czwartek, 22 października 2015

Mandarynka - Cz.2

Sasuke obrócił w palcach pomarańczowy owoc, przyglądając mu się krytycznie. Do dziś dnia nie miał pojęcia co takiego w nim było, że zdołał polubić delikatnie kwaskowaty, lub też słodki smak, który zależał przede wszystkim od dojrzałości owocu. Odpowiedź, mimo iż była bardzo prosta posiadała także drugie dno. Ale to nie było ważne na dłuższą metę. Odwróciwszy się na pięcie podziękował sprzedawczyni i schował mandarynkę do dużej, jednorazowej reklamówki, w której już spoczywało kilkanaście sztuk podobnych owoców. Żel, który przyciągnął jego uwagę kilka dni wcześniej sprawił, iż gdy tylko miał czas przemyślał całą sprawę na spokojnie i w końcu zdecydował się na odpowiedni prezent dla kochanka. Tyle, że podarek nie mógł być taki zwykły. Z początku zastanawiał się właśnie nad prostym rozwiązaniem w postaci rzeczowej, ale zrezygnował z tego szybko, wiedząc, że niektóre rzeczy mogłyby się Itachiemu nie spodobać, albo pozostałyby nieprzydatne. A tak to wymyślił coś, co z pewnością obaj na długo zapamiętają. Problem tkwił w tym, że było to raczej nieco wstydliwe i wymagało dużego wkładu. Wziąwszy głęboki wdech przeszedł przez ulicę i prosto ze sklepu podążył do domu, szukając schronienia przed męczącym słońcem. Dzień rocznicy nadszedł, a więc nie było już czasu na wybrzydzanie. Ponadto do planowanego powrotu Itachiego zostały mu jakieś dwie, trzy godzinki. Pchnąwszy drzwi nogą zaraz po otworzeniu wniósł zakupy do środka, a dopiero potem wrócił się aby zamknąć za sobą mieszkanie. Wrócił do kuchni i przyjrzał się zakupionym przez siebie produktom. Owoce, pachnące świeczki, olejki zapachowe, a także czerwone wino, które zdobył tylko za sprawą delikatnej pomocy Madary. Niestety, w innym przypadku alkohol nie zostałby mu sprzedany, a nie wyobrażał sobie przyjemnego wieczoru, a zwłaszcza święta bez wytwornego napoju. Może i zachowywał się nieco jak tania idiotka, ale pamiętał sam, jak długowłosy kiedyś wspominał, że chciałby przeżyć z nim romantyczny wieczór. Mówisz masz. Przeczesawszy włosy z zadowoleniem uśmiechnął się pod nosem. Wprawdzie nadal nie czuł się pewnie z tym co zamierzał zrobić, ale nie było mowy o wycofaniu się. Ruszył się w końcu z miejsca, przerywając swoje rozmyślania i zajął się wpierw przygotowywaniem posiłku. Następne były świeczki, a gdy czas zaczął go gonić poszedł się umyć, aby wypróbować zakupione olejki.
***
Itachi wrócił do domu później niż zamierzał. Zajęcia się nieco przedłużyły, a korki na drodze nie dawały mu na czas dojechać do domu. Widząc drzwi mieszkania był gotów pozwolić sobie na westchnięcie zmęczenia. Pociągnął za klamkę z zamiarem wejścia, ale było zamknięte. Zmarszczył delikatnie brwi. Sasuke zazwyczaj się nie zamykał, a jeśli już to zostawiał mu otwarte kiedy wracał. Nie mając zbyt dużego wyboru pogrzebał w torbie w poszukiwaniu własnych kluczy. Nie trwało to długo. Zważywszy na perwersyjną naturę miał zawsze wszystko poukładane i wiedział gdzie co kładzie. Wystarczyło wejść do środka, a już w progu dotarł do niego przyjemny zapach pomarańczy. 
-Sasuke?
Mruknął niepewnie, odkładając rzeczy obecnie niepotrzebne na bok. Odpowiedziała mu całkowita cisza. Przeszedł kawałek, w głąb pomieszczenia i skierował wzrok w stronę rozpalonych świeczek. Było na co popatrzeć. Jednocześnie miał już pewność, że chłopak jest w domu. On nie był na tyle nieodpowiedzialny aby zostawić to wszystko, skoro już zadawał sobie trud aby te świeczki zapalić. Przeszedł przez korytarz w kompletnej ciszy, nie wiedząc czego może się spodziewać. Gdzieś w połowie drogi do sypialni zatrzymał się i uniósł kąt ust ku górze, dostrzegając dróżkę ułożoną z talerzyków na których spokojnie spoczywały kawałki mandarynki. Poczynając od tego, że na każdym kolejnym naczyniu było tych mandarynek więcej, to i świeczek nie ubywało. Itachi zrozumiał przekaz. Podążył za szlakiem, uchylając drzwi od ich sypialni. Przymrużył powieki, starając się coś dostrzec w ciemnościach, ale świeczki porozkładane dookoła łóżka mało mu pomagały, dopóki nie przyzwyczaił oczu. Dopiero wtedy zrobił parę kroków w przód pewniej, układając dłonie na biodrach. 
-Mandarynki?
Teraz rozumiał. W końcu to były ich mandarynki. Przez jego głos przemawiało rozbawienie, którego nawet nie zamierzał ukrywać. Młodszy leżał na łóżku półnagi z prowokująco rozchylonymi nogami. Trzymał w dłoni kielich do połowy wypełniony ciemno bordową cieczą. Był pewien, że to wino. 
No Sasuke. Będziesz się nieźle tłumaczył skąd to masz.
Drgnął, obserwując jak jego mały skarb zmienia pozycję i gestem dłoni zaprasza go do siebie. Chyba tylko głupiec by nie skorzystał z czegoś takiego... Itachi już dawno porzucił zamiar wypytania o wszystko z osobna. Atmosfera owładnęła nim, wprawiając w przyjemny nastrój. Trudno opisać jak czuje się ktoś, kto zastaje we własnym łóżku coś podobnego. Zbliżył się i nie pytając o zdanie pochylił, wpijając w przesłodkie wargi. Nie potrzebowali słów aby móc się porozumieć. Obydwaj dobrze wiedzieli po co to wszystko i co dalej nastąpi. A raczej Łasicy się wydawało, że to już koniec niespodzianek. Język Sasuke wykonał pierwszy ruch i wdarł się w rozchylone wargi studenta, dając jak i dostając w zamian uczucia towarzyszące temu krótkiemu zbliżeniu.
-Wina?
Zaczerpnął powietrza, oblizując delikatnie napuchnięte wargi. Nadal czuł ten przyjemny smak umytych zębów. Doprawdy, nie spodziewał się, że młodszy jest w stanie aż tyle zrobić by wszystko było tak jak on to sobie wymyślił. Skinął głową na potwierdzenie i sięgnął po pusty kielich, czekając aż naczynie do połowy się wypełni. Nie śpieszyli się z niczym. Nie musieli. Ta noc z pewnością należała już do nich i nie mógł sobie wyobrazić, że coś jest w stanie przerwać przyjemną chwilę. 
-Skąd pomysł na mandarynki?
Zadał pytanie, które najbardziej go trapiło od momentu w którym dostrzegł pomarańczowy owoc w przedpokoju. Upił łyk wina, obejmując ukochanego w pasie. Miał własne hipotezy, ale wolał zapytać wprost, aby otrzymać potwierdzającą odpowiedź. 
-Tylko Ci ją oddałem.
Stwierdził z rozbawieniem Sasuke. I on nie mógł się nie uśmiechnąć. Odstawił naczynie posiadające już o połowę płynów mniej i pochylił się nad towarzyszem, równocześnie wędrując dłonią po jego udzie stopniowo ku górze. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy z wesołymi iskierkami, by zaraz potem wzajemnie chłonąć swój dotyk. Ciepłe dłonie młodszego z mężczyzn powędrowały pod ciemną koszulkę Łasicy, zdejmując ją na szybko. Zaraz zamierzał tak samo postąpić ze spodniami, ale Itachi go powstrzymał. Chciał by to wszystko odbyło się inaczej niż zwykle. Wolno. Zdawał sobie sprawę, że to będzie trudne, bo obaj zwykle dawali się ponieść i wynikało z tego tylko to, że nie dbali o coś takiego jak brak pośpiechu i magiczność chwili. Teraz mieli okazję aby wprowadzić w życie coś innego. Przejął inicjatywę, wkradając się dłonią pod jedyną odzież jaką posiadał na sobie chłopak i podrażnił wrażliwego penisa palcami, obserwując przy tym z uwagą jego wyraz twarzy. Niezapomniane. Rumieńce zostały przez niego prawdziwie docenione dopiero teraz. Westchnął z uwielbieniem czując jak młodszy mu się odwdzięcza, rozpina spodnie i pieści po szyi językiem. Ubrania szybko zostały porzucone na podłodze, a rozpalone ciała przyległy do siebie, spragnione przyjemności. Sasuke został pchnięty na łóżko dając mu wolną rękę. Rozchylił nogi, z ledwością panując nad przejmującymi kontrolę uczuciami. Po prostu chciał już go. I Itachi wszystko to rozumiał, bo chwilę potem w pokoju można było dosłyszeć jedyne sapnięcia i ciche jęki, a także rytm spoconych ciał połączonych w jedno. Ta noc w istocie była długa... 
Jako jedyne ucierpiały mandarynki, nie zostając nawet przez nich skosztowane. 

2 komentarze:

  1. Opowiadanie fajnie. Jedyne czego mi brakuje, to jakiejś informacji, dlaczego mieszkali razem, skoro Sasuke nie jest pełnoletni. Z tego co zrozumiałam, to tutaj nie są rodzeństwem i wydaje mi się, że fajnie by było, gdybyś na początku to podkreśliła. Prawda jest taka, że pisząc opowiadanie bazujące na innej historii, często oczekuje się pewnych zachowań, czy też relacji. Dlatego też czytający na starcie zakłada, że oni są rodzeństwem. W treści idzie wyłapać fakty, ale.... (to po prostu moje odczucie. Co z tym zrobisz - twoja broszka)
    Miłe i lekkie opowiadanie do czytania. Chcę więcej takich!
    Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń