poniedziałek, 8 czerwca 2015

Burdel - Rozdział I.

Ciepło. Za ciepło. Słońce drażniące oczy nawet przez przeciwsłoneczne okulary dobrej marki, a także gorąc, który powodował że na jego skroniach od czasu do czasu pojawiały się nowe krople potu. Gdyby nie konieczność, na pewno nie wyszedłby z domu. Przyzwyczajony do wygody rezydencji, w której mógł bez problemu pozwolić sobie na luksus jakim była klimatyzacja, niechętnie zmierzał w kierunku dobrze znanego w okolicy budynku. Dom Publiczny Rodu Uchiha. Prychnął pod nosem, powtarzając w myślach tę nazwę kilkakrotnie. Doprawdy zabawnym było nazywać miejsce uciech cielesnych własnym nazwiskiem. Chłopak wszedł do schodach, nie zwracając uwagi na zaciekawione i dziwne spojrzenia. Ciekawe, bowiem jak to jeden z Uchiha miał na sobie stylowe, z pewnością nie tanie ubrania. Natomiast dziwne, ponieważ nadal był niepełnoletni. Co robi licealista w burdelu? Otóż wypełniał papierkową robotę za właściciela tego jakże uroczego miejsca, którym był jego brat. Czy mogło się trafić coś gorszego, niż posiadanie ojca gangstera i brata seksoholika? Wątpił. Zaciskając wargi, aby nie wdychać tego idiotycznego smrodu, jakim były bardzo wykwintne, przesłodzone perfumy, ruszył przed siebie. Hol, podobnie jak i pozostała część budynku była utrzymana w kolorach czerwieni, złota i bieli. W głównej sali, pomimo młodej godziny na rurze już tańczyły pierwsze dziwki, które oczywiście nie należały jedynie do płci pięknej. Bez słowa przemknął przez pomieszczenie, zmierzając w kierunku tego jednego, konkretnego pokoju. Jak zawsze, zapukał, po czym nie usłyszawszy odpowiedzi wszedł do środka. Cisza panująca we wnętrzu była zbyt niepokojąca.
-Itachi.
Zagadnął zimno, marszcząc brwi, kiedy to brat nie zważając na jego obecność dalej tkwił w gorącym pocałunku z pewnym blondynem. Z jego ust wydobywały się ciche pomruki, które Sasuke mógł dosłyszeć nawet ze swojego miejsca. Jego ręce błądziły po delikatnym ciele blondyna, zaciskając się od czasu do czasu na bardziej strategicznych miejscach. Jeszcze trochę, a się zeżrą nawzajem. Pomyślał z goryczą, unosząc brew ku górze. Zaciskając wargi jeszcze mocniej, o ile było to możliwe, podszedł do biurka przy którym siedział mężczyzna i bez słowa położył papiery tak, aby hałas spowodowany szybkim zetknięciem teczki z drewnianym blatem był dobrze słyszalny. Skutek był idealny, bo skrzywiwszy się, Itachi w końcu zwrócił na niego uwagę. Z widoczną niechęcią poklepał blondyna po tyłku, dając mu tym samym znać, że wystarczy. Nastolatek z pewnością znał ten gest bardzo dobrze, bo chwilę potem obaj zostali sam na sam. Zanim jednak to nastąpiło, Sasuke zdążył wymienić z czerwonym na twarzy Naruto przelotne spojrzenie. Owszem, Uzumaki pracował tutaj. Głównie jako prywatna dziwka starszego, co irytowało go do granic możliwości. Może i wraz z blondynem często się wyzywali, ale nadal pozostawali... przyjaciółmi. A raczej nimi byli, do czasu kiedy ten przestał słuchać co Sasuke ma mu do powiedzenia na temat swojego brata. Wtedy urażony Uchiha najzwyczajniej zaczął go olewać. Mógł mieć swoje poglądy i wątpliwości, ale nadal pozostawał Uchihą z krwi i kości. Zniewaga była niedopuszczalna. Pamiętał dokładnie, jak niedługo po przyjęciu oferty Łasica, chłopak zwierzył mu się z tego, co czuje i dlaczego nadal tutaj pozostaje, chociaż niejednokrotnie był karany, albo opierdzielany za swoją niezdarność. I to chyba było najgorsze. Naruto kochał Itachiego. Z początku wywoływało to w nim obrzydzenie i odpychało. Nie rozumiał, jak można zakochać się w kimś takim jak jego brat. Zimny i nieczuły, któremu zależy jedynie na tym, aby dobrze zarobić i ucieszyć swoje wiecznie pieprzące klejnoty.
-Przyniosłem Ci papiery.
Ponowił próbę nawiązania kontaktu, cierpliwie czekając na jakąś reakcję z jego strony. Nieco większe od jego własnych dłonie ujęły teczkę, a następnie mężczyzna bez pośpiechu przejrzał wszystkie strony, kiwając głową z uznaniem od czasu do czasu.
-Dobra robota.
Odpowiedział nareszcie, głosem przesiąkniętym zadowoleniem i dziwną, nieznaną mu do tej pory nutą.
-No, no braciszku. Nieźle się do tego przykładasz. Jak tak dalej pójdzie będę mógł wkrótce bez obaw mianować Cię wspólnikiem.
Itachi wiedział jak i gdzie uderzyć. Przez twarz chłopaka przebiegł niezadowolony grymas, jednak pojawił się tak szybko jak i zniknął. Gdyby nie należał do tej dziwnej rodziny, to już dawno wybyłby z tej ,,dziury", gdzie każdy pieprzył się z każdym bez żadnych zasad moralności.
-Spadam stąd, jeśli już skończyłeś.
Burknął niechętnie, wywracając oczami. Włożył ręce do kieszeni i ruszył w kierunku drzwi, nawet się za siebie nie oglądając. Wyciągnął rękę, mając nadzieję na spotkanie z klamką, jednakże jak zawsze coś musiało pójść nie po jego myśli.
-Sasuke.
Przeklął w myślach, kiedy znów usłyszał jego pełen ironii i chłodu głos. Wolno odwrócił głowę, nie ruszając się z miejsca i posłał mu pytające spojrzenie. Itachi o dziwo uśmiechnął się, co wcale nie było przyjemne. Poczuł jak ciarki przechodzą mu po plecach.
-Jutro zajmiesz się nowymi.
Oznajmił mu, a jego uśmieszek wydał się teraz o wiele bardziej gadzi. Młodszy przełknął ślinę w gardle i zacisnął wargi, natychmiastowo wycofując się z pomieszczenia. Jego złośliwość! Ten sarkazm! Szczerze się nim brzydził, bo nie był to już jego dawny brat. Nikt o zdrowych zmysłach nie kazałby nastolatkowi szkolić nowy towar przeznaczony do zostania w przyszłości dziwką, a szczególnie nie powinien tego robić rodzony brat.

2 komentarze:

  1. Fajne to, szkoda że już nie piszesz. Tak mało tego pairingu.

    OdpowiedzUsuń