskoczenia w spojrzeniu brata nie mógł się powstrzymać przed prychnięciem. -Proszę cię. Przez kilka lat przebywałem u Orochimaru. Pomijając fakt że codziennie przyjmowałem niezliczone rodzaje trucizn w wystarczających ilościach żeby się od nich uodpornić to miałem też dostęp do różnych badań. Gdybym skończył nie potrafiąc nawet podstaw z tej dziedziny to równie dobrze mógłbym zostać w wiosce. -Sarknął, w międzyczasie wyciągając ze spodni mały słoiczek. Bez wyjaśnienia rzucił nim w stronę Itachiego, mając absolutną pewność że bezbłędnie go złapie.
-Czy to?
-Jak widać. -Podsumował krótko, nie przerywając swojej wędrówki. Ludzie wciąż przyglądali im się jak jakiejś anomalii i wolał wystawiać oblicze na gapiów tak krótko jak to możliwe. Zwłaszcza że podejrzewał iż do wieczora nie wyjdą z laboratorium, o ile w ogóle dałoby się to załatwić w ciągu dzisiejszego dnia.
-Dlaczego nie wspomniałeś nic o tym Naruto? -Drążył Itachi, zaciskając palce na niezbyt dużym słoiczku.
-Wie. Sam dostarczył mi tego paskudztwa, ale stwierdził że najlepszym wyjściem będzie zostawić informację między nami. Póki co. -Westchnął, nieco zmęczony tłumaczeniem wszystkiego dokładnie i od początku. Niestety Itachi był zbyt spostrzegawczy, a co za tym idzie - dociekliwy. Wiedział że do końca będzie miał nutę wątpliwości, która zostanie zabita dopiero gdy porozmawia z Młotkiem. Z drugiej strony wcale nie liczył na bezgraniczną ufność i oddanie bo coś takiego przychodziło po czynach, a nie słowach. Obaj jeszcze nic szczególnego nie zrobili żeby darzyć się zaufaniem, mimo iż nie potrafił uwolnić się od tej chemii. Trochę jak narkotyki. Wiesz że chcesz je wywalić bo ci szkodzą, ale nie potrafisz. Nie na tym poziomie uzależnienia.
-Laboratoria Orochimaru? -Podchwycił po raz kolejny, gdy Sasuke wcisnął odpowiedni kamień, a przejście zaczęło się powoli wyłaniać w skale.
-Opuszczone od czasu gdy Trzeci odkrył jego badania nad techniką zmiany ciała. Cholernie zapuszczone ale to i tak lepiej niż mielibyśmy to robić w oficjalnym archiwum Konohy. Nie wiadomo co z tego wyjdzie, a w tym miejscu jest tak wiele postawionych barier i technik że nawet za dziesięć lat się nie doliczysz ile tak naprawdę ich pozakładał żeby jego zboczenia nie wyszły na jaw. -Zmarszczył brwi, aż nazbyt dobrze pojmując sposób działania byłego mistrza. Prawdopodobnie był jedyną osobą która potrafiła zrozumieć jego popędy i obawy o wykrycie w tamtym czasie. Nie dlatego że się z nim utożsamiał czy coś w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy. Po prostu umiał obserwować. Jako pupilek, przyszłe ciało był przy nim praktycznie non stop i zdołał odkryć trochę sekretów. Dla własnego dobra i bezpieczeństwa.
-Uważaj czego dotykasz. Zwłaszcza jeśli wydaje ci się podejrzane. Wierz mi, niektóre rzeczy potrafiłyby cię zabić jeszcze długo po tym jak zostały porzucone. -Dodał gdy znaleźli się w największej sali. Niewątpliwie było to laboratorium. Po warstwie kurzu nie szło się domyślić. Wnioskował biorąc pod uwagę rozmieszczenie sprzętu i podobieństwa z tym co już dokładniej znał. -Poszukaj mi pustych naczyń jeśli to możliwe. -Wydał polecenie, sam zajmując się uporządkowaniem przyszłego stanowiska pracy. Niestety nie zdążył nawet zdjąć trzeciej płachty przykrywającej narzędzia, a skrzywił się i z irytacją odstąpił kilka kroków do tyłu. Szklane naczynia zalane formaliną i małe, zakonserwowane ciała dzieciaków wskazywały na to w jakim celu to laboratorium powstało, ale nie tylko. Orochimaru potrafił umieszczać sobie małe "pamiątki" niezależnie od tego w jaki sposób i nad czym aktualnie pracował.
-Prawie jak w domu. -Zironizował, wewnętrznie czując że Gad miałby z niego w tej chwili niezłą polewkę.
-Gdybym wiedział urządziłbym twój pokój nieco inaczej.
-Bardzo zabawne. -Zironizował, wyciągając otwartą rękę po szklane przedmioty, których było tak mało że Itachi mógł spokojnie przynieść wszystko za jednym zamachem. Bez ociągania zdmuchnął resztę kurzu pokrywającego blat i postawił tam to co się nadawało do użytku. Próbkę ziemi podzielił na trzy części, ale zanim zdobył się na jakiekolwiek działania podszedł jeszcze do regałów wykutych w skale i zaczął przerzucać książki wzrokiem.
-Czego szukamy?
-Wszystkiego co mogłoby dotyczyć komórek pierwszego lub pieczęci demona śmierci.
-Demona? Masz na myśli...
-Dokładnie tą technikę dzięki której Trzeci odebrał Orochimaru możliwość wykonywania technik. Jestem pewien że nawet będąc w Akatsuki słyszałeś w jakich okolicznościach do tego doszło. -Itachi skinął potakująco głową, ale między jego brwiami powstała zmarszczka sugerująca że oczekuje bardzo treściwych wyjaśnień.
-Co to ma związanego z ziemią? -Zapytał zaraz, wstrzymując się od pomocy. Jakaś część układanki mu nie pasowała. Zwłaszcza że rozmawiali o bardzo niebezpiecznej technice. Nie był pewien czy chce aby Sasuke kiedykolwiek znalazł się w jej posiadaniu. Nie sądził aby brat był w stanie jej użyć. Nie był tym typem osoby, a jednak niepokój sam wbił się w niego niczym ostre szpilki.
-Miejmy nadzieję że nic. Ufasz mi? -Zapytał, też zatrzymując się na chwilę po to aby posłać Itachiemu nie tyle rozgniewane, co pełne uporu i skrywanego napięcia spojrzenie.
-Ufam. -Odparł po dłuższej chwili Uchiha lecz kiedy Sasuke już miał się odwrócić i wznowić poszukiwania dodał. -Więc i ty spróbuj zaufać mi. Po co ci pieczęć demona śmierci? -Pytanie podkreślił mocno, łapiąc brata za podbródek. Wiedział już że go ma. Swoim tonem i zachowaniem na krótką chwilę przełamał barierę upartości. Sasuke westchnął co nie zdarzało mu się często i nie odrywając wzroku od Itachiego oparł się o regał.
-Przypomniałem sobie coś z okresu gdy... byłem lekko mówiąc niedysponowany. -O ile to możliwe twarz Łasicy jeszcze bardziej się spięła, ale nie powiedział nic, zachęcając Sasuke do kontynuowania po przez delikatny dotyk palców na jego policzku.
-Wiem że to ma związek z tym co się ze mną działo.
-Nic więcej? Żadnych szczegółów?
-Właśnie dlatego chcę się dowiedzieć więcej. Nie potrafię sobie przypomnieć i cholernie mnie to irytuje. W pierwszej kolejności zajmijmy się zapewnieniem ochrony wiosce, a potem poszukamy rozwiązań na moje problemy w książkach. Na tą chwilę nic innego nie przychodzi mi do głowy. -Itachi przechylił głowę jakby z zainteresowaniem, a jego twarz widocznie złagodniała.
-Co?
-Nic. Powiedziałeś "zapewnieniem ochrony wiosce". -Sasuke przewrócił oczami i pokręcił głową męczeńsko, ale nie próbował cofnąć swoich słów.
No, powiem Ci że znów ruszyłaś mocno z akcją i ciekawisz czytelnika. Zarazem jesteś podła. Te delikatne wstawki gestów ze strony Itachiego do Saske krzyczą "gdzie moje yaoi"? XD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że będzie Shika. A tam gdzie Shika, musi być Temari. No chyba, że szykujesz męski parking, wtedy moja dusza będzie tak zadowolona jak nigdy w życiu xD
W każdym razie, pisałaś tak dużo o laboratorium Orochimaru, ale zabrakło mi opisu jak wygląda. Oczywiście mój mózg, po kilku skromnych zdaniach, był sobie je w stanie wyobrazić, bo z tym nie problem, ale byłam bardziej ciekawa co leży w Twojej głowie. Oczywiście wiem, że to był wątek poboczny, no ale zabrakło mi tego, zważywszy na fakt, że tam właśnie większość akcji się działa i kolejne romanse :D
I ten Shika niewdzieczny, co jak zwykle nie chciał niczego wyjaśniać i się smak zrobił, no :D
Nadal mi mało Gaary, ale cóż Pan zrobisz jak nic nie zrobisz :D Mam fazę na jego punkcie xD
Podoba mi się ta zmiana ze strony Saske. Itachi zawsze miał na niego duży wpływ.
Całość świetnie się splata na bombę wybuchową dla Ciebie w kwestii akcji. Teraz już tylko powinno się dziać, skoro i póki co, studzisz nasze zmysły.
Skubany gad, miałby polewke xD
Czekam na ciąg dalszy. Tylko weź nie trzymaj długo w napięciu, bo będę musiała Cię zjeść :D
Miło też trafić następnego dniaz po długiej zwłoce, na kolejny rozdział. Nie lubię czekać.
Na Ciebie mimo wszystko warto xD
Kochana, życzę weny i cieszę się, że masz w sobie tak dużo Powera. Dziękuję za rozdział i wyczekuje z niecierpliwością kolejnego :D
Wracając do komentarza z wcześniejszego posta. Dylematy zawsze są częścią autora i nawet mój wpływ czy opinia niewiele zmienią, jeśli nie rozmawiamy konkretnie o problemie, rozumiesz? Zgubić się łatwo, wiem coś o tym. Dlatego ja, co jakiś czas, przed stworzeniem czegoś nowego czy powrotem do danej akcji, zwykle czytałam wszystko od deski do deski, by nie zgubić się, by przemyśleć i ciągnąć dalej opowiadanie. Natomiast to ma swój defekt, bo nudzi autora lub sprawia, że ten czuje się niedowartosciowany, bo czas lubi wpływać na to, że chcemy coś zmienić i ulepszyć, a się nie da, bo publikacja nastąpiła już dawno.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie jestem dla Ciebie receptą, ale mimo potknięć czytam, bo masz talent i robisz robotę. Co za tym idzie, będę to podpalać póki mogę.
Moja wiara w Ciebie jest skierowana ku Tobie. Cokolwiek wymyślisz, ja to wezmę. Gołym okiem, choć nie tak profesjonalnym, postaram się wesprzeć słowem, bo wiem ile to pracy Cię kosztuje. Ile niecierpliwości i zachodu.
Dlatego nie frasuj się. To tylko Twoja próba w pisaniu i aż ogromny wyczyn, którego gratuluję. Jesteś wielka.
Dziękuję że tworzysz.
Wyszło tak sztywno. Przepraszam xD
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy. Jestem zainteresowana tym, co chce powiedzieć im Shikamaru. Zwłaszcza, że Naruto już dobrze wie! A to brzmi jak jakiś pokretny plan na impreze, gdzie biedny Nara nie miał wyboru. Hokage odmówisz? Jak nie odmówisz! Dobra, koniec śmieszkowania. Chyba. Trochę śmieszne, że biedny Itachi momentami wydaje się najmniej ogarniajacyc to wszystko. Chociaż to ma sens, bo jest tego powodem. No i mi też trochę zabrakło lepszego opisu tego laboratorium. Te słoiki mnie rozwaliły, bo wyobraziowy sobie zwijającego się w tle Orochimaru. Podoba mi się scena z ich rozmowa i wyciąganiem informacji przez Itachiego. No i komórki Pierwszego hehe. Pierwszy temu winny, pierwszy temu winny. Nawet jak jest niewinny xD W każdym razie czekam na dalszą część, bo kocham pojebana ziemię z Czarnobyla xD
OdpowiedzUsuńPierwszy temu winny... No leżę i kwicze xD Tak BTW, teraz powinien kogoś pocałować, prawda ? XD
UsuńTeż kwiczałam, gdy mi się ta przyśpiewka w głowie, przybierając taką formę objawiła xD No chyba tak, Madare? XD
UsuńPhahahhaha, czytasz mi w myślach, Kochana. A teraz niech ci się wyobraźni przysiewka ala ślub chrześcijański xD Kurwa, leżę i kwicze xD
OdpowiedzUsuńOh, jak miło, że udało mi się wstrzelić! A brałam pod uwagę ten ship, bo patrząc na to, że lubisz yaoi skoro tu jesteś wydawał mi się bardziej prawdopodobny od MadaIzu, które w sumie też lubię. XD Genialne, hahaha. MAM TERAZ WIZJĘ MADARY W SUKNI ŚLUBNEJ, DZIĘKI XD
UsuńMada Izu też lubię. Pamiętam, że pierwsza partówka yaoi pisana przeze mnie powstała właśnie z tą parą w roli głównej. W ogóle jest mało yaoi, które mogło by mnie drażnić.
OdpowiedzUsuńPhahahhaha Madara w sukni ślubnej, jebłam xD Z tą wizją rozpoczne dziś pracę, dzięki xD
Uroczo, nie czuję się samotnie, że lubię ten Uchihacest. XDD Zresztą sama kiedyś napisałam shota, gdzie potem miałam ubaw z opinii, że sprawiłam, iż ludzie zaczęli czuć w tym tekście niechęć do Hashiramy. XD Chociaż fakt MadaIzu jest mało, ale mi nigdy to nie przeszkadzalo. Mi brakuje ogólnie opowieści bez oc z ery założycieli, więc to zmieniam xD Nie ma za co! Miłej pracy przy okazji ;D
UsuńAch, to Ty jesteś autorką kruczej miłości z wrattpada. Kufa ale ten świat mały. Masz tam Schizaye <3 Omg, dosiadam dziś Twojego bloga. Jak skończę to pewno zostawię gdzieś po sobie ślad. Internet jest mały, gdy intensywnie szukasz. To będzie dobry dzień :D
UsuńNo ja jestem, nie sądziłam, że jestem znana. Chociaż na bloggerze raczej byłam od dawna xDDD Tak, mam Shizaye i wiele więcej xD Może trochę mały jest, nie wiem haha. Ooo onet. Zaczynałam tam, jeju. Ja tam nie mam problemu z wyobrażeniem sobie, jaki był w sumie Izuna. W sumie mam dużo radości, gdy mam postać, jaką mogę pozostawić pod własną interpretację xD Ooo SasoDei, ja lubię ten parking mocno, ale zawsze sądzę, że nie jestem w nim dobra, jeśli chodzi o panowanie nad postaciami xD
UsuńOoo, to wal partówke dla babki Corny XD
UsuńWiesz, Ty siedzisz długo w blogosferze, a ja dawno jej nie odwiedzałam. 5 lat odwyku. Ale piszę do zeszytu. Z tego chyba nigdy nie zrezygnuje :)
Ja też nie mam problemu. Chodzi bardziej o kanon. Trudno go utrzymać, gdy możemy sobie tylko w przybliżeniu wyobrazić charakter i emocje bohatera.
Tam zaraz znana. Nie schlebiaj sobie. Tydzień temu czytałam opowiadanie, bo Itasasu, tak bym nie miała pojęcia, że piszesz XD
Dobra, ja już nie w spam bo nie wypada. Obiecuję zajrzeć do Ciebie i zostawić po sobie ślad :)
UsuńHahaha, może później, gdy skończę pracę nad wielorozdziałowcami xD Lub będę potrzebowała od nich przerwy c; No niby długo, ale mniej lub bardziej znikałam. C; Do zeszytu też fajnie, ja nadal ma gdzieś kilka zeszytów z moich totalnych początków. xD Zresztą ja zwykle pisze w zeszytach, gdzieś poza domem. Nie schlebiam, to był rodzaj żartu, ale uznałam, że za dużo tego 'XD'' : p Jak chcesz pogawędzić, aby nie spamić, to zawsze możesz nie wiem... podać jakąś opcję. Bo na pewno Blan się zdziwi ilością komentarzy pod tą notką, haha.
UsuńChyba został tylko Facebook. W sensie Messenger. Gadu, Skype czy też inne komunikatory na poczet blogów już dawno są nieaktywne, bo nie pisze. Raczej zaglądam do innych sporadycznie i obserwuje :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń
UsuńFacebooka mam autorskiego, czyli nazwę ja tutaj. No ewentualnie wattpad, skoro wspominałaś, że tam mnie znalazłaś, bo ma opcję wysyłania wiadomości. C:
Nie umiem z niego totalnie korzystać, więc no xD Wyślę Ci zaproszenie na fikcyjne konto z face. Jak przyjmiesz, to Twoje, jak nie, to trudno. Najwyżej będę komentować gdzieś pod Twoimi postami i tam robić spam :)
UsuńJa tak samo. Prowadziłam kiedyś bloga na Onecie. Oczywiście główny parking, to był Itasasu, bo jakżeby inaczej. Natomiast shoty poboczne zawsze sprawiały mi dużo radości i były odpoczynkiem od fabuły głównego opowiadania. Parówki szły jak leci. Najlepiej mi chyba szły te z Sasorim i Deidarą. Izuna jest ciężki do otworzenia charakterem, bo manga nie podaje o nim zbyt wielu faktów. Stąd pewnie parking rzadko spotykany. Zresztą sam Madara długo był owiany anonimowością w mandze, dlatego ludzie spierdalali od tego co im nieznane :D
OdpowiedzUsuńJak masz bloga, to podrzuć link. Nawet jeśli nie jest to kategoria anime. Z chęcią poczytam coś nowego i będę miała dobry zamiennik na tego bloga :P
Dzięki już po. Jestem wyjebana do kosmosu, ale odbije sobie to na wolnym :)
Miłego ^×^
Spoookojnie. Nie mam zawału, chociaż się zdziwiłam. W razie czego chat obok jest właśnie do takich celów.
UsuńPrzepraszam, moja wina :D
UsuńNastępnym razem będę grzeczna xD