Menu

Opowiadania

sobota, 13 czerwca 2015

Burdel - Rozdział IV.

Siedzenie przy rodzinnym stole na pewno nie było czynnością przyjemną. Matka, kurtyzana, utrzymująca się jedynie na pieniądzach rodziny, ojciec, nieprzewidywalny, zabójczy człowiek, brat, zimny i wiecznie niedostępny, a także ostatni, nazywany równocześnie najgorszym. Madara Uchiha. Wuj, kuzyn, założyciel rodziny. Jak kto woli. Kto by pomyślał, że wszechstronny mędrzec tak bardzo przywiąże się do jego starszego brata, że niemalże z każdym przyjazdem wychodzili razem na miasto. Nie żeby nie było to normalne, ale Sasuke czuł, że stoi za tym coś więcej. Fugaku zawsze starał się przypodobać mężczyźnie, dlatego niemalże cały w skowronkach pozwalał Łasicowi na każde wyjście. Czyżby ten zdążył już zachęcić do siebie Madarę na tyle, że się ze sobą pieprzyli? Bardzo prawdopodobne. Za każdym razem ten nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, co szczerze mu pasowało. Wolał pozostać w cieniu tej rodziny, niżeli skończyć jak matka. Bita, poniżana dziwka, zasługująca jedynie na jedzenie i kosmetyki, ale tylko wtedy kiedy potrzeba. Zasada wychowywania psa. Nie dość, że była kurtyzaną, to jeszcze nie wyrażała najmniejszej chęci do poznania swoich synów. Nigdy nie była dobrą matką, to pewne. Nigdy nie zapytała co u nich, nigdy nie interesowała się, kiedy któryś z synów chorował. Kiedyś chyba to bolało go najbardziej. Brak miłości rodzicielskiej. Potem zmiany w zachowaniu brata, aż w końcu pozostał zupełnie sam na placu boju. Ale wracając do teraźniejszości, teraz coś się zmieniło. Założyciel klanu nie ignorował go tak jak zawsze. Z równie bezczelnym uśmiechem co Itachi wypytywał o jego stan zdrowia, szkołę, a nawet inne, rodzinne sprawy. Był dociekliwy. I to bardzo. Stało się to bardzo niepokojącym sygnałem, do którego zdążył już na tyle przywyknąć, aby wykrywać zagrożenie z kilku kilometrów. Odpowiadał z szacunkiem, nie chcąc powtórzyć sytuacji z pokoju. Kiedy Uchiha prosił go o pomoc, albo o przyniesienie czystych widelców, czy też o schylenie się po upadłą łyżeczkę, sytuacja całkowicie zmieniała tor. Delikatne uszczypnięcie w tyłek, potem ciepły oddech na szyi. Ledwo się hamował, aby nie mu nie przywalić. Każdy to widział. Dodatkowy wstyd. Nie był dziwką. Nie był. Czyżby to była zemsta Itachiego? Poprosił o to Madarę? Nie było dane mu się tego dowiedzieć, ponieważ obaj mężczyźni tak jak zwykle zniknęli przed trzecią nad ranem, pozostawiając go z obrzydzeniem do samego siebie, a także głową pełną pytań, na które sam sobie nie mógł odpowiedzieć.
***
Szli obok siebie, wpatrując się w kolorowe napisy widniejące na witrynach sklepów. Przez większość drogi z rezydencji Uchiha tyko rozmawiali, jednak kiedy wyszli na pełne miasto, paląc cygara i widocznie podkreślając swoją wyższość zaczęła się norma. Itachi i Madara. Mimo iż tak bardzo różni, to jednocześnie zbyt do siebie podobni. 
-Podoba mi się twój brat.
Rzucił nagle starszy, unosząc kącik ust ku górze. Prawdą było, że od ostatniego spotkania ze swoją drogą rodziną minęło kilka lat. Od tego czasu nie widział młodszej wersji Itachiego, której mógł się dzisiaj przyjrzeć z bliska. Bardzo bliska. Jego delikatny tyłek, dziewicze spojrzenie, a jednocześnie takie... pewne siebie. Ciekawiło go wszystko. Czy już kogoś miał. Czy bawił się wraz z Itachim w domek dla dziwek. Wypytywał o każdą z tych rzeczy, a zaskoczony mężczyzna odpowiadał tak wiele jak sam wiedział. Fakt, faktem, ale jak na drania przystało, Madarze podobało się jedynie ciało chłopaka. Nigdy nie był z nikim w związku, zawsze zabawiając się czyimś kosztem. Wiedział, że rodzina Sasuke nie będzie mu tego miała za złe, a nawet przyjmie z pocałowaniem ręki. Problem tkwił w tym, że ciągła praca i obowiązki nie zezwalały mu na zabawę w podchody. Zadowoliłby się chociażby nagraniem z nagim młodym, albo czymś równie pociągającym, co mógłby sobie w spokoju obejrzeć. Dlatego też wpadł na idealny pomysł.
-Itachi, pamiętasz, co kiedyś Ci obiecałem w zamian za coś równie ciekawego?
Zapytał, zerkając ku długowłosemu. Otrzymawszy stanowcze kiwnięcie głową, uniósł usta jeszcze wyżej, na tyle ile pozwalały mu bolące z zadowolenia wagi.
-Jeśli przelecisz swojego brata w ciągu dwóch tygodni i to nagrasz, oddam Ci wszystko czego chciałeś.
Rzucił bezproblemowo, wzruszając ramionami, jakby to była tylko błahostka. Brwi Itachiego uniosły się nieznacznie ku górze, komentując jego słowa. Nie śmiałby jednak wątpić w słowa mężczyzny. Madara nigdy nie żartował i przekonał się o tym na własnej skórze. Chociaż... nie rozumiał co też takiego ciekawego ubzdurał sobie teraz w głowie. Mimo wszystko musiał przyznać mu rację. Sasuke był co najmniej przystojny. Widocznie wszystko przychodziło z wiekiem. Kiedyś niezdarny dzieciak, teraz mężczyzna pożądany przez wielu. Upewnił go w tym obraz, który dostrzegł dnia dzisiejszego wchodząc do jego pokoju. I wcale nie brzydziła go myśl o tym, że był to jego słodszy, malutki braciszek. Ograniczenia były przeszkodą dla każdego. Może i sam by wpadł na pomysł przelecenia chłopaka w swoim czasie, ale nie było teraz chwili by się zastanawiać. Dzięki swojemu nagle przydatnemu młodzikowi miał szansę na na prawdę ciekawą rzecz. 
-Zgoda.
Decyzja zapadła. Zakład został przyjęty. 

3 komentarze:

  1. Dosyć dziwne opowiadanie i tytuł. Ale nikt nie mówił, że będzie kolorowo. Lubię ItaSasu i prawdopodobnie jeszcze tu zajrzę. I nie wierzę, żeby Itachi tak po prostu zgodził się uprawiać seks ze swoim bratem. Aż nabrałam ochotę na pisanie ItaSasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie co to za rzecz, którą Madara obiecał Itachiemu. Mam nadzieję, że dowiem się jak najszybciej. PS. Ciekawe opowiadanie o tym "Burdelu" XD.

    OdpowiedzUsuń
  3. No no. Ciekawe co mu obiecał.

    OdpowiedzUsuń