piątek, 30 października 2015

Tron - Prolog.

Słońce prowokacyjnie wkroczyło do wielkiej komnaty, oślepiając zgromadzonych swoim intensywnym światłem. Kobieta w mocno czerwonej sukni zmrużyła oczy, zasłaniając twarz wachlarzem. Była to pierwsza żona króla, który zazwyczaj nie towarzyszył w spotkaniach herbacianych, organizowanych wyłącznie dla szlachetnie urodzonych, arystokracji i oczywiście żon królewskich. Owa kobieta nazywała się Vivien. Zwana przez niektórych również Czerwoną Damą, zawdzięczała nazwę uwielbieniu do koloru czerwonego, który z czasem stał się jej wizytówką. Z charakteru była raczej osobą przebiegłą i podstępną, niżeli miłą. Zawsze działała rozważnie i każdego przeciwnika pokonywała bez mrugnięcia okiem, jeżeli tylko chodziło o spryt. Jednakże Vivien miała rywalkę. Dama w Fiolecie była całkowitym przeciwieństwem pierwszej królowej. Jako druga żona króla obdarzała wszystkich uśmiechem, kryjąc swoje prawdziwe zamiary. Nazywała się ona Beathice i korzystała bardziej z urody i pięknego ciała, niżeli z siły umysłu. Jednakże obie panie łączyło jedno - żądza władzy. Niestety, kobietą nie wolno było rządzić. Dlatego też nadzieja przyszła wraz z poczęciem syna. I obie - zarówno Vivien jak i Beathice urodziły zdrowych, królewskich potomków w prostej linii. Od tamtej chwili rywalizacja zaczęła nabierać nowego znaczenia. Nie chodziło już jedynie docinki i pozornie przesłodzone słówka. Chodziło o pozbycie się przeciwnika. 
Matka, poprawiając nieco fioletową suknię gestem dłoni przywołała do siebie syna, aby złożyć na jego czole symboliczny pocałunek. I oczywiście, nie obyło się bez westchnięć przejętych uczestników herbacianego popołudnia. Sasuke, bo tak miał na imię jej syn był dzieckiem bardzo grzecznym i spostrzegawczym, a każdy widział w nim króla dobrego i sprawiedliwego. Natomiast syn Czerwonej Damy, dostał imię Itachi i posiadał charakter nieco pewniejszy. Był także starszy od drugiego chłopaka o długie pięć lat, co głównie na to wpływało. Itachi posiadając wówczas wiek piętnastu lat wysławiał się dojrzale i potrafił przekonywać głosem. Dlatego uważano, że jeśli to on zostanie następcą, będzie królem mądrym i zdobywczym. Synowie towarzyszyli rodzicielkom w tego rodzaju zgromadzeniach tylko przez jakiś czas, dopóki nie zaczęli dorastać. Zanim starszy począł wyruszać na polowania dostawał delikatny, niepewny uśmiech od młodszego chłopca, który zapamiętał na długo. Ale z czasem wszystko się zmieniło...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz