poniedziałek, 24 grudnia 2018

Agony - Rozdział XXIV.

-Sasuke! Oj, Draniu! -Powoli uchylił powieki, starając się po omacku złapać dłoń napastnika. Piekł go policzek, co mogło śmiało sugerować, że został w niego niedelikatnie uderzony.
-Słyszę. -Ledwo odparł przez zaschnięte gardło, mrużąc oczy, aby coś zobaczyć. Skupił się na osobie, która go podtrzymywała. Przydługie włosy łaskotały go po policzku i z całą pewnością mógł stwierdzić, że miał przed sobą Itachiego. Tuż obok kręcił się blondyn, którego kompletnie zignorował. Złapał dłonią przydługą kitkę brata i pociągnął go za włosy w dół. Na tyle, że z kilku milimetrów mógł dokładniej przyjrzeć się jego spiętej twarzy. Malowały się na niej pytania, na które nie zamierzał odpowiadać. Zakasłał, podrywając ciało do siadu. Niemalże od razu wypluł na ziemię krew, którą się krztusił. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że wciąż są na przeklętej ziemi, która przyjęła jego dar bez żadnych obiekcji. Ciecz została pochłonięta w ciągu kilku chwil.
-Musimy iść. -Szepnął, podrywając się chwiejnie do pozycji stojącej. -Itachi, wyłaź stąd. -Niemalże warknął, odwracając spojrzenie w stronę brata. Nie zdradzał powodów, ale przekaz był jasny. Starszego Uchihy zdecydowanie nie powinno tu być. Gdy ten jednak nie posłuchał, prawie że siłą wyciągnął go po za to miejsce. Czuł się niesamowicie brudny i śmierdział krwią. Irytowało go to na tyle, że prawie dostawał szału. Dlatego też szybko puścił ubranie brata, podejmując próbę otrzepania. Bezskutecznie. Musiał leżeć tu długo, na dodatek był przemoczony. Przylgnęły do niego całe grudy ziemi i nawet jeśli je ściągał, to wciąż nie mogło obyć się bez kąpieli.
-Nie dotykaj mnie. -Ostrzegł, zanim dłoń Itachiego ponownie go dosięgła. Znów chwiejnie zrobił dwa kroki w tył, dla pewności, prawie przy tym wpadając na Młotka, który wszystko obserwował z niemałym szokiem.
-Nie możesz mnie dotykać. -Powtórzył dobitnie. -Jesteś zrodzony z tej ziemi. Jeśli będziesz miał z nią kontakt to cię pochłonie. -Powiedział, zdradzając część tajemnicy. Otwierał już usta aby kontynuować, ale wtedy nie potrafił powiedzieć nic. Albo coś mu nie pozwalało.
-Sasuke, do cholery jasnej, dlaczego wlazłeś do tej ziemi?! -Odezwał się w końcu Uzumaki, zwracając uwagę obu Uchihów. On jako osoba, która tej techniki użyła, najlepiej wiedział jak bardzo ziemia potrafiła być niebezpieczna. Wydawać by się mogło, że to jedynie część gleby, ale według treści zwoju, nikt żywy nie powinien się do niej zbliżać.
-Skażenie się rozprzestrzenia. -Całkowicie zignorował jego pytanie, przyklękając tuż przy okręgu, z którego dopiero co wyszli. Można było dostrzec pierwszą trawę, która traciła swój kolor, stopniowo żółknąc.
-Co?
-To co powiedziałem. -Uchiha jakby z zainteresowaniem przesunął wzrokiem po kolejnej linii i palcem nakreślił miejsce, gdzie sięgała żółta trawa. -Coś zatruwa glebę. A zmierza w stronę...
-Wioska Piasku. -Niemalże wyszeptał Uzumaki, jak wryty obserwując więdnącą trawę. Tam ziemi mieli aż nazbyt wiele. Chwilę potem przeklął pod nosem i ruszył szybko w drogę powrotną. Nie miał czasu do stracenia. Zatrzymał się jedynie na chwile, jakby przypomniawszy sobie o tym, po co właściwie tu przybył. Wymienił z Itachim porozumiewawcze spojrzenie, jakby niewerbalnie pytał "zajmiesz się nim?". Na głos by tego nie wymówił. Zbyt mocno ugodziłby w dumę Uchihy.
-Dlaczego? -Ponowił pytanie Uzumakiego, zaraz gdy ten odszedł. Wbił przeszywające spojrzenie w Sasuke. Wydawał się normalny. Zupełnie jakby nic się nie stało. Coś jednak musiało zajść, skoro gdy tu przybiegli, był już prawie cały spętany korzeniami, zakopany w czarnym piachu. Chwila dłużej, a z pewnością nie miałby już czym oddychać.
-Musiałem się dowiedzieć kilku rzeczy. -Wyjaśnił okrężnie, jednak napotykając srogie spojrzenie podszedł kilka kroków w stronę brata. Tuż przed tym jak jego dłoń dotknęła napiętej klatki piersiowej, przypomniał sobie, że nie może go tknąć. Nie teraz. -Obiecałeś mi Itachi. Dotrzymaj tego. -Szepnął, cofając dłoń do kieszeni mokrych spodni. Dusiło go od tego denerwującego powietrza, a i uczucie przemoczenia do suchej nitki nie było niczym przyjemnym. Powieki same opadały ze zmęczenia. -Jeżeli chcesz dać nam jakąkolwiek szansę, zaufaj mi. -Dodał jeszcze, nim odwrócił się, gestem nakazując za sobą iść. Powinni wracać. W aktualnej sytuacji nie byli w stanie niczego poradzić na postępujące zatrucie, a i Sasuke nie potrafił podzielić się informacjami, które uzyskał. Sam musiał wpierw je zweryfikować i zdecydować co może dać. Naruto z pewnością się o to upomni.
-Możesz chociaż powiedzieć, czego się dowiedziałeś? -Zapytał Itachi, jednocześnie ustępując, ale nie do końca. Potrzebował przynajmniej wskazówki. Swego czasu nazywany był geniuszem, a nie cudotwórcą. Nie mógł doszukiwać się czegoś, z niczego. Przyśpieszył kroku, tylko po to aby szybciej znaleźć się w domu. Doskonale widział jak wiele wysiłku Sasuke wkłada w to, aby udawać w pełni sprawnego.
-Nie zapłacili całości Itachi. -Odezwał się w końcu zdławionym głosem. Przełknął ślinę i kontynuował jeszcze ciszej. -Twoje życie nie zostało całkowicie opłacone. -Na tym jednak informacje się skończyły. Młodszy zakrył lewe oko, zaciskając zęby. To była kara za informację. Właśnie dlatego nie pytał więcej. Nawet gdy znaleźli się w ciepłym domu, a młodszy Uchiha natychmiastowo ściągnął z siebie koszulę, wrzucając ją do ognia w kominku. Kawałek brudnego, mokrego materiału zaskwierczał złowrogo i mimo iż nie powinien, zaczął się dziko palić. Obaj obserwowali to w kompletnej ciszy, wsłuchani w tym deszczu walącego o dach.
-Idę się wykąpać. -Rzucił w końcu młodszy, ruszając przed siebie tak ostrożnie, aby nie zostawić nawet grudki ziemi. Gdzieś po drodze wyciągnął prześcieradło, w które z kolei zawinął spodnie i bieliznę. Po kąpieli zamierzał spalić je tak samo, jak górną część odzienia. Ale najpierw wolał doprowadzić do porządku siebie. Miał wrażenie, że im dłużej pozostaje brudny, tym bardziej niepożądana obecność wdziera się w jego ciało. Odkręcił oba kurki, starając się aby w jak najkrótszym czasie woda była jak najbardziej przystępna. Niemalże natychmiastowo w niej usiadł, czując, że nie da rady zbyt długo utrzymać się na nogach o własnych siłach. Przymknął zmęczone powieki, walcząc z sennością. Nie mógł teraz spać. Pod żadnym pozorem. Ochlapał twarz wodą i sięgnął po gąbkę, szorując ciało tak mocno, jakby chciał zedrzeć skórę. Musiał się upewnić, że nie zostanie na nim żaden ślad.
-Wszystko w porządku? -Usłyszał zza drzwi, co poprzedziło też krótkie pukanie. Zastanowił się chwilę. Nie widział w sobie sił, aby wstać. Jeszcze nie teraz. -Sasuke?
-Tak. -Odparł zaraz po tym jak przełknął ślinę, aby bardziej ufać barwie swojego głosu. -Wejdź.
Po drugiej stronie drzwi zapadła cisza. To przyzwolenie było swego rodzaju testem. Itachi wcale o nie nie prosił, nie zabiegał, a jednak podświadomie czuł, że to właśnie chciał zrobić. W prawdziwy sposób sprawdzić czy wszystko jest tak, jak być powinno. Z zaskoczeniem stwierdził, że po raz pierwszy od dzieciństwa użył tego, co kiedyś było dla nich naturalne. Niemalże czytanie w myślach, zgadywanie, często dość trafne, czego tak naprawdę chciał drugi. I choć teraz wiedział, że był w tym o wiele gorszy od Itachiego, to jednak wyczuł tę dziecięcą, wręcz naiwną więź, która pozwalała mu na interakcję z bratem bez żadnej podejrzliwości, obawy czy nawet wstydu. Klamka w końcu została pociągnięta w dół, a on uśmiechnął się w duchu. Tę rundę wygrał.
-Umyj mi plecy. -Rzekł, zanim uchylone wargi Itachiego wydały z siebie jakikolwiek dźwięk. Wolał nie ryzykować ewentualną stratą przewagi, którą właśnie uzyskał. Tyle że zamiast kolejnej, dłuższej chwili namysłu, Łasica niemalże natychmiastowo spełnił jego prośbę, przesuwając gąbką po suchej partii pleców. Zadrżał na to i delikatnie wykrzywił wargi, odchylając się do przodu. Nie widział w swojej nagości niczego złego. Przeżył i widział tak wiele, że zwykły wstyd byłby tu wręcz irracjonalny. Nawet jeżeli odczuwał swego rodzaju popęd do Itachiego. Właśnie. Wracając do tej sprawy, wiele rzeczy wydawało mu się nieodkrytych. Jakby wchodził na nowy, nie do końca stabilny grunt. Nie podobało mu się to, a jednak nie potrafił zawrócić. Choć poprzysiągł sobie wieczną nienawiść do Itachiego, już wielokrotnie dał świadectwo, nie tylko sobie, ale też innym, że to nie wszystko co mógł mieć do starszego brata.
-Skąd ta świeża blizna? -Usłyszał, co odciągnęło go od niekoniecznie korzystnych rozważań.
-Nie pamiętam. -Przyznał szczerze, opierając się ponownie o ściankę wanny. Miał pozostałości po ranach na całym swoim ciele. Jedna więcej nie stanowiła rzadkości i mogła powstać w naprawdę wielu okolicznościach. Teraz miał jego twarz tuż nad sobą, na wyciągnięcie ręki. Więc dlaczego miałby to zignorować? Powoli wyciągnął ręce przed siebie, naznaczając mokrym śladem najpierw górę policzków, aż po podbródek. Itachi coraz częściej wydawał mu się spokojny i zdystansowany do tego co robił. Nie potrafił określić, czy bardziej go to irytuje, czy niepokoi.
-O czym myślisz? -Usłyszał w końcu kolejne pytanie. Zabawne, zważywszy na to, że zastanawiał się nad tym samym.
-O tobie. -Przyznał bez słowa zawahania i dalej obserwował. Dzisiaj nie zamierzał wykonywać pierwszego kroku. Choć zaraz potem wyszło na jaw, że wcale nie musiał. Nie miał pewności, czy to słowa, czy raczej czyny zmusiły brata do działania, ale jak zahipnotyzowany obserwował moment, w którym ten się wyprostował i rozpiął pierwszy guzik płaszcza, wzdychając przy tym, jakby bawił się z dzieckiem w kotka i myszkę.

3 komentarze:

  1. Ta końcówka taka waa... :o Dobra, trochę się zrekompensowałaś za moje feelsy z wczoraj. Dobrze Sasuke, spal tą przeklętą radioaktywną ziemię! Dobry chłopiec, jestem dumna. Jestem ciekawa co tam Sasio kombinuje, czy Naruto poleciał do Gaary? Tak mi się w sumie wydaje. No i cóż jedno pytanie - Dlaczego Itachi wlazł tam w płaszczu? Nie zdążył zdjąć tylko zaraz poszedł sprawdzić czy brat nie utonął w brodziku? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę? Tylko trochę? Sad. No widzisz Itachi taki kochany, że aż płaszcza nie zdjął. Albo to syndrom Akatsuki? Kto wie. Płaszcze są sexy. Cóż, z tym Gaarą nieźle celujesz, ale nic ci nie powiem. Kara za nie udzielanie informacji odnośnie Kruczej.

      Usuń
    2. No trochę, bo mi nic bardziej nie opisałaś, choć kotek i myszka mnie rozbawiło. XD Może i syndrom Akatsuki, ale czy oni myli się w płaszczach? XDDDDDDDDDDDDD CZEMU SIĘ ZACZĘŁAM NAD TYM ZASTANAWIAĆ O NIE. Ale są seksi. Coś tam z nim było. Phi, za co ty mnie karzesz :/Ja co po prostu zostawiam dobrą zabawę na później :P

      Usuń