-I-Itachi? -Zająknął się drżącym i lekko zachrypniętym głosem. Tak. Nie było mowy o pomyłce. W świetle nocnej latarni ulicznej, mógł bardzo dobrze dostrzec skupioną twarz swojego brata. Wszystkie wcześniejsze wyrzuty w jego kierunku zostały zastąpione nieopisaną ulgą. I dopiero w tej chwili zdał sobie tak na prawdę sprawę, jak bardzo go potrzebuje. Jakim dzieckiem nadal jest i jak wiele mu brakuje do bycia idealnym. Takim jak on. Zajęczał z bólu i upokorzenia. Nadal pozostawał szczylem. Dzieckiem, które za bliskość ukochanej osoby odda wszystko. Uczucia z dzieciństwa powróciły. On, starający się ogarnąć i nie latać za Łasicem. Nie przeszkadzać mu w codziennej pracy, co ostatecznie doprowadziło do tego, że nie byli ze sobą tak zżyci jak kiedyś. Wczepił się w pachnącą koszulkę starszego. On o nic nie pytał. Niczego nie chciał wiedzieć. Dopiero teraz patrzył na niego z zatroskaniem i zmartwieniem w oczach. Sasuke to widział i doceniał. Nawet sytuacja z tą kobietą nie wydawała się teraz taka rozpaczliwa. Zła. W końcu teraz był pewien, że otrzyma wyjaśnienie. No i widocznie udało mu się uciec gwałcicielom. Zamrugał, odczuwając jak powieki nieprzyjemnie mu ciążą. Do tego nawet kac nie był tak mocny jak ten stan. Nie było co porównywać. Senność doprowadziła do tego, że nawet nie zauważył chwili kiedy wrócili do domu. Dopiero gdy przez zamroczenie dotarło do niego szczypanie ran zasyczał i otworzył oczy, wpatrując się w mężczyznę, właśnie bandażującego zranioną dłoń.
-Sasuke... -Drgnął usłyszawszy swoje imię, nie wiedząc co też ten mógłby od niego chcieć w tej chwili. Nie miał siły nic tłumaczyć, co pokazał swoim zmęczonym wzrokiem. -To zdarzenie w domu... ona, no wiesz. -Westchnął ciężko, wyraźnie nie mogąc uformować wypowiedzi. Co jak na Itachiego było czymś niespotykanym. Nawet bardzo. Dlatego postanowił się skupić i posłuchać. -Nie chciałem żeby tak wyszło. To droga klientka i powinienem był być dla niej miły, ale jak widziałeś chyba nie chodziło jedynie o biznes. -W głowie młodszego Uchihy zapalił się dzwonek alarmowy. Pomimo zmęczenia zaczął układać fakty, a jego brwi z każdą chwilą wędrowały coraz wyżej ku górze. Że niby on tego nie chciał, tylko ta kobieta zaczęła go rozbierać? Niezłe wytłumaczenie. Znane przez wszystkich prychnięcie wypełzło mu z ust jak na zawołanie. Starał się przemóc przed zaśnięciem, obserwując twarz wybawiciela. Gdyby tylko teraz spojrzał w lustro. Heh. Pewnie to co by ujrzał byłoby o wiele gorsze niż sobie wyobrażał. A mimo wszystko teraz starszy brat obdarzał go opieką, której tak pragnął od samego początku. Tylko takie uczucia chciał mu przekazać. Nic więcej. Nie mógłby go zmuszać do miłości. Złej. Kazirodczej. -Sasuke... przepraszam. Długo nad tym wszystkim myślałem. Popełniłem sporo błędów. Każdy je popełnia. Pozostaje mi tylko liczyć na to, że jeszcze nie jestem w twoich oczach całkowicie skończony. -Po raz kolejny usłyszał swoje imię. Itachi znów przymierzał się do kolejnej części wyjaśnień, ale nie potrzebował więcej. W końcu braterstwo polegało na wzajemnym zaufaniu. Bez tego nie warto było nawet próbować. Właśnie dlatego przerwał wypowiedź uniesieniem poobijanej ręki. Uciszył go. W końcu. Przezwyciężając ból, przemógł blokady ciała i pochylając się nad Łasiczką naznaczył jego usta delikatnym pocałunkiem. Dobre byłoby tu porównanie do muśnięcia skrzydłami motyla. Odsunąwszy się na miejsce, dostrzegł delikatne plamy krwi pozostawione przez niego na przesłodkich wargach. Niezrozumiały wzrok mówił sam za siebie. Uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Jedyny sposób, aby uwolnić się od pokusy, to jej ulec. -Te słowa wpadły mu do głowy tak nagle, że nim ogarnął o czym są, już je wypowiedział. -Och, po prostu mnie pocałuj. -Wywrócił oczami, ułatwiając zrozumienie. Zaśmiał się w myślach. I pomyśleć, że poprosił o coś żywcem z romansów. A on nienawidził romansów. Wypadało liczyć tylko na to, że nakaz zostanie spełniony, a pokusa nareszcie zaspokojona.
-Jedyny sposób, aby uwolnić się od pokusy, to jej ulec. -Te słowa wpadły mu do głowy tak nagle, że nim ogarnął o czym są, już je wypowiedział. -Och, po prostu mnie pocałuj. -Wywrócił oczami, ułatwiając zrozumienie. Zaśmiał się w myślach. I pomyśleć, że poprosił o coś żywcem z romansów. A on nienawidził romansów. Wypadało liczyć tylko na to, że nakaz zostanie spełniony, a pokusa nareszcie zaspokojona.
fajne....
OdpowiedzUsuńbędzie jeszcze jedna cześć, czy to była ostatnia?
Z tego co zrozumiałam, to był koniec. W takim przypadku stwierdzam, że jesteś okrutna dla czytelników. Sugerujesz zakończenie, na które inni liczą, ale nie potwierdzasz, że na pewno takie będzie. To jest zajebiste i irytujące jednocześnie. Podoba mi się, ale czuję niedosyt. Nie wiem czy Ci pogratulować, czy też skopać dupę i zagonić do pisania jeszcze jednej części.
Przesyłam ci masę weny, abyś znalazła natchnienie na pisanie opowiadania Burdel. Nie ukrywam, że ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń w nim.
Owszem, ta część była tą ostatnią. To one-shot, a więc zależało mi na napisaniu treści w tylko kilku częściach. Co do mojej okrutności. To, że napisałaś iż czujesz niedosyt bardzo mnie cieszy, albowiem właśnie taki efekt chciałam osiągnąć. I chyba mi się udało. W opowiadaniach chodzi o to, aby czytelnik z niecierpliwością czekał na coś, co będzie potem. Nie jestem wybitnie w tym dobra, więc cieszę się, że tak mi wyszło. Pozdrawiam.
UsuńJest to najlepszy one-shot z paringiem itasasu jaki kiedykolwiek czytałam. Muszę się przyznać, że czytałam go już kilkukrotnie i na pewno wrócę do niego jeszcze nie jeden raz. Oby więcej było takich małych arcydzieł. Życzę powodzenia i weny w uszczęśliwianiu innych swoim talentem.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa, to zawsze niesamowicie pomaga w brakach weny.
Usuń